Ze śmieciami nadal problem. „Brud, smród”. Ratusz rozważa powrót do starych zasad

Rzadziej odbierane śmieci, to przepełnione pergole. Urząd Miasta w Rzeszowie zastanawia się, czy nie wrócić do starego harmonogramu wywozu odpadów.  

 

„Jeśli tu nie ma miejsca, to może trzeba zacząć składować je pod ratuszem, żeby ktoś raczył się nimi zająć?” – „proponuje” jeden z internautów na facebookowej grupie Rady Miasta Rzeszowa, który we wtorek zamieścił zdjęcia, na których widać przepełnione kontenery na śmieci na największym rzeszowskim osiedlu Nowe Miasto. 

Temat śmieci od przeszło pół roku nie schodzi z czołówek lokalnych serwisów informacyjnych. Na początku dlatego, że miasto musiało aż trzy razy ogłaszać przetarg na firmę, która będzie odbierać śmieci od mieszkańców Rzeszowa. W końcu podpisano umowę z Miejskim Przedsiębiorstwem Gospodarki Komunalnej na ponad 40 mln zł. 

Od maja mieszkańcy płacą więcej za wywóz śmieci, zmieniono też harmonogram ich odbioru. Efekt, szczególnie tej drugiej zmiany, okazał się koszmarny. Gdy zmniejszono liczbę kursów śmieciarek, rzeszowskie osiedla ogarnął „śmieciowy Armagedon” – raz, że śmieci odbierano rzadziej, dwa – nie zabierano ich z zamkniętych na klucz pergoli. 

Prezes odwołany, kontenery wypełnione

Za „drugi Neapol” w Rzeszowie „zapłacił” Juliusz Sieczkowski, który w maju stracił stołek prezesa MPGK. Miasto obiecywało także, że bałagan błyskawicznie uprzątnie i więcej się nie powtórzy. Rzeczywistość jest, niestety, inna. Śmieci wciąż zalegają w pergolach, o czym na różnych formach niemalże codziennie informują mieszkańcy Rzeszowa. 

„Na Hetmańskiej, już trzeci tydzień tak to wygląda. Nowe naklejki, a stara frakcja nieodebrana. Za to kolejna podwyżka za odbiór w skrzynce. Spółdzielnia zgłasza do ratusza, ale tam mają najwyraźniej w poważaniu. Temperatura coraz wyższa, karmnik dla szczurów, ptaków i wszelkiego robactwa jak znalazł” – czytamy na Facebooku „Sąsiedzi Rzeszów”. 

„Na Kosynierów jest tragicznie. Brud, smród, a dzisiaj widziałam już szczurka. Masakra tuż pod oknami. Administracja kompletnie nic nie robi” – dodają inni internauci. 

„Była „reforma śmietnikowa”? Była. Ceny wzrosły? Wzrosły. Segregacja jest? Hmm…. To ja mam pytanie – o co w tym chodzi? Śmietnik na Nowym Mieście zapełnia się od dwóch tygodni. Nawet panowie-zbieracze już sobie nie radzą z takim „dobrobytem”. Wypatruję odważnego, który spędzi tam 5 min. i nie zostanie pożarty przez karaluchy-giganty” – ironizują już kolejni. 

Podobnie sytuacja ma się także na ulicach m.in. Krośnieńskiej, Krzywoustego, Lwowskiej, Krakowskiej, czy na osiedlach Baranówka, czy Architektów.

Spółdzielnie: nie ma mowy o segregacji

Kazimierz Bajowski, prezes spółdzielni „Nowe Miasto”, twierdzi, że temat odbioru śmieci skomplikowali urzędnicy, którzy stworzyli nowy harmonogram śmieci. – Dostosowuje się on do nowych zasad segregacji, ale przy okazji obniżono częstotliwość wywozu śmieci przy jednoczesnym wzroście ceny. Gdy ktoś wchodzi do pergoli, a już szczególnie po weekendzie widok ma, delikatnie mówiąc, niezachęcający – mówi Kazimierz Bajowski.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

– Ludzie teraz mają pretensję do nas, a nie do miasta – wtóruje Bajowskiemu jego zastępca Jerzy Kustra. 

Kustra ma świadomość, że śmieci muszą być segregowane na takim poziomie, jak wskazują dyrektywy unijne, bo inaczej zostaną nałożone potężne kary, za które będą płacić nie kto inny, jak sami mieszkańcy. Jego zdaniem, lekiem na ten bałagan jest zmiana częstotliwości odbiorów śmieci. 

– Wywożenie śmieci, kiedy są pełne kubły jest o tyle istotne, iż w momencie, gdy są przepełnione, mieszkańcy rzucają śmieci do wolnych pojemników lub na ziemię. Przy takim postępowaniu nie ma mowy o segregacji – twierdzi Jerzy Kustra. 

Problem dostrzega także Bogusław Sak, szef administracji os. 1000-lecia Rzeszowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. – Część mieszkańców prowadzi segregację odpadów. To widać po niektórych pergolach, które wyglądają miarę poprawnie. Przy większych blokach, gdzie mieszkańcy rzadziej segregują śmieci, problem przepełnionych kubłów występuje – mówi Sak.

On sam nie widzi innego wyjścia, jak przywrócenie poprzedniego harmonogramu odbierania odpadów, bo mieszkańcy Rzeszowa jeszcze nie dorośli do segregowania śmieci.

Ratusz: zgłaszajcie, gdzie jest bałagan

A co na to miasto? Twierdzi, że śmieci są odbierane na bieżąco. – Jeśli tak nie jest, wystarczy to zgłosić zarządcy nieruchomości, ten wówczas powiadamia wydział gospodarki komunalnej, który automatycznie informuje MPGK, a spółka wówczas momentalnie je odbierze – twierdzi Andrzej Gutkowski, wiceprezydent Rzeszowa. 

Niemniej jednak w ratuszu także dostrzegają, że nowy rzadszy harmonogram odbioru śmieci nie do końca sprawdza. – Rozważamy możliwość powrotu do starych zasad – zapowiada Andrzej Gutkowski.

A nie można było o tym pomyśleć od razu? – Analizowaliśmy wcześniej całą sprawę i wydawało się, że obecny sposób odbioru odpadów, który funkcjonuje także w innych miastach, sprawdzi się. Do zaistniałego stanu dokładają się też m.in. ci mieszkańcy, którzy wyrzucając np. karton nie potrafią go zgnieść, więc jednym takim odpadem zapełniają cały pojemnik – mówi wiceprezydent Gutkowski. 

Miasto twierdzi, że przywrócenie starych zasad nie będzie się wiązało z dołożeniem do „śmieciowego interesu” dodatkowych pieniędzy. – Zmieścimy się w tej kwocie, która jest, bo nie chcemy dodatkowymi kosztami obciążać mieszkańców – zapewnia Andrzej Gutkowski. 

joanna.goscinska@rzeszow-news.pl

Reklama