Odnalezienie 4-letniej suki „Kluska”, której poszukiwała cała Polska, nie oznacza końca sprawy. Rzeszowska policja nadal szuka sprawców uprowadzenia psa.

„Kluska” wróciła do rodziny Pawłowskich z Rzeszowa, właścicieli psa, w czwartek (22 stycznia) wieczorem. Została przewieziona przez taksówkarza, który nie miał pojęcia, że wiezie sukę, której od kilku dni szukano w całym kraju.

W czwartek wieczorem jeden z porywaczy „Kluski” pojawił się na postoju taksówek przy Instytucie Muzyki przy ul. Dąbrowskiego w Rzeszowie.

– Kazał kierowcy podjechać na tyły budynku przy ul. Chrobrego. Tam wsadził do auta psa i kazał mu jechać pod wskazany adres. Taksówkarzowi wytłumaczył, że wysyła psa samego, bo dziecko, które jest jego właścicielem, jest chore, a po „przesyłkę” zgłosi się jego ciocia. Przed blokiem na taksówkę czekała już żona. Na szczęście „Kluska” jest cała i zdrowa. Była nieco osowiała, ale szczęśliwa z naszego widoku. Musimy się z nią wybrać do weterynarza. Zaplanowaliśmy wizytę dopiero po weekendzie, żeby nie dostarczać psu dodatkowego stresu. Wiemy, z czym wiążą się odwiedziny zwierzaka u lekarza – opowiada Stanisław Pawłowski, właściciel „Kluski”.

Telefony od rana

Zanim „Kluska” wróciła ok. godz. 19:00 do Pawłowskich, od rana do rodziny z numeru zastrzeżonego dzwonił jeden ze sprawców kradzieży psa. Chciał się z Pawłowskimi umówić na spotkanie. Prosił o podanie adresu domowego. Pawłowscy się nie zgodzili. Ustalili, że pies zostanie przywieziony taksówką przed Delikatesy Centrum na ul. Krajobrazowej, skąd „Kluskę” złodzieje ukradli 3 stycznia.

Po psa wyszła Anna Pawłowska, żona pana Stanisława.

– Ale taksówkarza nie było. Zadzwoniliśmy do sprawcy, bo już z kolejny jego numer telefonu nam się wyświetlał. Poprosiliśmy go o numer do taksówkarza. Skontaktowaliśmy się z nim. Powiedział nam, że „Kluska” uciekła mu przed sklepem i pobiegała w kierunku ul. Strzelniczej. Taksówkarz zaczął szukać psa. „Kluskę” znalazł i przywiózł pod nasz bok. Taksówkarzowi podaliśmy adres – mówi pani Anna.

Policja nie odpuszcza

W piątek (23 stycznia), gdy od rana zaczęły się pojawiać informacje o odnalezieniu psa, rzeszowska policja, która była powiadomiona o kradzieży 4-letniego goldena retrivera, wciąż nie miała oficjalnych informacji, że „Kluska” wróciła do domu.

– Od kilku godzin jesteśmy dosłownie bombardowani pytaniami o sprawę tego uprowadzenia. Nie mamy oficjalnych informacji o tym, że pies został zwrócony właścicielom, dlatego nie jestem w stanie udzielić na ten temat żadnych szczegółowych informacji. Wiem jedynie, że nasi funkcjonariusze wyczytali informacje w internecie – mówił Adam Szeląg, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie.

Mimo szczęśliwego finału, sprawa dla policji nie jest zakończona. Nadal funkcjonariusze ustalają, kim są sprawcy uprowadzenia psa. Policja nie chce udzielać żadnych informacji, łącznie z takimi, czy zna personalia złodziei.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

Ogólnopolski rozgłos

„Kluska” została skradziona rodzinie Pawłowskich 3 stycznia w Rzeszowie sprzed Delikatesów Centrum przy ul. Krajobrazowej na os. Wzgórza Staroniwskie. Z psem do sklepu wyszła Anna Pawłowska wraz z córką. Gdy obie wchodziły do środka na parking podjechało renault laguna wraz z czterema mężczyznami. „Kluska” czekała na właścicielki przed sklepem. Nie była przypięta.

Sprawcy zwabiali psa do samochodu. Gdy „Kluska” nie chciała sama wejść do środka, jeden ze złodziei zaciągnął ją siłą do auta. Moment kradzieży zarejestrowały kamery monitoringu. Pawłowscy powiadomili policję, a w miniony poniedziałek opublikowali w internecie film z kamer, prosząc o pomoc w odnalezieniu psa i złapaniu złodziei.

Rodzina także nam przekazała nagranie. Nasza publikacja poruszyła setki tysięcy internautów. Potem sprawę nagłośniły jeszcze ogólnopolskie media. Pawłowscy byli bombardowani informacjami.

Prywatny detektyw

– Napisali do nas ludzie m.in. z Pruszkowa, Poznania, a nawet Wielkiej Brytanii. Polak, mieszkający w Anglii, powiedział, że jest w stanie zapłacić nawet za prywatnego detektywa, byleby tylko doprowadzić sprawę do szczęśliwego finału. Bardzo nas podtrzymywały na duchu słowa wsparcia. Przydały się one szczególnie naszej 14-letniej córce, która do „Kluski” jest najbardziej przywiązana – mówi Stanisław Pawłowski.

Pawłowscy nie spodziewali się, że kradzież psa poruszy całą Polskę. – Popularność to ostatnia rzecz, na jakiej mi zależy. Jesteśmy już tym zmęczeni. Potrzebujemy spokoju – dodaje Anna Pawłowska.

Właściciele psa byli przez internautów nie tylko wspierani, ale też krytykowani za to, że idąc z psem do sklepu nie przywiązali go przed wejściem. Pawłowscy przyznają, że już wcześniej im się to zdarzało i zwracano im na to uwagę, ale „Kluska” zawsze na nich grzecznie czekała.

– Ona jest tak „ułożonym” zwierzakiem i ufnym do ludzi, szczególnie do dzieci, że nikomu nie zrobiłaby krzywdy. Myślę, że to właśnie przyczyniło się do tego, że „Klusk” zaufała nawet swoim oprawcom – uważa pan Stanisław.

Pawłowscy w piątek zostali przesłuchani przez policję.

eMKa

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama