Zdjęcie: Pixabay.com

Co chwilę zmieniał wersję wydarzeń, aż w końcu sam wycofał wniosek o ściganie rzekomych prostytutek, które miały mu w penisa wbić trzy plastikowe widelczyki. Prokuratura Rejonowa w Rzeszowie umorzyła sprawę.

– W tej historii, od samego początku, nic nie układało się w logiczny ciąg wydarzeń – mówi Rzeszów News prokurator Sylwia Urban-Koszela z rzeszowskiej prokuratury, która prowadziła tę niecodzienną sprawę. Było o niej głośno na początku br. po tym, jak w styczniu tabloid „Super Express” opisał historię rzekomego spotkania 44-letniego mieszkańca Przeworska z dwiema prostytutkami.

Do spotkania miało dojść 23 grudnia ub. r. na stacji paliw w Krasnem koło Rzeszowa, gdzie mężczyzna umówił się z prostytutkami. Gdy do seksu nie doszło, a gdy 44-latek zażądał zwrotu pieniędzy, prostytutki miały go skrępować i wepchnąć mu w penisa trzy plastikowe widelczyki. Już na początkowym etapie sprawy policjanci mówili nam, że ta historia pachnie filmem science fiction. 

Mężczyzna trafił do szpitala, a lekarze o całej sprawie powiadomili policję. Najpierw w Przeworsku, a potem dochodzenie przeniesiono do Rzeszowa. Trwające kilka miesięcy dochodzenie zostało teraz umorzone. – Chcieliśmy temu mężczyźnie pomóc, ale okazał się niewiarygodny – mówi prokurator Urban-Koszela. 

Na wniosek prokuratury został przeprowadzony eksperyment procesowy, który miał pomóc w odtworzeniu rzekomego spotkania mieszkańca Przeworska z prostytutkami. 44-latek za każdym razem zmieniał miejsce tego spotkania.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - InstagramObserwuj nas na Instagramie!

– Mężczyzna był przesłuchiwany wielokrotnie. Za każdym razem jego zeznania były inne. Planowaliśmy powołać biegłych z zakresu genetyki i biologii. Zrezygnowaliśmy z tego, bo w między czasie dostaliśmy opinię biegłego psychologa, który uczestniczył w jednym z przesłuchań mężczyzny. Biegły psycholog wydał opinię, że mężczyzna jest niewiarygodny. Ponadto, podczas ostatniego przesłuchania, mieszkaniec Przeworska wycofał wszystkie swoje wcześniejsze zeznania – relacjonuje Sylwia Urban-Koszela.

Niewiarygodność 44-latka polegała m.in. na tym, że nie potrafił wskazać miejsca, gdzie najpierw umówił się na obiad z prostytutkami. Miał też kupować coś do jedzenia na stacji paliw w Krasnem, a okazało się, że stacja takimi produktami nie handluje. Twierdził też, że tamtego dnia do Rzeszowa przyjechał nagle po 16 latach, by kupić sobie spodnie dżinsowe.

Prokuratorom zapaliła się również czerwona lampka, gdy mężczyzna po rzekomym zdarzeniu wrócił do domu, poszedł spać, a dopiero rano następnego dnia zobaczył swoje obrażenia na penisie i tkwiące w nim widelczyki. O tym, co miało go spotkać w Rzeszowie opowiedział lekarzom w szpitalu oraz… matce. 44-latek nie potrafił też jasno podać, ile pieniędzy miał zapłacić prostytutkom za seks i jak w ogóle do nich dotarł. 

Prokuratura zastanawiała się nad tym, by mieszkańca Przeworska pociągnąć do odpowiedzialności za powiadomienie o przestępstwie, którego w rzeczywistości nie było. Śledczy z tego jednak zrezygnowali, uznając, że mężczyzna jest niezrównoważony psychicznie. 

redakcja@rzeszow-news.pl

 

Reklama