Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

– Uprzywilejowana kasta to dzisiaj nikt inny jak Kaczyński, jego pretorianie i beneficjenci wszelkich partyjnych i państwowych posadek, funkcji i stanowisk – pisze Łukasz Sikora w najnowszej „Emisji Weekendowej”.

Już od miesięcy wszyscy co ważniejsi funkcjonariusze PiS-u, na czele z prezydentem (który tylko dla niepoznaki pozbył się partyjnej legitymacji) oraz pseudodziennikarzami z „publicznych” mediów serwują wygłodniałej publice tak zwany przekaz dnia, polegający na powielaniu najczęściej jednej informacji, która staje się następnie swoistym leitmotivem propagandowej kanonady. Najczęściej w ostatnim czasie tymże przekazem jest wiadomość o sędziach polskich sądów, których PiS wzięło na celownik, przedstawiając ich w jak najgorszym świetle.

Dowiadujemy się zatem, że sędziowie to uprzywilejowana kasta, ale też, że są oni reliktem poprzedniego systemu, z którym trzeba walczyć, a także oczyszczać polski dom z tych komunistycznych złogów. Ot, taka kompilacja usłyszanych i przeczytanych wypowiedzi pisowskiej wierchuszki, zafiksowanej na punkcie „reformy” sądownictwa, firmowanej przez indywidua pokroju Pawłowicz czy Piotrowicza. Wszystko zgodnie z dewizą prezesa TVP, którego zawołanie, że ciemny lud to kupi przeszło już do kanonu propagandowych dokonań obecnej władzy.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

Ci, którzy jeszcze na ten bezczelny bełkot są uodpornieni, wiedzą zapewne, że manipulacje PiS przy listach poparcia do KRS, sędziach dublerach w TK i jego prezesce będącej towarzyskim odkryciem Kaczyńskiego, a także nieuznawaniu orzeczeń Sądu Najwyższego i TSUE to niewiarygodny wręcz zamach na podstawowe instytucje państwa prawa. Ale i ta część społeczeństwa ma już swoją kategorię w rozumieniu władzy, mieszcząc się gdzieś pomiędzy elementem antypolskim a zgrają kanalii, korzystając z retorycznych zasobów prezesa PiS.

Paradoks tej sytuacji dostrzegalny jest jednak coraz wyraźniej. Uprzywilejowana kasta to przecież dzisiaj nikt inny jak Kaczyński, jego pretorianie i beneficjenci wszelkich partyjnych i państwowych posadek, funkcji i stanowisk. Cała ta wstająca z kolan, pseudopatriotyczna gawiedź, która z tanimi frazesami na ustach wzięła się za ustawianie siebie samych w nowej, dobrozmianowej rzeczywistości. O dokonaniach tej kasty niewiele słychać z publicznych, propagandowych głośników, a każdy przejaw łajdactwa za publiczne pieniądze jest bezczelnie wypierany, dosłownie w żywe oczy zgodnie z zasadą, że nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi.

Miliony czy miliardy publicznych pieniędzy wyszabrowanych przez kastę Kaczyńskiego nie robią jednak większego wrażenia, bo zawsze na podorędziu jest kontrująca wstawka o 500+, trzynastej emeryturze czy innym przywracaniu godności upośledzonemu narodowi. Jak mawiają niektórzy – ci też kradną, ale przynajmniej trochę się podzielą. Byłoby jednak trochę wstyd, gdybyśmy jako dumny europejski naród okazali się tak naiwni, żeby nie widzieć tej bezprecedensowej demolki własnego kraju, jaka odbywa się niemal każdego dnia, w dodatku za nasze pieniądze.

Reklama