Na twarzach działaczy rzeszowskiego klubu żużlowego, nie widać już minorowych min. Widać za to zadowolenie i nadzieję, że najgorsze już za nimi i za całym klubem.

W środę w ratuszu odbyło się spotkanie działaczy Stali Rzeszów, nowych sponsorów i – jak to ładnie ujęto w rozesłanym zaproszeniu – przyjaciół rzeszowskiego żużla.

A tych przyjaciół jest w Rzeszowie sporo. Pojawili się przedstawiciele władz miasta – z zagorzałym kibicem żużla, wiceprezydentem Markiem Ustrobińskim, poseł PSL Jan Bury, a także Wojciech Buczak, wicemarszałek województwa. Byli też przedsiębiorcy.

Wszyscy zaangażowali się w wyciąganie klubu z finansowego dołka, w jaki wpadł po tym, gdy pod koniec ubiegłego roku ze sponsorowania drużyny wycofała się firma Marma Polskie Folie. Przez kilka tygodni nie wiadomo było nawet, czy mimo iż drużyna wywalczyła awans do żużlowej ekstraligi, w ogóle zostanie do niej zgłoszona.

Zdążą, czy nie zdążą?

Klub był bez długów, ale i bez odpowiedniego budżetu, pozwalającego spokojnie myśleć o „przejechaniu” całego sezonu w ekstralidze. Gorączkowe rozmowy działaczy z przedsiębiorcami, samorządowcami a wreszcie pomoc „politycznych przyjaciół” klubu, pozwoliła znaleźć nowych sponsorów i zebrać budżet.

– Minimalny już mamy, ale walczymy o więcej – mówił wczoraj Andrzej Łabudzki, prezes klubu. – Cały czas zgłaszają się firmy. Podpisujemy umowy na większe, mniejsze kwoty… Jest coraz fajniej.

A jaki to minimalny budżet? Jeszcze kilka miesięcy temu prezes Łabudzki mówił, że aby w ogóle myśleć o w miarę spokojnym „przejeżdżeniu” sezonu w ekstralidze, potrzeba przynajmniej 3 mln zł. Jeśli chce się o coś walczyć, nawet sześć lub więcej.

Jeśli spojrzeć na skład drużyny, można przypuszczać, że owo minimum udało się zebrać nieco większe. W końcu z rzeszowskim klubem kontrakt podpisali m.in. Greg Hancock – aktualny indywidualny Mistrz Świata, czy Peter Kildemand – wicemistrz Europy. Zapewne za pietruszkę nie zgodziliby się jeździć w Rzeszowie. Pozostali żużlowcy raczej też nie.

Nowa nazwa spółki to Speedway Stal Rzeszów. W logo nie ma już ani Marmy, ani Polskiej Grupy Energetycznej, która została nowym sponsorem tytularnym żużlowej Ekstraligi. To nie oznacza jednak, że PGE nie będzie wspierać rzeszowskiego żużla.

Nowe otwarcie

Pomysł na działalność klubu w tym sezonie, to próba postawienia na model biznesowy działania. Do tego postawienie też na młodą krew, jeśli chodzi o ludzi w klubie, np. w marketingu. To wszystko ma się przełożyć najpierw na spokojny finansowy byt klubu, potem na sukces.

Ale jak to zrobić?

Będą klubowe gadżety, koszulki, kalendarze a nawet klubowa woda mineralna. Do tego klub stawia na przyciąganie na stadion i zawody całych rodzin. Będzie dla nich specjalny sektor, wydzielone miejsce dla dzieci, którymi opiekować się mają „klubowe” opiekunki. Klub chce wychowywać sobie przyszłych kibiców.

– Oczywiście małe dzieci niekoniecznie interesują się samym żużlem – zauważa Andrzej Łabudzki. – Pewnie bardziej zwrócą uwagę na traktor i polewaczkę… Ale na razie to nam wystarczy.

Inny pomysł na gadżety dla małych kibiców? Klocki, z których będzie można poskładać motocyklistę i żużlowca. Na to trzeba jednak będzie jeszcze chwilę poczekać.

Władze klubu postanowiły też nie zmieniać ubiegłorocznych cen biletów i karnetów. Do tego dzieci i młodzież do 16 roku życia (pod opieką dorosłych) wejdą na zawody za darmo.

Ostatnia prosta przed sezonem

Na stadionie trwają jeszcze przedsezonowe prace. Miasto wkrótce rozstrzygnie przetarg m.in. na remont band, zakup nowego pokrowca ochronnego bandy pneumatycznej i uzupełnienie nawierzchni toru. Na stadionie mają się też pojawić dwa nowe elektroniczne zegary.

– To jest dodatkowe 300 tys. zł ze strony miasta – powiedział Marek Ustrobiński, wiceprezydent Rzeszowa. – Ze wszystkim musimy zdążyć do 10 marca. Później zawodnicy chcą już zacząć trenować na torze.

Pierwsze zawody odbędą się na rzeszowskim torze 6 kwietnia. Stal Rzeszów podejmie drużynę Fogo Unia Leszno.

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama