Zdjęcie: Namysław Tomaka / Rzeszów News

Piszę w sprawie obywatelskiej. Może dzięki opublikowaniu takiej informacji, coś zmieni się w Rzeszowie na lepiej.

O tym, że kolejki do specjalistów są niepoliczalnie długie wiedzą wszyscy, którzy przez swoje nieszczęście musieli szukać pomocy u pulmunologa, neurologa czy endokrynologa. Jeśli dotyczy to osoby dorosłej, większość machnie ręką i odpuści, gdy jednak sprawa dotyczy dziecka to już inna historia.

Tak się stało, że musiałam pilnie udać się do endokrynologa. Na fundusz w Rzeszowie nie ma szans wcześniej niż w grudniu 2019 roku. Jest możliwość rejestracji bieżącej (w dniu przyjmowania) w przychodni przy szpitalu nr 2. Rejestracja przy okienku zaczyna się od godziny 7:00. Do każdego specjalisty jest określona ilość wolnych miejsc tzw. numerów. Najczęściej to tylko jedno miejsce, a chętnych cała poczekalnia. Taka sytuacja wymusza kolejkę już od wczesnych godzin 2:00, 3:00, 4:00 w nocy.

Nauczona doświadczeniem o godzinie 4:00 rano stawiam się pod szpitalem: – 6 stopni Celsjusza. Jestem piątą osobą w kolejce, na mrozie, ponieważ drzwi (to nowość) otwierane są od 5:00. Na moje szczęście cztery osoby przede mną są do innych specjalistów. Dwóch panów do neurologa (są dwa numery na dzień): jeden do pulmunologa, jeden do chirurga. Pierwsza osoba jest tu już od 3:00, ponieważ poprzednio, niestety, się nie udało.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

Czekamy, pukamy, zimno przeraźliwie, żadnej informacji, czy lekarze będą przyjmować, czy ktoś jest na urlopie, chorobowych wszystko przy rejestracji. Ale w środku o 5:10 łaskawie otwiera ochroniarz. Na mój komentarz, że straszne zimno, odpowiada: trzeba było się ruszać, to by było cieplej. Podchodzimy do rejestracji zziębnięci, na moje szczęście endokrynolog jest, na nieszczęście moich poprzedników neurolog w dniu 24.01 nie przyjmuje. Trzy godziny na mrozie na próżno.

Czy tak powinno być? Czy tak szanujemy nasze zdrowie? Nas samych? Czy na to płacimy składki? I już nawet wcale się nie złoszczę się o brak specjalisty, tylko o te zamknięte drzwi. Może jak ktoś to opisze, opublikuje, to następni rodzice będą mogli wyczekać swoją szansę, choć w ciepłej poczekalni.

Jolanta (nazwisko do wiadomości redakcji)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama