Zdjęcie: Marcin Kobiałka / Rzeszów News

Huta Stalowa Wola powinna być wydzielona z Polskiej Grupy Zbrojeniowej, a sanockim Autosanem powinna zarządzać Agencja Rozwoju Przemysłu – uważa Paweł Poncyljusz, „jedynka” rzeszowskiej listy Koalicji Obywatelskiej. 

Paweł Poncyljusz był wiceministrem gospodarki podczas pierwszych rządów PiS w latach 2005-2007. Od wielu lat uważnie się przygląda kondycji polskiej armii i rządom w Ministerstwie Obrony Narodowej Antoniego Macierewicza, teraz Mariusza Błaszczaka. W zbliżających się wyborach parlamentarnych startuje z rzeszowskiej listy KO. 

Poncyljusz w czwartek na rzeszowskim Rynku mówił, jak obecnie wygląda system dozbrajania polskiej armii, kto na tym zyskuje, kto na tym traci. Według Poncyljusza, dzisiaj wojska lądowe, które są największym komponentem polskich sił zbrojnych, w największym stopniu potrzebują wymiany sprzętu. 

– On jeszcze pamięta głęboką komunę – uważa Paweł Poncyljusz.

Eksport bez obciążeń 

Przyznał, że wymiana sprzętu trwa, ale jest ona za wolna. Poncyljusz mówił w tym kontekście o podkarpackich zakładach: Huta Stalowa Wola i Dezamet z Nowej Dęby. Głównymi produktami HSW są armatohaubica kalibru 155 mm Krab oraz moździerz 122 mm Rak. Paweł Poncyljusz uważa, że z produktów HSW można być dumnym.

Poncyljusz wspomniał, że dwa tygodnie temu na targach obronnych w Kielcach HSW prezentowała swoje najnowsze dzieła: pływający bojowy wóz piechoty „Borsuk”, oraz wieżę bezzałogową 30 mm, które są całkowicie polskimi konstrukcjami i nie wymagają konieczności opłacania zagranicznych licencji.

– Będzie je można eksportować bez żadnych obciążeń licencyjnych – mówił Paweł Poncyljusz, podkreślając, że to bardzo rzadkie, gdy polskie produkty eksportowe są całkowicie opracowane przez polskich inżynierów.

Według Poncyljusza problemem HSW jest jej obecność w Polskiej Grupie Zbrojeniowej, która zrzesza kilkadziesiąt państwowych spółek przemysłu obronnego. Paweł Poncyljusz uważa, że HSW powinna wystąpić z PGZ, bo jej potencjał – produkcyjny, inżynierski i pracowniczy – na to obecnie pozwala. 

– W Hucie potrafią zrobić produkt od „deski kreślarskiej” do wyrobu, który może być eksportowany – twierdzi Poncyljusz. 

HSW płaci „haracz”

Jego zdaniem obecna sytuacja finansowa Polskiej Grupy Zbrojeniowej przypomina „przeciekające dno statku”. – Ten statek jeszcze płynie, ale jego dolne pokłady są już napełnione i tylko kwestia czasu, kiedy ten statek po prostu zatonie – przewiduje czarny scenariusz Paweł Poncyljusz. 

Przypomniał, że PGZ dopiero w 2018 roku wyszła na plus, ale nie dlatego, że firmy zrzeszone w Grupie dostały ogromne zamówienia, ale dlatego, że MON zasiliło PGZ 250-milionową dotacją. Poncyljusz twierdzi, że cztery lata działalności PGZ w rękach PiS to nieustanne zmiany na stanowisku prezesa. PGZ ma już czwartego. 

– Wielkie miliardy są przerzucane przez PGZ, a w ręku niewiele zostaje – ocenia Paweł Poncyljusz. – PGZ jest tonącym okrętem – uważa. Poncyljusz twierdzi, że dalsza obecność HSW w PGZ coraz bardziej będzie osłabiała Hutę. – Mieszkańcy Podkarpacia mogą być z niej dumni, ale nic nie trwa wiecznie – mówi były wiceminister gospodarki.

PGZ ściąga bowiem „haracz” od 5 do 8 procent od każdej spółki, która jest w Grupie za to, że dostaje zamówienia. HSW w tej chwili ma rządowe kontrakty o wartości ok. 6 mld zł. Od każdego musi płacić wspomniany „haracz”. Efekt? Zysk wypracowywany przez HSW trafia finalnie do PGZ, która tymi pieniędzmi łata dziury nierentownych spółek PGZ. 

PGZ ratuje „trupy” 

Zdaniem Pawła Poncyljusza kondycja Huty Stalowa Wola jest na tyle dobra, że poradziłaby sobie ona na rynkach bez „pomocy” PGZ. – HSW z roku na roku będzie słabła, pomimo, że ma dobrych inżynierów i pracowników, którzy potrafią zrobić całkowity produkt. PGZ ratuje spółki nie mające produktów, często bardzo słabą załogę i pomysłu na siebie – mówi. 

– Pieniądze wypracowane przez HSW muszą zostać w firmie i na Podkarpaciu. Firma będzie mogła spokojnie się rozwijać, inwestować w nowe technologie, przygotowywać nowe produkty, wzmacniać swój potencjał i wzmacniać podkarpacką gospodarkę – przekonuje Poncyljusz. – HSW powinna być też liderem w dziedzinie broni pancernej artyleryjskiej.

– To jedyna firma, która dzisiaj legitymuje się dobrą kadrą inżynierską, pracownikami, którzy pomysły inżynierskie potrafią wdrożyć w życie i legitymują się zdolnością współpracy z innymi przedsiębiorstwami. Dzisiaj PGZ każdemu daje trochę pieniędzy, zamówień i to się kończy wielką klapą – twierdzi Paweł Poncyljusz.  

Dobra amunicja? Nie w Polsce

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

W przypadku Dezametu – według Poncyljusza – sytuacja jest nieco inna niż HSW. Dezamet, który produkuje amunicję, ma szanse – zdaniem Poncyljusza – poprawić swoją kondycję, jeżeli zakład przedstawi całą gamę amunicji m.in. do Kraba, czołgów Leopard, czy moździerza Rak. Amunicja bardzo często do nich przywożona jest z zagranicy.

Dezamet ponadto ma również przygotować granat ręczny w ramach programu „Tytan”. Tymczasem granat nadal nie jest gotowy. Paweł Poncyljusz apeluje do kierownictwa Polskiego Grupy Zbrojeniowej, by jak najszybciej objęło „opieką” zakład z Nowej Dęby.  – Polska dzisiaj nie potrafi wyprodukować dobrej amunicji – alarmuje Poncyljusz. 

Uważa, że skoro inżynierowie w Hucie Stalowa Wola potrafili stworzyć konkurencyjny produkt, którym można handlować na całym świecie, to tak może się stać i w Dezamecie. Warunek? Zakład musi dostać wsparcie technologiczne i finansowe, a przede wszystkim firma musi mieć dobrego lidera, który postawi ją na nogi. 

Autosan „cieknącą dziurą”

Paweł Poncyljusz mówił również o sanockim producencie autobusów – Autosan, który od 2016 roku także należy do Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Autosan, mimo, że w jego uratowanie władowano dziesiątki milionów złotych, stoi na skraju bankructwa. To właśnie takie spółki w PGZ jak Autosan są „dotleniane” zyskami firm typu HSW. 

W Autosanie też co chwilę zmieniają się prezesi, ma już czwartego od wchłonięcia przez PGZ. Poncyljusz uważa, że Autosan powinien się skupić na produkcji cywilnej. – Jadąc od Autosanu, od prezesa usłyszycie, że firma zrobi każdy autobus – na wodór, gaz, elektryczny, spalinowy – mówi lider rzeszowskiej listy KO. 

Jego zdaniem Autosan nie ma szczęścia do prezesów, poza Michałem Stachurą. Paweł Poncyljusz proponuje, by firmę przejęła inna rządowa spółka – Agencja Rozwoju Przemysłu. – Autosan w dzisiejszej konstrukcji nie przeżyje na dłuższą metę – prorokuje Poncyljusz. Autosan nazywa „cieknącą dziurą” w PGZ, którą łata się rękami HSW. 

PiS mówi, a co robi? 

Paweł Poncyljusz skrytykował również kierownictwo MON. Przypomniał, że Antoni Macierewicz trzy lata temu z sejmowej mównicy grzmiał, że poprzedni rząd PO-PSL wydaje w zagranicznych firmach więcej pieniędzy na uzbrojenie polskiej armii niż w polskich zakładach. Poncyljuszowi też się to nie podoba, ale twierdzi, że rząd PiS tego nie zmienił. 

W 2018 roku z 11 mld zł wydanych na polską armię 7 mld zł „wyjechało w workach” poza granice naszego kraju. – Im więcej politycy PiS mówią o zwiększeniu budżetu na uzbrojenie polskiej armii, tym więcej pieniędzy w tym budżecie wyjeżdża poza granice kraju. Z tym należy skończyć – uważa Paweł Poncyljusz.  

Do obecnego kierownictwa MON apeluje o powrót do koncepcji programów offsetowych przy zakupie sprzętu z zagranicy. Poncyljusz wytknął, że ostatnie dwa zakupy systemów rakietowych „Wisła” i „Homar” nic nie dadzą polskiej zbrojeniówce. – Programy offsetowe wzmacniają polski potencjał obronny – uważa był wiceminister gospodarki. 

Jego zdaniem, gdyby programy offsetowe działały, to na kupnie systemu „Homar” mógłby skorzystać wspomniany Dezamet, a w przyszłości tym samym podniósłby swoje możliwości w produkcji amunicji, czy rakiet. Paweł Poncyljusz twierdzi, że ostatni zakup systemu „Narew” powinien być w największym stopniu polski „a nie kupowany w pudełkach”.    

– Co najmniej 50 procent wydatków na polskie uzbrojenie powinno pozostawać w polskich zakładach, dzisiaj prawie 70 procent wyjeżdża z Polski – mówił Poncyljusz.  

Co robi pełnomocnik?

Skrytykował szefa MON Mariusza Błaszczaka za to, że nie widać żadnych efektów pracy Pawła Olejnika, który w marcu 2018 roku został powołany na pełnomocnika ds. agencji uzbrojenia. To Olejnik miał stworzyć takie mechanizmy zakupów dla polskiej armii, które z jednej strony ograniczą ryzyko korupcji, a z drugiej uproszczą czasochłonne procedury. 

Paweł Poncyljusz twierdzi, że dzisiaj zakupy dla polskiej armii nie są transparentne, a doraźne, często tylko na podstawie decyzji ministra. – Obarczone ryzykiem korupcji, układów, nieformalnym przepływem pieniędzy – uważa Poncyljusz. Za przykład podał aferę, w którą jest zamieszany Bartłomiej Misiewicz, a który pracował na rzecz MON. 

– Praktycznie nic nie jest kupowane w polskiej armii w trybie przetargowym. Co Paweł Olejnik zrobił przez ostatnie 1,5 roku? Opinia publiczna przez ten czas nie dowiedziała się się, za co ten pan bierze pieniądze z MON – mówił Paweł Poncyljusz. Uważa, że najlepszym rozwiązaniem byłyby coroczne zakupy różnego rodzaju sprzęt dla polskiej armii. 

Poncyljusz apeluje także o uproszczenie procedur zakupów uzbrojenia, obecny nazywa „mętnym”, przykładem są zakupy śmigłowców. – Zróbmy ten system prostszy. Tacy ludzie, jak pan Misiewicz, nie będą musieli lądować w aresztach – powiedział na koniec Paweł Poncyljusz.

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama