– Prezydent powinien zajmować się całym miastem, a nie dwoma radnymi opozycji, którzy tak naprawdę nie mają wpływu na to, co się dzieje w mieście – uważa jeden z rzeszowskich radnych PiS, którego można było usłyszeć na nagraniu puszczonym w ratuszu na polecenie Tadeusza Ferenc.
W poniedziałek w ratuszu podczas spotkania z pracownikami Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa, puścił fragmenty nagrania z lipcowej sesji Rady Miasta, na których było słychać dwóch radnych opozycyjnego klubu PiS – Marcina Fijołka i Roberta Kultysa. To m.in. oni wzięli udział w dyskusji na temat uchwały zaproponowanej wówczas przez klub Platformy Obywatelskiej. Chodziło o wyrażanie sprzeciwu wobec rządowego planu wprowadzenia dodatkowego kryterium przy przyznawaniu dofinansowania dla samorządu terytorialnego na przebudowę, budowę lub remonty dróg powiatowych i gminnych.
To nagranie, według wiedzy Roberta Kultysa, puszczono również na ostatnim spotkaniu Tadeusza Ferenca i miejskich urzędników z mieszkańcami os. Śródmieście i Pułaskiego.
– Jestem zdziwiony, że prezydent poświecił na którymś z kolei spotkaniu czas radnym opozycji zamiast zajmować się rządzeniem miastem. Z całym szacunkiem, ale wydaje mi się jednak, że prezydent powinien zajmować się całym miastem, a nie dwoma radnymi opozycji, którzy tak naprawdę nie mają wpływu na to, co się dzieje w mieście – stwierdził w rozmowie z Rzeszów News Robert Kultys. – Nawet się cieszę, że prezydent mnie poświęca czas, aby o mnie mówić – dodaje.
Wyliczanki Kultysa
Zdaniem Kultysa, takie zagranie Ferenca to efekt tego, że prezydentowi pali się grunt pod nogami, bo ostatnio żaden z jego projektów nie wychodzi.
– Prezydent kompletnie zawalił sprawę obwodnicy południowej. Ostatnio nawet Samorządowe Kolegium Odwoławcze zakwestionowało prawidłowość jego działań. Wychodzi „czarno na białym”, że popełnił bardzo poważne błędy – twierdzi Robert Kultys.
I dalej wylicza: – Padł też projekt mini zoo na Zalesiu. Prezydent nie jest w stanie zrealizować budowy Centrum Sztuki Współczesnej przy ul. Reformackiej, w kolejkę jednoszynową w Rzeszowie już mało kto wierzy, podobnie słabo wygląda pozyskanie Zamku Lubomirskich na cele kultury dla miasta, a remont 3 Maja to jedna wielka kompromitacja.
Robert Kultys zauważa też, że coraz częściej do ratusza przychodzą mieszkańcy, którzy otwarcie krytykują działania prezydenta. Dodaje również, że otwarcie frontu z opozycyjnym radnymi to dowód na to, że sposób zarządzania miastem przez Tadeusza Ferenca już się nie sprawdza.
– Dlatego prezydent wpada w panikę i przed wyborami szuka winnych. Najpierw byli to mieszkańcy i ekolodzy, potem według jego słów „urzędasy”, a teraz, jak widać, radni PiS, którzy są przecież mniejszością w radzie miasta – twierdzi Kultys.
Szuka winnych tylko nie u siebie
W podobnym tonie wypowiada się również drugi zaatakowany przez ratusz, radny PiS, Marcin Fijołek. – Prezydent uważa, że tego typu zagrywkami przykryje swoje wyjątkowo nieskuteczne działania, które niestety dla Rzeszowa, możemy obserwować w ostatnim czasie. Brak pomysłu prezydenta na koncepcje poszerzania miasta, które jest konieczne, powoduje narastanie oporu mieszkańców gmin, co z kolei odsuwa szansę na dalszy rozwój granic – twierdzi szef klubu PiS w Radzie Miasta.
– Również ostatnie sesje Rady Miasta, która były dla prezydenta wizerunkową klęską, pokazały, że mieszkańcy coraz odważniej potrafią przeciwstawić się złej polityce prezydenta i umieją dzielnie walczyć o swoje osiedla. Szkoda, że zamiast skupić się rozwoju miasta prezydent szuka winnych wszędzie tylko nie u siebie – dodaje Fijołek.
joanna.goscinska@rzeszow-news.pl