Zdjęcie: Joanna Bród / Rzeszów News
Fala komentarzy po naszym tekście o kontrolerach Zarządu Transportu Miejskiego, którzy w piątek byli na „dywaniku” u prezydenta Rzeszowa Tadeusza Ferenca. 

Tadeusz Ferenc wezwał kontrolerów do ratusza po licznych sygnałach, że pasażerowie miejskich autobusów dostają mandaty, mimo, że chcieli kupić bilet, ale nie mogli, bo nie działały w tym czasie zarówno biletomaty na przystankach, jak i w autobusach. 
 
Nasz tekst wywołał liczne komentarze na naszym Facebooku. Otrzymaliśmy również dwa listy od Czytelników: od Karoliny i Łukasza. Obaj publikujemy poniżej.
 
List Karoliny
 
Nie dałam rady kupić biletu w biletomacie, gdyż cały czas zgłaszał on błąd, a pieniądze „przelatywały” przez niego. Próbowałam zapłacić kartą, transakcję odrzucono. Po nieudanych próbach postanowiłam kupić bilet w aplikacji. Nie zdążyłam tego zrobić, bo na przystanku wsiedli kontrolerzy. Sama podeszłam do jednego, aby zgłosić awarię biletomatu i powiadomić, że jestem w trakcie zakupu biletu przez aplikację.
 
Kontroler nie pozwolił mi dokończyć transakcji i na moje nieszczęście wypisał „mandat” za brak biletu w trakcie kontroli. Napisałam reklamację. Została ona rozpatrzona negatywnie, bo Zarząd Transportu Miejskiego stwierdził, że faktycznie na nagraniu widać, że usiłowałam kupić bilet i faktycznie biletomat miał awarię, ale w trakcie kontroli powinnam mieć bilet.
 
Uznano też, że dwa przystanki, które przejechałam, to wystarczający czas do kupienia biletu. Smutne dla mnie jest to, że pomimo tego, że zgłosiłam awarię biletomatu, kontrolerzy nie pozwolili mi dokończyć zakupu biletu w aplikacji.
 
Byłam zmuszona zapłacić 180 zł, co dla mnie jest niemałą kwotą. Uważam, że najlepszym wyjściem była by możliwość zakupu biletu u kontrolera, tak jak np. w pociągach regionalnych. Chciałabym odzyskać te pieniądze, bo uważam, że na mandat nie zasłużyłam, ale zupełnie nie wiem, co jeszcze mogę zrobić.
 
List Łukasza 
 
Przeczytałem artykuł o mandatach za jazdę, gdy biletomat jest niesprawny. Sam osobiście byłem kiedyś świadkiem jeszcze przed wdrożeniem całego nowego systemu zarządzania transportem miejskim, jak kierowca zablokował kasowniki w autobusie sekundę po tym, jak ruszył z przystanku koło stadionu na Hetmańskiej w kierunku „Mechanika”. W autobusie był bardzo duży ścisk i co najmniej 10 osób wówczas nie zdążyło skasować biletu, ponieważ kasowniki były już zablokowane i oczywiście wszyscy dostali mandaty. Nie wiem, jak sprawa się zakończyła ostatecznie, bo mnie to na szczęście nie dotknęło, miałem bilet miesięczny. Cała ta sytuacja tylko pokazuje, jak działają kontrolerzy, żeby być skutecznym.
 
Na Facebooku burza
 
Nasza publikacja jest także szeroko komentowana na naszym Facebooku. Poniżej wybrane komentarze Czytelników Rzeszów News. 
 
Małgorzata
Skoro są biletomaty w autobusach, to powinny działać a ich praca i awarie monitorowane. Jadąc do pracy ciężko wysiąść ze względu na zepsuty biletomat. Jeśli nie działa, to strata i zaniedbanie przewoźnika, nikt przez to nie będzie się spóźniał do szkoły czy pracy. Brawo dla Prezydenta, bo kontrolerzy są bardzo niemili i wyrabiają swoje plany mandatowe, a może te awarie celowe i wtedy cynk i kontrola?
 
Barbara 
Autobus linii 53 jedzie na zmianę z 51 co godzinę. We wtorek sama miałam „przyjemność” zobaczyć, jak kontroler wypisuje mandat nastolatkowi, który jechał poza Rzeszów właśnie linią 53, gdy w autobusie był zepsuty biletomat, o czym wiedział kierowca, bo sprzedawał innej osobie bilet.
 
Nie wiem, czy chłopak miał gotówkę, czy nie, wiem, że chciał skorzystać z biletomatu, bo widziałam, jak podchodził do niego z wyciągniętym portfelem, jak również i inne osoby. Osobiście zawsze staram się mieć bilet przed wejściem do autobusu i moim dzieciom też zawsze powtarzam, żeby, w miarę możliwości, kupiły bilet przed wejściem do autobusu, nawet żeby miały kupić ich nawet 6.
 
Niestety, poza Rzeszowem, biletów nie ma raczej gdzie kupić, a gdy autobus jedzie raz na godzinę, nie wysiądę na drugim, czy trzecim przystanku, bo i tak tam nie kupię, a nawet jeśli kupię, to muszę czekać następną godzinę na autobus.
 
Tłumaczenie, że mógł na następnym przystanku wysiąść i kupić można używać co najwyżej na trasach w centrum, gdzie biletomat i kolejny autobus w żądaną stronę jest, ale na trasach, gdzie autobus jedzie raz na godzinę, to uważam, że kontrolerzy szukają po prostu kasy na tych, którzy mieli pecha trafić na rąbnięty biletomat.
 
Już drugi raz trafiło mi się na linii 53 trafić na kontrolera, gdy w autobusie był „padnięty” biletomat. U kierowcy zapłaciłam 4,60 zł za bilet 3,60 zł – „bo tylko takie miał”. Nawet w kioskach coraz trudniej kupić, bo je zamykają. 
 
Aga Ess
„… To nie jest wytłumaczenie, nie ma Pani skasowanego, ważnego biletu, nie ma Pani prawa jechać autobusem i ma Pani obowiązek wysiąść z autobusu na następnym przystanku. Jeśli zostało Pani uniemożliwienie zakupu biletu w autobusie, to nie zwalnia Pani z tego, aby go nie mieć i jechać dalej na gapę. Autobus nie ma obowiązku mieć sprawnych biletomatów. Proszę o dowód tożsamości, mandat”. Tak mi przedstawił sytuacje Pan kontroler przedwczoraj, gdzie w czterech, jakimi jechałam w przeciągu trzech godzin, nie działały biletomaty, tak jak i na przystankach, bo była awaria systemu, a kontrole były wzmożone. Jeździli chyba już o 6:00 rano i sprawdzali ważne bilety.
 
jenerał
Sprawa jest prosta. Pasażer nie ma obowiązku mieć przy sobie gotówki, skoro biletomaty są w stanie również pobrać opłatę z karty. Jeśli pasażer wsiada do autobusu, a biletomat nie działa, to powinien móc jechać za darmo. Zapewniam, że wówczas biletomaty działałyby jak żyletki. Natomiast, kara za oszustwo lub brak biletu (gdy była taka możliwość) powinna być trzy razy wyższa. A kierowca powinien zająć się prowadzeniem pojazdu, nie sprzedażą biletów.
 
Norbert
Ale tłumaczenia kanarów – jak biletomat nie działa, to wysiądź i kup sobie w innym. Jak ktoś rano śmiga do szkoły, czy do pracy, to na pewno ma czas na takie zabawy, nie? Jak coś jest spieprzone i nie działa, to nie wina klienta i nie ma prawa dostać mandatu. Dajcie spokój. A do tych, którzy ględzą, że kierowca powinien skupić się na jeździe a nie sprzedaniu biletu – w Anglii / Irlandii tylko tak kupisz bilet. Ewentualnie kartę, którą sobie doładujesz i sam zeskanujesz. Nie widzę problemu, aby tylko tak działało w Polsce. Przynajmniej nigdy nikt na gapę nie pojedzie.
 
Mateusz
Fajnie, że jest jakaś reakcja, ale co mają do tego kontrolerzy? To są po prostu ludzie, którzy sprawdzają, czy ktoś posiada ważny bilet na przejazd – nie odpowiadają za sprawność biletomatów. Z całym szacunkiem dla Pana Prezydenta, ale to jest robienie jakiejś szopki, a nie rozwiązywanie problemu.
 
Marcela
Czytałam kiedyś, że biletomat w autobusie to ostateczność i to tylko sprzęt, więc może nie działać. Do autobusu należy wsiąść z biletem i od razu go skasować. Zawsze mam jeden bilet przy sobie, mimo, że autobusem jeżdżę może raz na miesiąc albo rzadziej. Jak go skasuje, kupuje nowy, żeby właśnie uniknąć takich sytuacji. To biletomat nie działa, to kiosk zamknięty, to kierowca nie ma wydać. Prosta sprawa. Mieć przy sobie jeden awaryjny bilet. To nie jest jakiś wyczyn.
 
Oprac. (jg)
 
redakcja@rzeszow-news.pl
 
Reklama