Rozwój Rzeszowa upomina się o pieniądze z KPO. „Chłopcy z rządu pogrywają z Polakami”

Radni miejscy z Rozwoju Rzeszowa apelują do rządu PiS, by wreszcie przyjął ustawę, która odblokuje Polsce unijne pieniądze na Krajowy Plan Odbudowy. – Czas skończyć z tym zabawami polityków na górze – mówią. 

 

Zdjęcia: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

KPO tu ułożony przez rząd PiS program, która ma odbudować polską gospodarkę po pandemii. Takie programy mają wszystkie kraje Unii Europejskiej. Na ratowanie europejskiej gospodarki Bruksela przeznaczyła 723 mld euro, z czego Polska ma otrzymać 157,5 mld zł, w tym 106,9 mld zł na dotacje, a 51,6 mld zł na preferencyjne pożyczki. 

Polski KPO został zaakceptowany przez Komisję Europejską w czerwcu 2022 r., ale Polska do tej pory nie dostała ani jednego euro, bo jednym z warunków otrzymania pieniędzy jest przestrzeganie standardów praworządności, a z tym rząd PiS wybitnie sobie nie radzi, we własnym obozie Zjednoczonej Prawicy toczy spory z Solidarną Polską Zbigniewa Ziobry. 

Rzeszów czeka na ok. 300 mln zł

W środę (11 stycznia) Sejm ma się zająć znowelizowaną ustawą o Sądzie Najwyższym. Ta zakłada m.in., że sprawy dyscyplinarne i immunitetowe sędziów rozstrzygałby Naczelny Sąd Administracyjny, a nie, jak obecnie, Izba Odpowiedzialność Zawodowej SN. Ustawa ma podobno wypełnić kluczowy „kamień milowy”, by Polsce odblokowano pieniądze na KPO. 

Ale projekt ustawy ma przeciwników nie tylko w obozie władzy, do jej zapisów zastrzeżenia złożył nawet prezydent RP Andrzej Duda, nie mówiąc już o Sądzie Najwyższym, prezesie Naczelnego Sądu Administracyjnego, czy Krajowej Radzie Sądownictwa. Los znowelizowanej ustawy wciąż wisi na włosku, a tym samym pieniędzy na KPO. 

We wtorek, dzień pierwszym czytaniem w Sejmie wspomnianego projektu ustawy, samorządowcy w całej Polsce, zrzeszeni wokół stowarzyszenia „Tak! Dla Polski”, zaapelowali do przedstawicieli rządu PiS, by jak najszybciej doprowadzili do odblokowania unijnych funduszy, na które czekają samorządy i przedsiębiorcy. 

Na pieniądze czeka m.in. Rzeszów, który do Krajowego Planu Odbudowy złożył projekty o wartości prawie 300 mln zł, z czego prawie 100 mln zł chciałby wydać na zakup 20 autobusów zasilanych wodorem, prawie 60 mln zł na rozbudowę miejskich żłobków, 90 mln zł na wymianę „kopciuchów” i 40 mln zł na rozwój e-usług. 

Gdzie „plan Marshalla”?

Tomasz Kamiński, lider klubu Rozwój Rzeszowa i członek stowarzyszenia „Tak! Dla Polski”, we wtorek przypomniał słowa premiera Mateusza Morawieckiego, który czerwcu mówił, że KPO będzie dla Polski „drugim planem Marshalla”, a minister rozwoju Waldemar Buda obiecywał, że w grudniu do Polski trafi pierwsza transza pieniędzy – 4,2 mld euro.

– Wtedy był hurraoptymizm – mówił Tomasz Kamiński. I na hurraoptymizmie się skończyło, bo pieniędzy Polska nie ma do tej pory, a w dobie szalejącej drożyzny i wysokiej inflacji są  one niezwykle potrzebne. Budżety polskich samorządów są w kryzysie, Rzeszowa na 2023 roku, po raz pierwszy od ponad 20 lat, jest z deficytem, „dziura” przekracza 40 mln zł. 

– Pieniądze na KPO byłyby motorem naszej gospodarki – uważa przewodniczący Kamiński. Jego zdaniem, rząd PiS „ma za nic” potrzeby samorządów. – A samorządy to przecież mieszkańcy. Koledzy w rządzie się pokłócili, Ziobro pokłócił się z Morawieckim, ktoś jeszcze z Kaczyńskim, ktoś jeszcze z prezydentem Dudą. Dla nich ważniejsza jest polityka.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

Radni Rozwoju Rzeszowa, którzy w większości należą do stowarzyszenia „Tak! Dla Polski”, a także prezydent miasta Konrad Fijołek, przypominają też, że inne kraje UE już korzystają z Funduszu Odbudowy, tylko nie Polska. – Te kraje walczą z kryzysem, a my się zajmujemy tym, czy w lutym inflacja wyniesie 19 czy 20 procent – wskazuje Tomasz Kamiński.

Czasu coraz mniej 

Jego zdaniem, gdyby Polska otrzymała pieniądze na KPO, to samorządy i przedsiębiorcy już mogliby je przeznaczać na inwestycje. Szczególnie samorządy, bo te, mając gwarancje, że fundusze do naszego kraju dotrą, „uwalniałyby” swoje pieniądze w budżetach i rezerwowałyby je jako wkład własny do innych unijnych projektów. 

– Opóźnienia niosą kolejne zagrożenia. Pieniądze muszą być wykorzystane do końca 2026 roku. Czasu jest coraz mniej, a my nie wiemy, czy te pieniądze będą czy nie – obawiają się radni Rozwoju Rzeszowa, którzy apelują też do prezydenta Andrzej Dudy o „aktywność”, by posłuchał samorządów i włączył się w zakończenie „jałowego sporu” w rządzie PiS.

– Apelujemy do rządzących o opamiętanie się, o działanie w interesie Polek i Polaków, a nie w interesie partii politycznych – mówił Tomasz Kamiński. Zwrócił się też do podkarpackich parlamentarzystów, by włączyli się w rozwiązanie sporu wokół pieniędzy na KPO. – Dla chłopców, którzy rządzą, liczy się rozgrywka układania list wyborczych – uważa Kamiński.

Bo właśnie spór w obozie Zjednoczonej Prawicy sprowadza się do tego, że Solidarna Polska, kwestionując zapisy ustaw, które mają odblokować pieniądze na KPO, targuje się o miejsca na listach wyborczych w zaplanowanych na jesień wyborach parlamentarnych. Partia Kaczyńskiego jest politycznym zakładnikiem „ziobrystów”, bez nich ustaw nie przepchnie.

– Liczymy, że panowie przestaną się wreszcie kłócić, i zaczną robić to, do czego zostali powołani – powiedział Tomasz Kamiński. Podkreślił, że samorządy nigdy nie żyły w takiej niepewności, jak obecnie. – Trudno planować długofalowy budżet, wieloletnią prognozę finansową. Ciężko cokolwiek przewidzieć – mówią radni Rozwoju Rzeszowa.

Dzielić sprawiedliwiej 

I apelują do rządu PiS nie tylko o to, by wreszcie odblokowano Polsce pieniądze na KPO, ale również o sprawiedliwe dzielenie innych pieniędzy. – Największe powinny się iść do Rzeszowa, a nie innych gmin, miast. 80 km od Rzeszowa idą większe pieniądze niż na stolicę województwa – mówi Witold Walawander, radny Rozwoju Rzeszowa. 

Tym miastem jest Stalowa Wola, rządzona przez „cudowne dziecko” PiS, czyli Lucjusza Nadbereżnego. – To absurd – nie ma wątpliwości Walawender. 

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl 

Reklama