fot. Czytelnik Rzeszów News
Reklama

Tysiące litrów paliwa mogło wyciec ze stacji w Krasnem k. Rzeszowa. Zanieczyszczenie spłynęło do potoku Młynówka, a o problemie służby miały się dowiedzieć od mieszkańców, choć – jak wynika z naszych ustaleń – właściciel wiedział o zdarzeniu. Policja prowadzi postępowanie w sprawie zanieczyszczenia środowiska.

Funkcjonariusze zgłoszenie otrzymali wczoraj ok. godziny 16:50. Najpierw zanieczyszczenie zauważono w rowie melioracyjnym, a następnie w Młynówce. Na miejscu pracowali policjanci, strażacy z Miejskiej Komendy PSP w Rzeszowie i OSP. 

Zgłoszenie i interwencja

– Komisariat I Policji w Rzeszowie został powiadomiony o ujawnieniu wycieku w rowie melioracyjnym przy jednej z posesji w miejscowości Krasne. Zanieczyszczenia pojawiły się również na potoku Młynówka. Funkcjonariusze Państwowej Straży Pożarnej rozstawili specjalne rękawy do wyłapywania zanieczyszczeń – powiedział nam st. asp. Andrzej Stebnicki z Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie.

Policja prowadzi postępowanie z art. 182 § 2 kodeksu karnego. Za nieumyślne zanieczyszczenie środowiska grozi grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do 2 lat. O jaką posesję chodzi. Policja i straż nabierają wody w usta.

Z naszych ustaleń, bezpośredniej relacji jednego ze strażaków i zdjęć dostępnych w sieci wprost wynika, że chodzi o stację paliw w sąsiedztwie dużego centrum handlowego w Krasnym.

Do Młynówki przez kanalizację

Jak ustaliliśmy, paliwo spłynęło do potoku Młynówka przez kanalizację burzową. Służby zabezpieczyły nurt przy użyciu zapór i rękawów sorbentowych. Działania trwały do późnych godzin wieczornych, a teren doświetlano, żeby umożliwić pobór próbek do badań.

Zapory nie trzymały

– Zapory sorpcyjne szybko nasiąkały i zaczynały przepuszczać – relacjonuje nam jeden ze strażaków biorących udział w akcji. 

Ok. godz. 19:00 bariery wymieniono. Strażacy monitorowali bieg potoku, żeby w ten sposób zapobiec spływowi zanieczyszczeń w kierunku Wisłoka.

Reklama

– Było realnie takie zagrożenie – dodaje. 

fot. OSP Krasne

Co z operatorem stacji

Najpoważniejsze zastrzeżenia dotyczą sposobu zgłoszenia zdarzenia.

– Jeśli dochodzi do wycieku, trzeba natychmiast informować służby. Zgłosił to nie operator, tylko mieszkańcy, którzy poczuli smród i intensywny zapach. Operator wiedział o problemie, ale sam tego nie zrobił – twierdzi nasz rozmówca.

– Szacujemy, że to mogło być nawet 1000–2000 litrów – mówi uczestnik działań ratowniczych.

(rem)

Czytaj więcej:

Śmiertelny wypadek na Podkarpaciu. Troje nastolatków zginęło po zderzeniu z lawetą

Czytasz Rzeszów News? Twoje wsparcie pozwoli nam działać sprawniej.

 

Reklama