Zdjęcie: Pixabay

Wiadomo już wszem i wobec, że jako wspólnota narodowa jesteśmy w ostatnich kilku latach dramatycznie podzieleni na nie dwie, ale trzy grupy.

Jedna kibicuje PiS-owi, i żeby nie wiem co, składać będzie wyrazy uwielbienia dla aktualnie rządzących elit za „powstanie z kolan” ze wszystkimi konsekwencjami tego dość efemerycznego zjawiska.

Druga społeczność stanowi przeciwległy biegun wobec pierwszej i z zapamiętaniem broni sądów, demokracji i Konstytucji, a podłączają się do niej niemal wszystkie pozostałe ugrupowania polityczne, chcąc zapewnić sobie przychylność przy urnach.

Jest jeszcze ta trzecia grupa, która, mówiąc kolokwialnie, ma dwie pozostałe i związane z nimi polityczne opary głęboko w czterech literach. Ta jest najliczniejsza, bo stanowi połowę uprawnionych wyborców.

Nie podejmę się analizy socjologicznej względem składu trzeciej wymienionej formacji. Wyobrażam sobie, że w jej szeregach są zarówno ci rozczarowani całokształtem polityki III RP od jej zarania, jak i ci, którzy nie rozumieją i wcale nie mają zamiaru rozumieć toczącego się wewnątrznarodowego sporu.

Mogą to być ludzie starsi, którym po prostu jest już wszystko jedno, mogą to być też młodzi, którym polityka kojarzy się w najlepszym razie z obciachem i żenadą. Mogą być to entuzjaści literatury kryminalnej, disco polo czy modernistycznej sztuki. Kierowcy, urzędniczki, nauczyciele, policjantki. Na pewno jednak jest coś, co ich łączy. Wszyscy są konsumentami.

Okazuje się, że zwyczajna wizyta na stoisku owocowo-warzywnym każdego niemalże sklepu od Bugu po Odrę musi w minionych miesiącach wzbudzać emocje. Kto nie je warzyw i owoców, ten pewnie nie wie, że zrobiło się drogo. Jeszcze w maju cena kilograma ziemniaków oscylowała w okolicach 2,40-2,50 zł. Dzisiaj ma już trójkę z przodu, a młode kartofelki w początkach sezonu nie schodziły poniżej 5 zł za kg.

Nie inaczej jest z większością pozostałych warzyw, z legendarną już pietruszką na czele, bowiem ta osiągnęła kosmiczną cenę niemal 30 złotych za kilo. Czereśnie, truskawki, śliwki, maliny także stały się towarem luksusowym ze względu na cenową galopadę. Trudno nie dostać oczopląsu.

Kiedyś niezapomniany kabaret TEY śpiewał, że „nam polędwica oraz schab nie smakuje tak, jak szczaw”, czyniąc aluzję do luksusowego towaru, jakim podówczas było mięso.

Dzisiaj można postawić pytanie, czy ktoś w trwającej kampanii wyborczej będzie potrafił zyskać choćby namiastkę poparcia zjadaczy warzyw i owoców? A pamiętajmy, że mowa jest o wielkiej społeczności, która zamiast oglądania marszów czy defilad wolałaby mieć możliwość zakupu ziemiopłodów po stawkach sprzed kilku miesięcy.

Wysokie ceny z lat 70. doprowadziły w Polsce do rewolucji i jest niemal pewne, że drogocenny kilogram współczesnych ziemniaczków mógłby zadziałać podobnie. Nie od dziś wiadomo, że Polak jak głodny, to zły.

Reklama