Zdjęcie: Ringpolska.pl

Do postawienia takiego pytania skłaniają wyniki protokołu oględzin zwłok byłego rzeszowskiego boksera. Na szyi „Cygana” odkryto dwa tajemnicze ślady po igle. 

W niedzielę Wojciech Czuchnowski, dziennikarz śledczy „Wyborczej”, na swoim twitterowym koncie ujawnił fragment protokółu z oględzin zwłok Dawida Kosteckiego, który w piątek 2 sierpnia w Areszcie Śledczym na warszawskiej Białołęce popełnił samobójstwo. Wersja Służby Więziennej: Kostecki powiesił się na prześcieradle, leżąc pod kocem na więziennej pryczy. Brzmi niewiarygodnie? Tylko pozornie.

– Sposobów na odebranie sobie życia są setki. Osadzeni w zakładach karnych doskonale to wiedzą. To nie jest tak, jak się wszystkim wydaje, że powiesić można tylko tak, jak na filmach. Powiesić się można właściwie na wszystkim i w każdej pozycji. Są dwie grupy osób, które chcą to zrobić. Pierwsza to ci, którzy grożą, że to zrobią, a jednocześnie robią wszystko, by ich uratowano. W drugiej są desperaci, którzy czasami, niestety, to robią. 

To opinia jednego z funkcjonariuszy podkarpackiej Służby Więziennej, którego zapytaliśmy, na ile samobójstwo Dawida Kosteckiego w wersji podawanej przez centralę SW jest w ogóle możliwe. – Jest jak najbardziej możliwa. Dla laika to może się wydawać szokiem, wręcz niepojęte, dla nas – nie ma w tym nic nadzwyczajnego – dodaje funkcjonariusz SW. 

Prokuratura: „Cygan” się udusił

Abstrahując od tego, okoliczności śmierci „Cygana” wymagają dogłębnego wyjaśnienia. W miniony piątek „Wyborcza” informowała, że rodzina Kosteckiego nie wierzy w jego samobójstwo, zaplanowany na sobotę pogrzeb byłego boksera odwołano, jednocześnie twierdząc, że prokuratura planuje drugą sekcję zwłok. Pierwsza, przeprowadzona w dniu śmierci, wykazała, że przyczyną zgonu było uduszenie

Prokuratura Krajowa i Prokuratura Okręgowa Warszawa – Praga (ona wyjaśnia okoliczności śmierci „Cygana”) zaprzeczyły, że planowana jest druga sekcja zwłok. Obie prokuratury oświadczyły, że na podstawie dotychczas zebranych materiałów nie ma żadnych powodów, by sądzić, że do śmierci Dawida Kosteckiego przyczyniły się osoby trzecie. Tymczasem wspomniany Wojciech Chuchnowski z „GW” twierdzi, że wątpliwości są i to spore.

„Zbrodniczy charakter śmierci”

Czuchnowski na Twitterze ujawnił fragment z protokołu oględzin zwłok „Cygana”. – Wstępny protokół oględzin zwłok Kosteckiego ujawnia dwa ślady mogące wskazywać na „zbrodniczy charakter śmierci” – napisał dziennikarz „GW”. W protokole znajdują się stwierdzenia, że jedyną okolicznością do skonstruowania wersji śledczych, że „Cyganowi” ktoś „pomógł” w samobójstwie są „dwa niewielkie czerwone punkty” na szyi denata.

„(…) Przypominają ślady powstałe w wyniku wkłucia igły” – napisano w protokole z oględzin zwłok Dawida Kosteckiego, zaznaczając, że ich powstanie można określić w trakcie sekcji zwłok. Na potrzeby wersji śledczych o możliwym „zbrodniczym charakterze śmierci” Kosteckiego zabezpieczono prześcieradło, koc oraz trzy części materaca, by sprawdzono, czy nie ma na nim śladów substancji, która mogłaby wyciec w trakcie nakłucia strzykawką. 

Wojciech Czuchnowski jest współautorem poniedziałkowej publikacji w ogólnopolskim wydaniu „Wyborczej” na temat śmierci Dawida Kosteckiego. „Dwa ślady po igle” – to tytuł zapowiadanej publikacji z nadtytułem „Afera podkarpacka. Jak zginął bokser Kostecki”. „Bokser mógł zostać odurzony, a jego samobójstwo upozorowane. Dawid Kostecki ujawnił aferę, której obyczajowe tropy prowadzą do najwyższych polityków PiS” – napisała „GW”.

„Gazeta Wyborcza ujawnia nowe fakty w sprawie śmierci Dawida Kosteckiego, świadka w aferze podkarpackiej. Na jego szyi znaleziono dwa ślady, jak po wkłuciach igłą. Sekcja zwłok nie wyjaśniła, skąd się wzięły” – napisał na Twitterze Wojciech Czuchnowski, zapowiadając poniedziałkowy tekst „Wyborczej”. 

„Olimp”, bracia R. i układy z CBŚP

Śmierć Dawida Kosteckiego wiązana jest ze sprawą ukraińskich braci R. – Aleksa i Żeni – którzy przez lata prowadzili m.in. agencję towarzyską „Olimp” na rzeszowskim osiedlu Budziwój. Opłacali szefów Centralnego Biura Śledczego Policji w Rzeszowie, by ich „biznes” mógł się kręcić. Z braćmi R. polski wymiar sprawiedliwości obszedł się bardzo łagodnie, dostali niewielkie wyroki więzienia, obaj są już na wolności. 

Kostecki już w 2012 roku ujawnił (sam w przeszłości też prowadził agencje „Velvet” i „Venus”) korupcyjny układ na linii CBŚP – bracia R. W rzeszowskiej prokuraturze nikt nie wierzył w jego „rewelacje”, ale miejscowym śledczym też niewiele powiedział, bo twierdził, że sprawa rozejdzie się po kościach. Potem sprawą zajęli się prokuratorzy z Krakowa. Cztery lata później, w 2016 roku, nastąpiła spektakularna akcja zatrzymań. 

Funkcjonariusze ABW zatrzymali wówczas braci R. oraz szefa rzeszowskiego CBŚP Krzysztofa B. i jego „prawą rękę” Daniela Ś., naczelnika wydziału ekonomicznego, do którego obligatoryjnie trafiały wszelkie operacyjne materiały z „seks-biznesowych spraw”.

Seks-taśmy z politykami PiS?

Dawid Kostecki dużo wiedział o interesach braci R. Być może posiadał informacje, że szantażują oni polityków PiS, na czele z byłym już marszałkiem Sejmu Markiem Kuchcińskim, którzy – jak wynika z informacji Wojciecha Janika, byłego agenta CBA z Rzeszowa – korzystali z usług prostytutek w agencjach towarzyskich braci R. Kuchciński rzekomo uprawiał seks z 15-letnią Ukrainką, którą zmuszano do prostytucji. 

Są podobno na to dowody w postaci taśm, których – jak do tej pory – nie ujawniono. Prawdopodobnie nie ma ich w Polsce, o co bracia R. właściwie zadbali, którzy znani byli z tego, że klientów odwiedzających ich przybytki, bez ich wiedzy, masowo nagrywano. Czy Dawid Kostecki mógł zginąć tylko dlatego, by nikt nie mógł się dogrzebać seks-taśm, a bracia R. mogli cieszyć się już wolnością, dając w zamian ochronę politykom PiS? 

Kostecki mury więzienia miał opuścić za dwa lata. Odsiadywał wyrok 5 lat więzienia za udział w gangu, który m.in. legalizował w Polsce kradzione za granicą luksusowe auta. Na warszawskiej Białołęce czekał na przesłuchanie w charakterze świadka do procesu w sprawie rozboju sprzed ponad 10 lat. Potem miał wrócić do więzienia w Rzeszowie. Przesłuchania „Cygan” jednak nie doczekał. Osierocił czwórkę dzieci. 

marcin.kobialka@rzeszow-news.pl

Reklama