Zdjęcie: Pixabay

Nocny zakaz sprzedaży alkoholu w centrum Rzeszowa zaczyna obowiązywać od najbliższego piątku (1 lutego). Przedsiębiorcy nie składają broni. Uchwałę rady zaskarżyli do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. 

Na biurko Andrzeja Deca, przewodniczącego Rady Miasta Rzeszowa, trafił niedawno pozew przeciwko decyzji radnych, którzy 18 grudnia 2018 roku zgodzili się na prohibicję na dwóch rzeszowskich osiedlach (Śródmieście Północ i Śródmieście Południe). Nocny zakaz sprzedaży alkoholu (od godz. 22:00 do 6:00) zaczyna obowiązywać od 1 lutego. 

– Przestrzegania zakazu będą pilnować pracownicy biura ewidencji działalności gospodarczej oraz strażnicy miejscy. Najbardziej dolegliwa konsekwencja złamania zakazu może się skończyć dla przedsiębiorcy odebraniem mu koncesji na sprzedaż alkoholu – mówi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa. 

Przeciwko prohibicji protestują przedsiębiorcy. W styczniu apelowali do wojewody podkarpackiego Ewy Leniart, by uchwałę unieważniła. Apel nie poskutkował.

Gdzie jest „ważny interes społeczny”?

Dlatego teraz właściciele sklepów wybrali drogę sądową. Formalnie pozew przeciwko decyzji radnych musi przejść przez ręce przewodniczącego Rady Miasta Rzeszowa i to on ma 30 dni na przekazanie pozwu do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Rzeszowie. 

– Pozew przekażę wcześniej do prezydenta Rzeszowa, by rozważył wycofanie decyzji o nocnym zakazie sprzedaży alkoholu. Stanowisko prezydenta wraz z pozwem przekażę do sądu – zapowiada Andrzej Dec, który był zwolennikiem wprowadzenia prohibicji.  

W pozwie przygotowanym przez Kancelarię Adwokacką Witecka & Wspólnicy, która reprezentuje jednego z przedsiębiorców, czytamy, że uchwała radnych łamie konstytucyjne zapisy „swobody działalności gospodarczej i praw konkurencji”, twierdząc, że nie ma ona „rzeczowego uzasadnienia” i nie uzasadniono „ważnego interesu społecznego”.

Kancelaria twierdzi też, że uchwała radnych „rażąco” narusza zapisy ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Chodzi o to, że radni zgadzając się na prohibicję posługiwali się opiniami rad osiedli, których nocny zakaz sprzedaży alkoholu nie obejmie. 

Problem z jednym sklepem, ukarane wszystkie

Z inicjatywą wprowadzenia prohibicji w centrum Rzeszowa wyszedł prezydent Tadeusz Ferenc, do którego docierały skargi od mieszkańców na pijackie awantury przed sklepem monopolowym przy ul. Matejki. 

Prawnicy rzeszowskiego przedsiębiorcy przekonują, że we wspomnianej ustawie nie ma ani słowa o tym, że ograniczanie handlu alkoholem ma służyć „zachowaniu porządku i spokoju, czy bezpieczeństwa publicznego”, a taki argument znalazł się w uchwale rady.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - InstagramObserwuj nas na Instagramie!

Kancelaria podnosi też argument, że właścicielowi sklepu przy ul. Matejki już w sierpniu cofnięto koncesję, a więc nie ma podstaw, by zakazem sprzedaży alkoholem obejmować inne sklepy, skoro nie było na nie skarg. 

Z dotychczasowych wyliczeń ratusza wynika, że na 253 sklepy w centrum miasta, 11 z nich sprzedaje alkohol do 23:00, osiem do późniejszych godzin, w tym trzy są całodobowe, co ma być argumentem, że prohibicja dotknie niewielką grupę przedsiębiorców.

„Przykład gorszego traktowania przedsiębiorców”

Przedsiębiorcy z kolei doliczyli się, że w samym Śródmieściu nocnych sklepów, które mogą sprzedawać alkohol po 22:00, jest 25 i wszystkie będą „ofiarą” prohibicji.

Kancelaria adwokacka uważa, że przyzwalanie, by w nocy alkoholem mogły handlować tylko puby, czy restauracje „stanowi naruszenie zasad konkurencyjności i równego traktowania podmiotów gospodarczych”. Prawnicy przedsiębiorcy, który zdecydował się na pozew do sądu, twierdzą, że prohibicja doprowadzi do „absurdalnych sytuacji”, np. handel alkoholem w sklepach, które znajdują na granicy strefy objętej zakazem. 

„To również przykład gorszego traktowania przedsiębiorców, którzy podjęli się prowadzenia swojej działalności w reprezentacyjnej części miasta, ponosząc w związku z tym większe koszty, np. wyższe opłaty czynszowe” – czytamy w pozwie. Kancelaria za „absurd” uważa założenie, że ten, kto kupi alkohol poza strefą prohibicji będzie zachowywał się spokojnie. 

Ratusz: poczekamy na decyzję sądu

Adwokaci przedsiębiorcy twierdzą, że uchwała o nocnym zakazie sprzedaży alkoholu powinna być podparta opinią Rad Osiedli Śródmieście Południe i Północ. Ta była i rady sprzeciwiły się wprowadzaniu prohibicji, ale radni opinii nie wzięli pod uwagę. 

Czy pozew skłoni ratusz, by miasto z prohibicji się wycofało? – Nie. Pozew każdy ma prawo złożyć. Poczekamy na rozstrzygnięcie sądu – zapowiada Maciej Chłodnicki.

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl 

Reklama