Marszałek województwa podkarpackiego Władysław Ortyl (PiS) podsumował swoją 6-miesięczną pracę. Skrytykował poprzedni zarząd m.in. za to, że doprowadził do przerostu zatrudnienia w urzędzie i opóźnień w wypłacaniu przedsiębiorcom unijnych dotacji.

Ortyl marszałkiem jest od 27 maja. Wtedy zmieniła się władza w sejmiku. PiS przejął ją od koalicji PO-PSL-SLD za sprawą afery korupcyjnej i seksualnej, w którą zamieszany jest były marszałek Mirosław K. ( przed aferą w PSL). Ortyl uważa, że największym problemem jest wstrzymana certyfikacja unijnych wydatków. Komisja Europejska nie chce rozliczać dokumentów począwszy od grudnia 2012 r. Stało się to w lutym br., gdy funkcjonariusze CBA przeszukali gabinet marszałka Mirosława K. i jego prywatne mieszkanie. Szukali dowodów na nieprawidłowości w wypłacaniu unijnych dotacji, zagraniczne delegacje służbowe i zatrudnianiu ludzi w urzędzie. Mirosławowi K. postawiono 10 zarzutów.

Podwyżek nie było, a fundusz płac wzrastał

Władysław Ortyl mówi, że priorytetem obecnego zarządu jest odblokowanie wstrzymania certyfikacji. – To dla nas duży problem. Sprawa się przedłuża, do końca roku powinna się zamknąć. Kilkunastu przedsiębiorców będzie miało opóźnienia w wypłacaniu dotacji – twierdzi marszałek. Skrytykował poprzedników za opóźnienia w ustalaniu strategii województwa. – Do granic możliwości była rozbudowana struktura departamentów. Mamy do czynienia z przerostem zatrudnienia, niezrozumiałym zróżnicowaniem płac w poszczególnych departamentach i na stanowiskach. Nie dało się uzasadniać wszystkich dodatków funkcyjnych. To był problem – uważa Władysław Ortyl.

Ortyl wiele tygodni temu zdecydował o zmniejszeniu departamentów z 20 do 15 i likwidacji 38 stanowisk dyrektorskich. Według marszałka problemem w urzędzie był także brak zaufania na linii marszałek – dyrektor – pracownik. – Jeżeli marszałek będzie stał za dyrektorem, a dyrektor za pracownikiem to pracownik nie będzie żądał dodatkowej pieczątki, zaświadczenia czy ekspertyzy. Musi być jedność myśli i działań. Zaufanie zmniejsza biurokracje – mówi Ortyl.

Marszałek nie może zrozumieć, dlaczego, od co najmniej pół roku nie ogłaszano konkursów na 15 stanowisk w departamencie wspierania przedsiębiorczości. – Atmosfery i sytuacji w urzędzie nie poprawiał brak podwyżek od trzech lat, ale jednocześnie wzrastał fundusz płac. Podwyżki dostawały określone grupy pracowników, nie było podwyżki systemowej. Fundusz płac wzrósł od 31 mln do 37 mln zł – twierdzi Władysław Ortyl.

Była jakaś niewiara

Plagą nazywa przekroczone kwoty w ofertach przetargowych. Tak było np. z Centrum Kongresowo-Wystawienniczym w Jasionce – najtańsza oferta na budowę obiektu była wyższa o prawie 30 mln zł od zaplanowanej kwoty. Podobnie było z trasami rowerowymi Polski Wschodniej. Oferty przekroczyły kwotę 54 mln zł. Urząd ogłosił nowy przetarg, ale projekt będzie zredukowany.

Marszałek Ortyl mówi, że poprzedni zarząd nie przeprowadził naboru na kluczowe i strategiczne inwestycje dla województwa. – Takich przedsięwzięć wytypowaliśmy 140. Musieliśmy to bardzo szybko nadrobić. To niezmiernie ważne przygotować się do kontraktu terytorialnego. Dzisiaj ministerstwo mówi, że mamy dać nie kilkadziesiąt, a kilkanaście przedsięwzięć. Zawężanie listy trwa – mówi Ortyl.

Skrytykował też poprzedników, że na przygotowanie projektów wydawano pieniądze z budżetu, a nie z tzw. pomocy technicznej. – Tę praktykę chcemy zmienić w przyszłym roku – zapowiedział marszałek. Dodał też, że poprzedni zarząd nie wykazywał się aktywnością w pozyskiwanych dodatkowych pieniędzy. – Była jakaś niewiara – stwierdził Ortyl.

Samorząd podkarpacki jest zadłużony na ponad 300 mln zł z czego odsetki wynoszą 137 mln. Musi je spłacić do 2025 roku.

httpv://www.youtube.com/watch?v=1ynpDLcYeks

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama