Zdjęcie: Komenda Powiatowa Policji w Lesku

Trwają poszukiwania 60-letniego mieszkańca podkrakowskiej miejscowości, którego w niedzielę po południu fala zmyła z pokładu jachtu na Jeziorze Solińskim.

Wczorajsza akcja ratunkowa musiała zostać przerwana ze względu na fatalne warunki pogodowe. Policjanci i ratownicy WOPR o zdarzeniu zostali powiadomieni po godz. 17:00.

Ze zgłoszenia wynikało, że na Jeziorze Solińskim za burtę łodzi wypadł człowiek. Policyjni steromotorzyści łodzią służbową zdołali dopłynąć do cypla Werlas, gdzie dobił jacht i udzielający pomocy kuter WOPR.

– Sytuacja pogodowa na jeziorze była jednak tak trudna, że policyjna motorówka nie zdołała dobić do brzegu. Pierwsze informacje od poszkodowanego policjanci musieli uzyskać przez telefon – relacjonuje Katarzyna Fechner z Komendy Powiatowej Policji w Lesku.

Z relacji 45-letniego mężczyzny wynikało, że razem ze swoim 60-letnim kuzynem i należącym do niego jachtem, w niedzielne popołudnie wypłynęli w rejs.

– Nie odstraszyła ich fatalna pogoda – mocny wiatr, fale wysokie na ponad pół metra i zacinający deszcz ze śniegiem – twierdzi Fechner. 45-latek przyznał, że razem z kuzynem przed rejsem pili alkohol. Młodszy mężczyzna miał ponad promil alkoholu w organizmie.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - InstagramObserwuj nas na Instagramie!

60-letni sternik wpadł do wody, gdy byli na środku Jeziora Solińskiego. – 45-latek rzucił kuzynowi koło ratunkowe, jednak upadło ono daleko od tonącego mężczyzny. Później 60-latek zniknął z oczu kuzynowi, gdyż silny wiatr zmienił kurs jachtu – dodaje Katarzyna Fechner.

Na prośbę o pomoc natychmiast zareagowały służby ratownicze. Na miejsce, oprócz policji, przybyła Straż Pożarna oraz ratownicy WOPR-u. Udało się zabezpieczyć uszkodzony jacht i sprowadzić na brzeg 45-latka.  – Był w takim szoku, że nie bardzo wiedział, jak się nazywa – mówili nam policjanci.

W poniedziałek rano wznowiono akcję poszukiwawczą za 60-latkiem.

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama