Drugi przetarg na odbiorcę śmieci z Rzeszowa i znów zgłasza się tylko Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej. I choć oferta jest tańsza, to nadal przyprawia o ból głowy władze miasta.
Od nowego roku zapłacimy prawdopodobnie więcej za śmieci. Dlaczego? Bo choćby nie wiadomo jak Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa, groził odwołaniem Juliusza Sieczkowskiego z funkcji MPGK, za nic nie chce wyjść w przetargu tak niska cena, jak dwa lata temu.
Ale od początku. Miasto ogłosiło dwa przetargi, w których szukało firmy, która zajmie się wywozem śmieci z terenu Rzeszowa. Za każdym razem do postępowania zgłaszało się MPGK. Za pierwszym razem zaproponowano 49 mln zł. Gdy dowiedział się o tym Tadeusz Ferenc, zaczął grozić Sieczkowskiemu zwolnieniem.
– Nie damy 18 mln zł więcej. MPGK to spółka miejska, ma służyć ludziom. Jeśli przyjęlibyśmy tę kwotę, musielibyśmy nią obciążyć mieszkańców – mówił niedawno Tadeusz Ferenc.
Chodzi o to, że dwuletnia umowa z MPGK, która kończy się w grudniu br., opiewała na 62 mln zł – po 31 mln zł na rok. Teraz wychodzi na to, że miasto za wywóz śmieci będzie musiało zapłacić niespełna 47 mln zł za rok, bo taką ofertę MPGK złożyło w drugim przetargu. Kwota zaproponowana przez miejską spółkę jest o 11 mln zł wyższa niż zaplanował ratusz (36 mln zł).
– Sprawdzamy ofertę. Musimy przeanalizować, czy wszystkie dokumenty są w porządku oraz czy zaproponowana cena jest uzasadniona ekonomicznie. Gdy wszystko okaże się w porządku, będziemy zastanawiać się, jakie to wszystko będzie miało konsekwencje – mówi wymijająco Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.
Ratusz specjalnie nie ma wyjścia. Rozpisanie kolejnego ekspresowego przetargu nie daje żadnej gwarancji, że oferty będą bardziej przystępne. Przedstawiciele magistratu zapewniają, że nie dopuszczą do sytuacji, gdy śmieci od mieszkańców od nowego roku nie będzie miał kto odbierać. – Nie dopuścimy do tego, by powtórzył się drugi Neapol. Śmieci muszą być odbierane – uspokaja Maciej Chłodnicki.
Jeśli przyjmiemy scenariusz, że miasto dogada się z MPGK i podpiszę umowę na niespełna 47 mln zł, to podwyżki cen wywozu śmieci dla mieszkańców wydają się być nieuniknione.
– Brakujących 11 mln zł nie możemy dołożyć z budżetu miasta. Ustawa jasno mówi, że wywóz śmieci musi być finansowany w sposób zrównoważony, czyli wpływy muszą być równoważne z wydatkami. Jako miasto nie możemy na tym zarabiać, ale też nie możemy tracić. To wszystko musi być zbilansowane, więc podwyżek wykluczyć nie możemy – wyjaśnia rzecznik Chłodnicki.
Jakiej będą one wysokości? Tego jeszcze nie wiadomo. Można jedynie szacować, że będzie to średnio od 5 do 8 zł.
Wzrost cen wywozu śmieci wynika m.in. z rozporządzenia Ministra Środowiska z 29 grudnia 2016 r., mówiące m.in. o zasadach selekcji odpadów dla samorządów. Mieszkańcy zarówno bloków, jak i domów jednorodzinnych będą mieli od przyszłego roku więcej worków do segregacji śmieci, a osoby odpowiedzialne za ich wywóz będą musiały częściej wykonywać kursy związane z odbiorem odpadów.
To właśnie jest jednym z powodów, dlaczego oferta MPGK tak mocno podskoczyła, ale nie tylko to. Miasto jest „skazane” na oddawanie śmieci do spalarni PGE przy ul. Ciepłowniczej. A tam stawki również są znacznie wyższe od tych, które miasto do tej pory płaciło – 225 zł za tonę, PGE chce 302 zł. Porozumienia dotychczas nie udało się osiągnąć. O nowym regulaminie odbioru śmieci na terenie Rzeszowa w 2019 roku pisaliśmy TUTAJ.
joanna.goscinska@rzeszow-news.pl