Zdjęcie: Komenda Miejska Policji w Rzeszowie

„Jakie działania planuje Pan podjąć, aby zmniejszyć liczbę kolizji oraz usprawnić ruch samochodowy?” – pyta PiS prezydenta Rzeszowa, Tadeusza Ferenca. – Jak w PiS są wybitni specjaliści, to zapraszamy do współpracy – odpowiada ratusz.  

Rzeszowscy radni PiS przeczytali najnowszy „Ranking miast przyjaznym kierowcom” za 2019 rok, przygotowany przez serwis Oponeo w oparciu o dane z popularnej aplikacji Yanosik. Złapali się za głowę, bo z rankingu wynika, że wśród miast do 300 tys. mieszkańców, Rzeszów wypada w nim blado, by nie powiedzieć, że fatalnie.

Na 8 sklasyfikowanych miast, Rzeszów jest na przedostatnim miejscu w kategorii liczby kolizji. Więcej kolizji jest tylko w Katowicach. Tak samo źle Rzeszów wypada w klasyfikacji średniej prędkości samochodów w centrum miasta i w jego granicach. W centrum jeździ się 26 km/h, w granicach – 42 km/h, co nas plasuje na przedostatnich miejscach. 

W ogólnym zestawieniu szybkości poruszania się po mieście Rzeszów jest na samym dnie, ex aequo z Gdynią i Kielcami.

 PiS: czas na rzeczową dyskusję

Wyniki rankingu Oponeo zainspirowały rzeszowskich radnych PiS, by ratusz wywołać do tablicy. I słusznie, bo efekty wydania setek milionów złotych na realizację programu transportowego w ostatnich latach regularnie są kontestowane nie tylko przez polityków opozycji, ale nierzadko też przez samych kierowców.

Radny Marcin Fijołek, szef klubu PiS w Radzie Miasta Rzeszów, twierdzi, że wyniki „Rankingu miast przyjaznym kierowcom” są niepokojące i dowodzą, że Rzeszów ma jeszcze wiele do zrobienia, by kierowcy nie marnowali czasu stojąc w korkach. Fijołek przypomina, że PiS składał propozycje, które miały poprawić organizację ruchu w Rzeszowie.

Konieczność realizacji niektórych inwestycji drogowych, optymalizowanie funkcjonowania komunikacji miejskiej – taryf, cen biletów i przebiegu linii, poprawę użyteczności tablic informacyjnych zmiennej treści, czy wprowadzenia we współpracy z ościennymi gminami biletu aglomeracyjnego i wspólnego rozkładu jazdy na terenie aglomeracji – wylicza. 

Pomysły PiS trafiały jednak do kosza. Radny Robert Kultys mówi, że w Rzeszowie wciąż nie ma choćby „Wisłokostrady”, czy wiaduktu łączącego ulice Wyspiańskiego z Hoffmanową. Według Kultysa ta druga inwestycja jest szczególnie potrzebna w związku z planem budowy stacji serwisowej dla kolei aglomeracyjnej (jest w powijakach) przy stacji Staroniowa.  

– Na stałe obniży to przepustowość przejazdów przez tory na ul. ks. Jałowego i ul. Langiewicza i utrudni komunikację z osiedli Kotuli, Baranówka i Krakowska Płd. Bez wiaduktu w tamtym miejscu, niska przyjazność miasta kierowcom udokumentowana przez Oponeo spadnie jeszcze bardziej – uważa Robert Kultys.

– Pora, aby władze miasta otworzyły się na pomysły, które również nasz klub proponuje i podjęły rzeczową dyskusję. Od jakości komunikacji w mieście zależy, czy miasto utrzyma się na ścieżce wzrostu – twierdzi inny radny PiS, Waldemar Szumny.

Zostawili w domach myślenie?

PiS w interpelacji do Tadeusza Ferenca, prezydenta Rzeszowa, pyta go: „Jakie działania planuje Pan podjąć, aby zmniejszyć liczbę kolizji oraz usprawnić ruch samochodowy w zakresie poprawy średniej prędkości poruszania się po rzeszowskich ulicach?”. Na kwestię liczby kolizji ratusz reaguje tak: – Przecież kolizje powodują kierowcy, a nie prezydent.

W przypadku sprawnej jazdy po mieście, urzędnicy przypominają „grzechy” rzeszowskich kierowców, które na filmach pokazywali jesienią ub. r. – ślamazarne ruszanie na skrzyżowaniach, zbyt duże odstępy między autami. Policja początkowo wyśmiewała ratusz, że zwalanie winy na kierowców to zbyt duże uproszczenie w wyjaśnieniu przyczyn korków.

Potem policja jednak wytonowała, gdy najpierw na przełomie września i października, a potem na przełomie listopada i grudnia funkcjonariusze na najważniejszych skrzyżowaniach w godzinach szczytu przez wiele tygodni przyglądali się reakcjom kierowców. Potwierdziło się to, co ratusz mówił od początku – wielu kierowców na skrzyżowaniach „śpi”. 

Teraz, gdy w związku z epidemią koronawirusa i zmniejszonym ruchem na wiele tygodni, widać szczególnie, co zrobiła kierowcom narodowa kwarantanna, gdy obostrzenia zaczęły być luzowane, na drogach jest coraz więcej samochodów. – A kierowcy zostawili w domach myślenie – mówią urzędnicy.  

– Aby poprawić ruch w mieście, wystarczy, żeby kierowcy, ruszając na skrzyżowaniach, szybciej wrzucali „jedynkę”. Apelujemy do kierowców: jeździjcie trochę bezpieczniej, szybciej opuszczajcie skrzyżowania. Tu jest pole do popisu – mówi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa, przekonując też, że miasto nie siedzi z założonymi rękami.

– Żeby rozładować korki, dobudowujemy prawoskręty – dodaje Chłodnicki. A radnym PiS radzi: – Jak są tam tacy wybitni specjaliści, to zapraszamy ich do współpracy.

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama