Zdjęcie: Sebastian Fiedorek / Rzeszów News

Choć miasto wycofało pozwolenie zintegrowane dla Res-Drobu, to rzeszowski zakład drobiarski wciąż funkcjonuje. Res-Drob decyzję ratusza zaskarżył do SKO.

Pod koniec lutego br. miasto Rzeszów wycofało zakładom Res-Drob wydane w 2010 roku pozwolenie zintegrowane, które określa m.in. pory uboju kurczaków. Miasto całą procedurę rozpoczęło jeszcze we wrześniu 2018 roku po kontroli Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Rzeszowie.

Z materiałów zgromadzonych przez ratusz, na podstawie których wycofano pozwolenie, wynikało, że Res-Drob przekroczył dopuszczalne normy hałasu. Odnotowano także, że samochody dostawcze z drobiem na ubój przyjeżdżały do zakładu przed godz. 6:00 rano. Res-Drób mógł ubój wykonywać w godz. 6:00-22:00. Kontrola WIOŚ wykazała również nieprawidłowości związane z podczyszczalnią ścieków.

Wycofania pozwolenia zintegrowanego zakładom domagali się także działacze Stowarzyszenie Nasz Czysty i Zdrowy Rzeszów, które powstało na os. 1000-lecia. Od lat przez działalność Res-Drobu mieszkańcy żyją w permanentnym smrodzie i hałasie.

Lutowa decyzja ratusza jednak nie wstrzymała produkcji, ponieważ jest nieprawomocna. To oznacza także, że Res-Drobowi przysługiwało odwołanie od decyzji miasta. Zakład oczywiście z takiego prawa skorzystał i początkiem marca zaskarżył decyzję ratusza do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

– Z naszych dokumentów wynika, że uchybienia, które przedstawia rzeszowski magistrat, nie są łamane, np. w przypadku przekroczenia norm hałasu wykazaliśmy, że wszystko jest w normie, ale w postępowaniu do wycofania decyzji o pozwoleniu zintegrowanym jej nie uwzględniono. Mamy też dokumenty, które potwierdzają godziny pracy weterynarzy [ci muszą być obecni podczas uboju] – wylicza Damian Pawłowski, rzecznik Res-Drobu. – Liczymy, że SKO rozstrzygnie sprawę na naszą korzyść – dodaje.

Miasto liczy, że SKO wyda decyzję rzetelną i w oparciu o istniejące prawo. Nikt w ratuszu nie jest w stanie przewidzieć, jaki zapadnie wyrok, bo już raz SKO unieważniło decyzję miasta. Chodzi o próbę zmniejszenia dziennego uboju z 500 ton na 230 ton, aby w ten sposób ograniczyć smród. – Jeśli SKO uchyli naszą decyzję, to jeszcze nie wiemy, czy odwołamy się do Wojewódzkiego Sadu Administracyjnego. To zależy od tego, co znajdzie się w uzasadnieniu – mówi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.

Nasz Czysty i Zdrowy Rzeszów na swoim Facebooku o sprawie pisze z kolei tak: „Werdykt, który ogłosi SKO, to naszym zdaniem swoisty sprawdzian dla państwa polskiego, które jak wiemy pobłażliwie traktuje wielkich i bogatych przedsiębiorców. Należało się spodziewać, że właściciel ubojni zrobi wszystko, by ocalić swoje przywileje, dzięki którym zarabia olbrzymie pieniądze. Przywileje nadane mu w niejasny sposób z pominięciem interesu społecznego. Pozbycie się truciciela z centrum miasta nie będzie proste”.

(jg)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama