Taksówkarze, rodzice, przedsiębiorcy w sobotę w Rzeszowie wyszli na ulice protestować. Dziwnym trafem pierwsze skrzypce grał na nich Grzegorz Braun, poseł Konfederacji, który będzie kandydował w wyborach na prezydenta miasta.
Zaczęło się od „protestu” rzeszowskich taksówkarzy, drugiego w ostatnich miesiącach – w listopadzie ub. r. blokowali ulice Rzeszowa bo, że rząd nie objął ich branży tarczą antykryzysową.
W sobotę protestu w takiej formie nie było. Kilka osób przyszło na parking przy ulicy Kilara z kartkami, na których mieli wydrukowane hasła: „Chcemy pracować, a nie wegetować, „Miasto innowacji, branża do likwidacji”.
To już nie jest praca
Protest od początku pachniał ściemą, żadna rzeszowska sieć taksówkarska formalnie go nie poparła. Niejaki Miłosz Biłas, który nazwał się „reprezentantem taksówkarzy”, mówił, a w zasadzie czytał z kartki, że w Polsce jest 60 400 taksówkarzy, co miesiąc tylko do ZUS wpłacają 87 mln zł, rocznie ponad 1 mld zł.
Biłas przypomniał, że rząd ograniczył działalność gastronomii, hotelarstwa, branży weselno-rozrywkowej, kin, teatrów, filharmonii, placówek oświaty, koncertów i imprez sportowych.
– To wszystko nie funkcjonuje, a my jesteśmy od tych branż uzależnieni, one są dla nas lokomotywą, napędzają naszą branżę. Nie jesteśmy w stanie bez nich utrzymać swoich działalności. Grozi nam bankructwo – czytał Miłosz Biłas.
– 60 400 samochodów nie pojedzie do serwisu lub mechanika, 60 400 samochodów nie zatankuje paliwa na stacjach benzynowych, a co najważniejsze, to 60 400 matek i ojców, którzy utrzymują swoje rodziny – mówił dla zobrazowania problemu Biłas.
Stwierdził, że na skutek rządowych ograniczeń w gospodarce obroty taksówkarzy spadły o 70 procent i nie zarabiają na podstawowe opłaty. – Boimy się, co przyniesie każdy kolejny dzień i każdy miesiąc. To już nie jest praca, to wyłącznie walka o przetrwanie – mówił Miłosz Biłas. – Otwórzmy gospodarkę – apelował na koniec.
Braun: rząd atakuje Polaków
Protest taksówkarzy postanowił wykorzystać Grzegorz Braun, poseł Konfederacji, który niedawno ogłosił, że będzie startował w przyspieszonych wyborach na prezydenta Rzeszowa. Konfederacja od dawna neguje covidowe obostrzenia, umożliwia ich łamanie przez przedsiębiorców, ostentacyjnie lekceważy pandemię.
– Mam nadzieję, że ten protest będzie się szerzył – mówił na spotkaniu Braun. – Polaków atakuje ich własny rząd. Nie jesteśmy buntownikami-anarchistami, nie jesteśmy rewolucjonistami. Nie chcemy burzyć porządku publicznego.
– Chcemy przywracać naturalny porządek rzeczy, a naturalny jest taki, że dzieci chodzą do szkoły, pacjenci chodzą do lekarza, jeżdżą taksówki i inne środki transportu publicznego, prywatnego, knajpy otwierają swoje podwoje dla swoich konsumentów, sklepy funkcjonują normalnie, normalnie pracujemy – mówił teatralnym tonem Braun.
Oskarżył rząd o to, że jego polityka zmierza do „katastrofy ekonomicznej, społecznej i cywilizacyjnej”. – Rząd pakuje nas wszystkich w kłopoty. Kto nie zarabia, ten bankrutuje. Nie można bez końca się zadłużać – stwierdził Braun i niespodziewanie wcielił się w rolę przedstawiciela samorządu, jakby zapomniał, że wciąż jest posłem.
– Jeśli władza centralna zawodzi, niechaj władza samorządowa występuje jako obrońca interesów własnych obywateli – powiedział Grzegorz Braun, jakby chciał nie tylko przypomnieć, że startuje w wyborach w Rzeszowie, ale w zasadzie je wygrał.
Braun groził policjantom
Szybko się okazało, że protest taksówkarzy był fasadą, a jego głównym celem była właśnie promocja Grzegorza Brauna, który w sobotę biegał od protestu do protestu w Rzeszowie. Pojawił się też przed Podkarpackim Urzędem Wojewódzkim, gdzie po południu „protestowali” rodzice i żądali powrotu dzieci do szkół, bo mają już dość zdalnej nauki.
Interweniowała policja, bo uczestnicy protestu nie mieli maseczek. Braun przeszkadzał policjantom, którzy legitymowali organizatorów zgromadzenia. Wszystkich zapraszał do swojego biura poselskiego. Jedna z kobiet twierdziła, że maseczki nie nosi, bo nie musi, bo ma na to zaświadczenie. Jak o nie poprosił policjant, to kobieta dokumentu nie pokazała.
Na koniec Grzegorz Braun wygłosił do policjantów wywód w swoim najlepszym stylu. – Rzeczpospolita będzie trwała, miejmy nadzieję, a przestępcy i zbrodniarze, którzy wydają wam przestępcze rozkazy, polecenia i sugestie nieformalne, mam nadzieję, że trafią przed sądy i do kryminałów na resztę życia. Baczcie, żebyście z nimi tam się nie znaleźli – groził.
I dalej było jeszcze lepiej: – Nie wysługujcie się byle komu. Bądźcie Polakami, a nie eurokołchoźnikami. Bądźcie polską policją, a nie gettową, do której niektórzy z was, jak widzę, aspirują – mówił do policjantów Braun, po czym pożegnał się z nimi słowami „Z Panem Bogiem”. – Z Panem Bogiem – odpowiedzieli skonfudowani funkcjonariusze.
Braun – „przyszły prezydent Rzeszowa”
Grzegorz Braun w sobotę pojawił się też na trzecim proteście, tym razem osób z „branży weselno-rozrywkowej”, która też ma dość covidowych obostrzeń. Nie trzeba było długo czekać, żeby się dowiedzieć, że ten protest też był fasadowy. Jeden z przedsiębiorców zaprosił do mikrofonu Brauna, nazywając go „przyszłym prezydentem Rzeszowa”.
– Pan poseł jest z ludźmi. To nie jest pan Morawiecki, który wczoraj na otwarciu drogi szybkiego ruchu uciekał przed rolnikami. To jest człowiek, który stoi z ludźmi, stoi przy ludziach – zachwalał Brauna przedsiębiorca.
Poseł Braun z prawa do zabrania głosu chętnie skorzystał. Też w swoim stylu mówił o „antypolskiej i antyludzkiej” polityce rządu. – Nie atakuje nas władza okupacyjna, nie jacyś zaborcy, to nie jest inwazja z kosmosu. Atakuje Polaków ich własny rząd – grzmiał Braun i wspomniał o akcji „OtwieraMY” z politycznym błogosławieństwem Konfederacji.
– Rzeszów tej akcji nadaje ton – chwalił miejscowych przedsiębiorców Braun i nawiązywał do nadchodzących wyborów w Rzeszowie. – Kiedy napada nas rząd z Warszawy, powinny nas bronić władze gminne, samorządowe. Te władze nie mogą uchylić tego bezprawia, które rząd zarządził, ale mogą być waszym rzecznikiem polskiego, narodowego interesu.
Braun mówił, że w Polsce spada liczba narodzin dzieci, ale Rzeszów ma dodatnią prognozę demograficzną. – Oby tak zostało. Oby Rzeszów stał się prawdziwym liderem tej prawdziwie dobrej zmiany, której nie będzie, jeżeli wasza branża na Wielkanoc 2021 nie wróci do akcji – zaznaczył Braun, nazywając się „rzeszowianinem z wyboru”.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl