Zdjęcie: Ewa Szyfner / Rzeszów News

Stadionowe krzesełka w kolorze gołębich odchodów to problem, z którym ratusz nie może się skutecznie uporać. Lekiem na to mają być sokolnicy, którzy przepędzą brudzące ptaki.

Kojarzycie akcje ze sokolnikami, którzy przyjeżdżają do Rzeszowa w lutym z sokołami i jastrzębiami i wypłaszają z miejskich parków gawrony? Tacy specjaliści pojawią się również na Stadionie Miejskim przy ulicy Hetmańskiej. Na obiekcie będą „walczyć” z gołębiami, które paskudzą trybuny tak intensywnie, że podczas meczów kibice mają problem ze znalezieniem czystego miejsca siedzącego.

– Musimy w tej kwestii postępować zgodnie z prawem i odpowiednimi regulacjami. Nie wytępimy gołębi, ponieważ one bardzo szybko przyzwyczajają się do urządzeń odstraszających – wyjaśnia Aneta Radaczyńska, dyrektor wydziału kultury, sportu i turystyki w rzeszowskim magistracie.

– Obserwujemy, że jest ich coraz mniej, ale są one dosyć sprytne, dlatego specjaliści mówili nam, że bez sokolników prawdopodobnie się nie obejdzie – dodaje.

Aby sokolnicy mogli rozpocząć prace na stadionie należy najpierw złożyć odpowiedni wniosek do Regionalnej Dyrekcji Ochrony  Środowiska, co już miejscy urzędnicy zrobili. Jeśli RDOŚ wyda pozwolenie, specjaliści na Stadionie Miejskim będą mogli rozpocząć prace w lutym 2018 roku. Póki co nie wiadomo jeszcze, ile odstraszanie gołębi w taki sposób będzie kosztowało.

Do tej pory miasto do walki z gołębiami na stadionie  stosowało już specjalną siatkę i urządzenie, które wydawało dźwięk jastrzębi. W sierpniu br. na stadionie pojawiły się również lampy stroboskopowe, które dodatkowo emitują ultradźwięki. Za takie urządzenie rzeszowski magistrat zapłacił około 40 tys. zł. Podobne rozwiązanie zastosowano również w porcie lotniczym w Jasionce.

Niemniej jednak, miejscy urzędnicy zwracają uwagę na to, że na stadionie gołębi jest tak dużo, ponieważ to dla nich dobre miejsce, gdzie w łatwy sposób mogą zdobyć pokarm. Przyczyniają się do tego sami kibice, którzy zamiast resztki słoneczników i przekąsek wyrzucić do kosza na śmieci zostawiają je pod krzesełkami.

Czy na takich miłośników sportu ratusz również znajdzie skuteczną metodę? – Tu zadziałać musi edukacja. Gdy rozmawiam z kibicami, to mówią, że przynoszenie słonecznika na mecze żużlowe to tradycja, a z tradycją trudno walczyć – tłumaczy Aneta Radaczyńska.

(jg)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama