Sielanka się skończyła, wraz z początkiem września zwiększył się ruch samochodów na rzeszowskich ulicach. We wtorek rano ludzie nie mogli dojechać do pracy.
Problemy kierowców rozpoczęły o tuż przed godz. 7:00 rano. Nie dość, że właśnie wtedy rozpoczyna się poranny szczyt komunikacyjny, to na zaporze (Most Karpacki) zepsuła się laweta przewożąca trzy samochody. Stanęła na prawym pasie w kierunku ul. Hetmańskiej.
– To była laweta na mołdawskich numerach rejestracyjnych. Kierowca wezwał pomoc drogową, ale przyjechało zbyt małe auto, które nie poradziło sobie z holowaniem lawety – mówi asp. sztab. Magdalena Żuk z Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie.
2,5 godziny i dalej w korku
Kierowca lawety musiał wezwać kolejną pomoc drogową, a miał problem w komunikacji ze względu na barierę językową.
Tymczasem na ulicach w kierunku zapory przybywało aut, zaczęły się tworzyć korki. Po godz. 8:30 sznur samochodów jadących w kierunku zapory kończył się na wysokości stacji paliw Watkem na al. Armii Krajowej.
W żółwim tempie jechały również samochody ul. Kwiatkowskiego. Kierowcy zaczęli się niecierpliwić i wysyłać wiadomości na FB. „Masakra 2,5 godziny z Gościnnej i dalej stoję, nawet do akademików nie dojechałam” – napisała do nas Marta.
„Proponuję dziś wybrać inną drogę do pracy” – dodał Wioletta. „Mam do pracy 5 km. Jechałem Kwiatkowskiego i Powstańców Warszawy i zajęło mi to 40 minut” – informował później Marcin.
Trzeba się przyzwyczaić
Mijała kolejna godzina, na zaporze nic się nie zmieniło. Laweta na mołdawskich numerach dalej blokowała ruch, przyjechali policjanci.
Kierowcy, którzy starli w korku, powtarzali, że to makabra, i że już brakuje im sił. – Jest wrzesień, trzeba się przyzwyczaić – dodał ktoś inny. Ale byli też tacy, którzy nie radzili sobie z utrudnieniami na drodze. Nie potrafili płynnie włączyć się do ruchu, więc dodatkowo spowalniali ruch.
Tak było do godziny 10:30. Policjanci z drogówki pomogli wezwać kolejną pomoc drogową i mołdawska laweta została zholowana na parking.
– Al. Powstańców Warszawy to ruchliwa i jedna z głównych ulic miasta. Skończyły się wakacje, ludzie wrócili do pracy, dzieci do szkoły, jest większe natężenie ruchu. To dlatego jedna sytuacja na drodze powoduje takie konsekwencje – tłumaczy asp. sztab. Magdalena Żuk.
(la)
redakcja@rzeszow-news.pl