Owacjami na stojąco zakończył się w rzeszowskiej filharmonii niedzielny spektakl muzyczny stołecznego Teatru Musicalowego La Fabrique Musicale „ABBA Club”.

Już po samym tytule nie trudno się domyśleć, że głównymi bohaterami przedstawienia były przeboje popularnej, niestety nie istniejącej już szwedzkiej grupy. Podczas 2,5-godzinnego show usłyszeliśmy kilkanaście hitów, które choć stworzone na przełomie lat 70. i 80. ubiegłego stulecia do dziś są chętnie słuchane.

Ze sceny zabrzmiały m.in. takie hity jak: „Dancing Queen”, „Chiquitita”, „Mamma Mia”, „Gimme! Gimme! Gimme!”, „SOS”, „Honey, Honey”, „Money, Money, Money”. One po prostu łączą pokolenia. Przedstawicieli kilku z nich zgromadziła w niedzielę widownia Filharmonii Podkarpackiej. A nie było ich mało. Próżno było szukać pustych miejsc.

Historia barmana

Szybko okazuje się, że szlagiery ABBY są jedynie komentarzem do tego, co widzowie widzą na scenie. Przedstawienie jest bowiem opowieścią o znanych od wieków uczuciach. Oczywiście tych iskrzących między kobietą a mężczyzną. Górują więc wśród nich miłość i nienawiść, nadzieje i marzenia.

Narratorem opowieści jest barman w nocnym klubie. Obserwuje on życie spędzających tam czas młodych ludzi. Poznaje ich życiowe historie, niektórym pomaga, innym współczuje, obok innych przechodzi obojętnie. Wydaje mu się, że jego taki sam los nie może spotkać. Do tej pory wiódł spokojne i nudne życie samotnego kawalera i myśli, że nic się w tej kwestii nie zmieni. Ciągle też utwierdza siebie i innych w przekonaniu, że prawdziwa miłość nie istnieje. Wszystko jednak do czasu…

W tej roli rzeszowska widownia zobaczyła Tomasza Błasiaka, aktora którego grę można było podziwiać w niejednym serialu. Przypomnijmy chociaż „Samo życie”, „Komisarz Alex”, „Plebiania”, czy „Londyńczycy”.

Byłem zaskoczony jego znakomitym przygotowaniem muzycznym i śpiewem. Po spektaklu aktor wyjaśnił mi, że jest także absolwentem szkoły muzycznej.

– Do obsady przedstawienia trafiłem z castingu. Cieszę się, że się udało. A moja postać? No cóż, wydaje mu się, że uczucie zwane miłością w ogóle go nie dotyczy. Nie zauważa, że inni dostrzegają, iż jest on zakochany w jednej z solistek klubu. Ostatecznie i dla niego opowiadana historia kończy się szczęśliwie – opowiada Tomasz Błasiak.

Ich trzy

Solistka ta to Anna. Piękna dziewczyna. Gwiazda klubu, w którym trwają próby do najnowszej premiery. W jej dniu zrywa ona ze swoim dotychczasowym partnerem, który jednocześnie reżyseruje muzyczne show. Nielubiany przez innych pracowników Adam, ku uciesze całej reszty, rezygnuje z pracy w „ABBA Clubie”. W tych rolach debiutująca na zawodowej scenie Milena Kanabus i Wojciech Stolorz, etatowy aktor Teatru Rozrywki w Chorzowie.

Prócz Anny są jeszcze Róża i Maria. Pierwsza z nich to ekscentryczna kelnerka klubu, która jeszcze do niedawna była związana z jego właścicielem Tadeuszem. Ale dla niej liczą się przede wszystkim pieniądze. Kiedy dowiaduje się, że Tadeusza nie stać na suknie z górnej półki, postanawia zarzucić sidła na bogatszego bywalca klubu. Dużo starszego od siebie Marka.

Osamotniony Tadeusz miota się między jednym, a drugim kątem. Postanawia nawet spieniężyć interes. Przeszkadza mu w tym Maria. Uboga dziewczyna, która całymi dniami przesiaduje w klubie przy wodzie mineralnej. Przypatruje się poczynaniom tancerzy i wokalistów, bo… sama marzy o wielkiej karierze. W końcu Tadeusz postanawia dać jej szansę i zaprasza do zespołu. Okazuje się, że „Kopciuch” – jak wszyscy o niej mówią – to niezwykle utalentowana wokalnie i tanecznie dziewczyna.

W roli Marii mogliśmy podziwiać Agnieszkę Kudelską, aktorkę rzadko pojawiającą się na ekranie, natomiast z powodzeniem spełniającą się w dubbingu.

Reżyserami przedstawienia „ABBA Club” są: gwiazdor serialu „Na Wspólnej” Robert Kudelski oraz Robert Weber. I w tym przypadku zbieżność nazwisk nie jest przypadkowa. Pani Agnieszka jest siostrą popularnego aktora. – Kiedy Robert zaczął pracować nad tym projektem, od razu poczuł, że Maria to rola jakby napisana specjalnie dla mnie. Jest mi tym bardziej miło, bo moja córeczka ma na imię Marysia – zdradza nam aktorka.

Artystów bardzo zaskoczyło tak ciepłe przyjęcie przez rzeszowską publiczność. – Te owacje na stojąco. Coś cudownego – podkreśliła Agnieszka Kudelska.

Pierwsi w Europie

Musical „ABBA Club” to pomysł rodem zaczerpnięty zza oceanu, gdzie święcił on swoje tryumfy przed amerykańską publiką. Polska jest pierwszym krajem, które podjęło się próby jego przeniesienia na rynek europejski. Pomysłodawcą tego pomysłu był Jan Bestry, którego mogliśmy oglądać w roli pana Marka.

Polskie dialogi na podstawie oryginalnego scenariusza autorstwa Jamesa Marcusa Greya opracowali dwaj panowie – James Marcus Grey i Robert Kudelski, reżyser przedstawienia. Scenografię do spektaklu zaprojektował Marek Jotkowski. Choreografię stworzył Tomasz Tworkowski. Przy tej okazji nie sposób nie wspomnieć o tancerzach, którzy są nie jedynie tłem spektaklu, a pełnoprawnymi jego współwykonawcami. Na scenie mogliśmy podziwiać także poza wspomnianymi, Zbigniewa Kozłowskiego, Ewę Szlachcic.

Kostiumy do przedstawienia zaprojektowały Irina Barna i Katarzyna Kwiecień-Kaniewska.

Muzyka to dzieło jednego z bohaterów wieczoru, czyli szwedzkiego kwartetu ABBA. Ale – co trzeba podkreślić – na żywo zaprezentował go zespół muzyczny pod przewodnictwem Krzysztofa Jaszczaka.

Polska prapremiera przedstawienia „ABBA Club” odbyła się w warszawskim Teatrze Palladium w listopadzie ubiegłego roku.

MARCIN KALITA

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama