Dobiega końca okres wakacyjno-urlopowy. Jeszcze więc zamiast poważnych tekstów można poczytać bajkę.

Tak, jak poprzednim razem tytuł bajki musi mieć inspirację – ten powstał z nawiązania do lektury „Timur i jego drużyna”. Poza tym wszelkie podobieństwa do osób i zjawisk są niezamierzone i przypadkowe. Zaś początek „Dawno, dawno temu …” sugerowałby, że to było kiedyś, więc zaczyna się inaczej.

… Nadchodziła jesień w Stumilowym Lesie. Zbliżał się okres zbierania plonów z ogródka. Wiedział Królik, że od tego zależy dalsze jego gospodarowanie tym terenem. Więc chuchał i dmuchał na swoje roślinki z przejęciem. Walczył ze szkodnikami, co mu zbiory spodziewane niszczyły. I upiększał rabatki czas cały.

Pisała broszurka „Rozwój Ogrodu” o wszystkim, byle jak najwięcej i jak najczęściej. A to o ciągłym otwieraniu nowych alejek ogrodowych. A to o planach rozłożenia w ogródku enerdowskiej kolejki PIKO. A to o spotkaniach Królika z różnymi zwierzętami, żądnymi nowych odmian kwiatków, warzyw i krzewów owocowych. A to o zakazach wjeżdżania do ogródka na hulajnogach. A to o postawieniu daszka nad sadzawką ogródkową.

Wspierało Królika wielu Stumilowego Lasu Przyjaciół (SLP) ustawicznie. Zachwycali się nowymi pomysłami jego bezkrytycznie. Ufni byli, że uprawiał ogródek będzie nadal, plonów dostarczając przez kolejne lata cztery. Zwłaszcza wierni mu byli krewni-i-znajomi Królika ogromnie.

Ale wyrażali niektórzy odmienne widzenie uprawy ogródka coraz śmielej. Pohukiwała Sowa, że weźmie się za gospodarzenie z własną ekipą, aktywną że aż strach. I zrobi to inaczej, bo plony tego lata szczególnie mizerne jej się widziały. Także często grymasił Kłapouchy oraz Kangurzyca. Zwłaszcza nie mogła przekonać do chrupania marchewki Maleństwa, któremu ostatnio nie smakowały królikowe rarytasy zanadto. I tak sądziły wszystkie ho-honie (HO), przymierzając się do własnej drużyny ogrodniczej, tylko przodownika znaleźć nie mogli nijak.

Wreszcie mieli odmienne zdanie Kubuś Puchatek z Prosiaczkiem na temat królikowych jarzyn i nie tylko. Także na temat całego wyglądu ogródka, ustawicznego upiększania jego, ciągłego pożyczania dukatów na nowości różniste. Zamierzali zająć się ogródkiem po swojemu, wspierani przez Łonie i Słasice (ŁiS). To o nich śpiewano „Przebiegłe są w istocie/ Być możesz w kłopocie”, utwierdzając się w przekonaniu, gdzie czyha zagrożenie.

Znał Królik te pomysły wszystkie, gdy wieczorami „Szelmostwa Lisa Witalisa” sobie czytywał. Niczym katarynka powtarzał zwłaszcza fragment: „Jestem waszym dobrodziejem/ A sam nie śpię, a sam nie jem/ Tylko myślę dniem i nocą/ Jak zwierzętom przyjść z pomocą”.

Tylko, czy uwierzą mu jesienią, gdy zbiorów czas nastąpi…?

Reklama