Zdjęcie: Joanna Gościńska / Rzeszów News

Jeżeli spektakl „#chybanieja” Pawła Passiniego miałby kogoś obrażać, to tylko tych, którzy nie potrafią uderzyć się w piersi i uparcie twierdzą, że Kościół katolicki tworzą jedynie ludzie bez skazy, a w razie czego można ją tylko ukryć. 

W sobotę w południe Paweł Passini, reżyser „#chybanieja”, spektaklu, który w czwartek na dwa tygodnie przed warszawską premierą, zablokował Tadeusz Ferenc (SLD), prezydent Rzeszowa, do Teatru Maska ściągnął dziennikarzy, by pokazać im, jak bardzo ratusz przestrzelił ze swoją „cenzurą prewencyjną” po „telefonie z kurii”. 

– Miejska instytucja kultury jest sterowana ręcznie. To wbrew prawu. Miasto może zwolnić dyrektora teatru, może nie przedłużyć mu umowy, ale nie ma trybu, gdzie prezydent odwołuje premierę – mówił w sobotę w „Masce” Paweł Passini. – Do tego okazało się, że ktoś zaniósł scenariusz do magistratu – dodawał.

– Władze miasta traktują teatr, jak prywatny folwark na zasadzie: proszę przyjść do mnie i zrobić to i to. Spektakl może odwołać tylko dyrektor – mówił z kolei Artur Pałyga, autor scenariusza „#chybanieja”. 

Aktorzy: tekst trudny, ważny, bolesny

Jeżeli cokolwiek dobrego można powiedzieć o blokadzie „#chybanieja”, to tylko tyle, że teraz większość osób ten spektakl będzie chciało zobaczyć. Raczej nie w Rzeszowie, mimo, że „#chybanieja” w maju miał otwierać festiwal „Maskarada”. Spektakl Passiniego porusza m.in. wątki dotyczące deprawacji w kościelnych strukturach, m.in. pedofilii. 

Centrum Kultury w Lublinie (współtwórca „#chybanieja” we współpracy z „Maską”) o spektaklu pisze, że jest on „obciążony ładunkiem stereotypów, ale też daje możliwość pokazania wielu aspektów człowieczeństwa”, gdzie historia Judasza „przewija się jak srebrna nić pośród współczesnych sytuacji zdrady”. 

Aktorzy „Maski”, którzy zostali zaangażowani do sztuki, także jej bronią i krytykują miasto za to, że podniosło cenzorską rękę na wolność artystyczną. – Mieliśmy świadomość, że tekst jest trudny, że temat jest trudny, ale nie spodziewaliśmy się, że tak to się skończy – mówi Maciej Owczarek, aktor „Maski”.

Aktorka Ewa Mrówczyńska: – Wiedzieliśmy, że spektakl porusza sprawy, o których trzeba mówić, ale to nie jest sztuka, która stawia tezy. On stawia trudne pytania.

Inna aktorka Anna Zachciał (w spektaklu występuje gościnnie): – Nie było ani jednego momentu, by powiedzieć: robimy coś strasznego. Od początku było wiadomo, że tekst jest trudny, ważny, bolesny, ale musi taki być, bo o takich rzeczach mówimy.

Duchowni współczesnymi Judaszami 

W „#chybanieja” wątek Kościoła pojawia się w kontekście instytucji, a nie wiary. Jest mocny, nie obraża, nie szokuje, nie uwłacza, bardziej skłania, a w zasadzie zmusza do refleksji.

Scenografię do spektaklu przygotowała Marta Ożóg. W wielkiej fioletowej płachcie wycięty jest krzyż. Za nią jedna z aktorek z rozpostartymi rękami, jak ukrzyżowany Chrystus.

W spektaklu pojawia się dziewczyna, która dowiaduje się, że jej ojciec to zasłużony biskup. Dość surowo ocenia Kościół, jako instytucję. Pyta, jak ktoś, kto miał służyć dobru i jest ważną i cenioną postacią w Kościele, dopuścił się kontaktu cielesnego z kobietą. 

Passini nie boi się pokazać w spektaklu, że sam Watykan przez lata dawał parasol ochronny księżom-pedofilom. W „#chybanieja” ucieleśnieniem tego jest kapłan z papieskiego grona. Broni biskupa, który deprawował seminarzystów, sypiał z kobietami, na zakonie zarobił 25 mld zł, nie można go surowo oceniać z racji na wiek, autorytet, zasługi i miłosierdzie.

Padają także mocne słowa, że Kościół niesie zgorszenie, stał się kamieniem, o który potyka się człowiek. Padają też oskarżenia, że dziś Chrystusa zdradza sam Kościół i staje się on współczesnym biblijnym Judaszem. Jakże to prawdziwe! 

„Pani Twardowska” też może zgorszyć

W „#chybanieja” właśnie o Judasza chodzi, który zdradził Chrystusa. Współczesnymi „zdrajcami” w spektaklu Passiniego są duchowni – współżyją z kobietami, dopuszczają się aktów pedofilii, opływają w luksusy, prowadzą podejrzane interesy z urzędnikami i politykami. Skąd my to znamy? W Polsce „twarzą” Kościoła jest dziś o. Tadeusz Rydzyk. 

W spektaklu jest też młody ksiądz, który dopiero poznaje kościelne salony. Jest przerażony tym, co widzi: ksiądz = pieniądze, seks z kobietą i pedofilia. I to wcale nie jest margines.  W „#chybanieja” nie sposób znaleźć antysemickie wątki. Owszem, padają mocne słowa, że Judasz jest Żydem, śmierdzi chałatem i cebulą, Szatan nie chce go pocałować.

To scena o tyle ważna, bo Szatan w niej namawia Judasza do samobójstwa. – Jestem w stanie uwierzyć, że jak ktoś zdania z dialogu między Szatanem a Judaszem wyrwał z kontekstu, to mogło mu wyjść coś złego. Ale czytając tak polską klasykę okazałoby się, że może zgorszyć nawet „Pani Twardowska” Adama Mickiewicza – mówi Paweł Passini.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

W „#chybanieja” jego twórcy przywołują też obrzęd Judaszków, który jeszcze do niedawna odbywał niedaleko Rzeszowa. Polegał on na tym, że tłuczono kukłę Żyda, podpalano ją i wrzucano do rzeki.  

– Urzędnicy wyobrażają sobie, że ten spektakl będzie jak „Klątwa”, gdzie aktorzy zrobią fellatio figurze Jana Pawła II, a my jesteśmy dalecy od siania zgorszenia – zapewnia reżyser „#chybanieja”. 

I ja mu wierzę. 

Zdjęcie: Nowe Epifanie 

Telefon od „jakiegoś księdza z Rzeszowa”

Paweł Passini nie traci nadziei, że prezydent Tadeusz Ferenc przemyśli jeszcze sprawę i z decyzji o wstrzymaniu prac nad „#chybanieja” na deskach „Maski” wycofa się i pozwoli twórcom nadal pracować nad spektaklem. 

W sobotę nieco więcej dowiedzieliśmy się o kulisach odwołania „#chybanieja”. Paweł Passini twierdził, że to dzieło „telefonu z kurii”. Jak się okazuje, „jakiś ksiądz z Rzeszowa” dzwonił do Centrum Myśli Jana Pawła II w Warszawie i pytał o spektakl. Centrum Myśli wraz z Centrum Kultury w Lublinie i dotychczas Teatrem Maska współtworzyło „#chybanieja”.

Informacja od „jakiegoś księdza” miała trafić do rzeszowskiego ratusza, a stamtąd do dyrekcji „Maski”. Jacek Popławski, zastępcą dyrektora „Maski”, odpowiedzialny za sprawy artystyczne w teatrze, rzekomo wezwał do siebie najpierw Passiniego i powiedział mu „o bliżej nieokreślonych naciskach najprawdopodobniej z kurii”.

W miniony czwartek Popławski spotkał się z całym zespołem tworzącym „#chybanieja” i oświadczył, że decyzją ratusza prace nad spektaklem trzeba przerwać. 

Dla spektaklu wycofanie się „Maski” oznacza utratę też sporych pieniędzy. Wraz z  Centrum Myśli Jana Pawła II i Centrum Kultury w Lublinie rzeszowska jednostka tworzyła wspólny budżet spektaklu opiewający na 120 tys. zł. 

To jednak nie wszystko, bo wycofanie się „Maski” to także utrata scenografii i aktorów, którzy w teatrze mają etaty. Na wycofaniu „#chybanieja” tracą dodatkowe dochody. 

Szukanie wyjścia z „trudnej sytuacji”

W kropce jest też Paweł Passini. Reżyser nie ma podpisanej żadnej umowy z teatrem, nie wiadomo, jak zostanie rozliczona jego 1,5-miesięczna praca, ale też aktorów i pozostałej ekipy. Passini mówi, że po tym, jak wybuchł skandal, „Maska” dostała nieformalne polecenie z ratusza, by z twórcami spektaklu tym bardziej niczego już nie podpisywać.  

Problemem jest także to, że Centrum Myśli Jana Pawła II na konto „Maski” w grudniu ub. roku przelało 22 tys. zł – pierwszą ratę z całej dotacji na realizację spektaklu. Co się stanie z pieniędzmi? Nie wiadomo. Dyrekcja Centrum nie ma formalnej informacji, by „Maska” wycofała się z pracy nad „#chybanieja”. Fundacja nie wie też, że artyści pracują bez umów.

„Analizujemy sprawę od strony prawnej, formalnej i organizacyjnej. Szukamy jak najlepszego wyjścia z tej trudnej sytuacji” – czytamy w oświadczeniu Centrum, które zostało  opublikowane na stronie organizowanego przez nich festiwalu „Epitafia”, gdzie za dwa tygodnie ma się odbyć przedpremiera „#chybanieja”.

Centrum dodało, że utrzymanie spektaklu „zależy od wypracowanego rozwiązania”.

Paweł Passini i jego zespół zapewniają, że tak łatwo się nie poddadzą. – Będę rozmawiał nawet z samym diabłem, jeśli będzie taka potrzeba – żartuje reżyser.

Dyrektor z „Maski”: będę bronił artystów

Jacek Popławski nie chciał nam powiedzieć, kto dokładnie doniósł ratuszowi o „szokującym” spektaklu, kto do urzędu dostarczył scenariusz, kim jest tajemniczy ksiądz i skąd on wiedział, o czym jest ta sztuka. Popławski zapowiada, że dużo w tej sprawie zależy od dyrektorki „Maski” Moniki Szeli. Do 4 marca jest ona na urlopie, być może go skróci. 

– Na pewno będę bronił artystów i swojej koncepcji artystycznej prowadzenia teatru – zapewnia jedynie Jacek Popławski. Ale to właśnie on może być pierwszą osobą, która zapłaci „głową” za to, że skandal ujrzał światło dzienne, o którym mówi już pół Polski. W sobotę ten temat był omawiany w „Drugim Śniadaniu Mistrzów” w TVN24. 

joanna.goscinska@rzeszow-news.pl

Reklama