Zdjęcie: Maciej Brzana / Rzeszów News

Należy do PSL, w czterech wyborach kandydował z trzech różnych komitetów do Rady Miasta Rzeszowa. Bezskutecznie. Teraz w radzie będzie, bo miejsce zwolniła Jolanta Kaźmierczak. Nowa twarz w samorządzie to Mateusz Maciejczyk. 

Ma 35 lat, skończył wydział prawa na Uniwersytecie Rzeszowskim, studia podyplomowe z gospodarki nieruchomościami na Wyższej Szkole Inżynieryjno-Ekonomicznej w Rzeszowie oraz studia podyplomowe menedżerskie (EMBA). Ma żonę Paulinę, małżeństwem są od 8 lat, razem mają 5-letnią córeczkę – Hannę. 

Od 16 lat w PSL

Mateusz Maciejczyk jest także przewodniczącym dwóch rzeszowskich Rad Osiedli – Samorządowej RO Baranówka nr 19 i RO Baranówka Rzeszowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Tej pierwszej szefuje już trzecią kadencję, tej drugiej pierwszą, choć działa w niej znacznie dłużej. Maciejczyk wychował się na Baranówce, tam mieszka do dzisiaj.

Przygodę z polityką zaczął bardzo wcześnie. W 2005 roku wstąpił do PSL, partii jest wierny do tej pory. Był nawet szefem rzeszowskich struktur ludowców, dzisiaj jest w zarządzie partii na poziomie miejskim i wojewódzkim. Na co dzień pracuje w rzeszowskiej spółce Elmak, która zajmuje się produkcją i dystrybucją sprzętu elektronicznego. 

– Cierpliwy i wytrwały – mówią o Maciejczyku jego koledzy.

Skrzywiony kręgosłup

Cierpliwy na pewno. Cztery razy startował w wyborach do Rady Miasta Rzeszowa. Po raz pierwszy w 2006 roku z list komitetu Rzeszów Razem, który wtedy utworzył Marek Koberski, były wiceprezydent Rzeszowa, związany z PSL. Ludowy komitet wprowadził do rady tylko jednego przedstawiciela – Waldemara Wywrockiego.

W 2010 roku Maciejczyk ponownie spróbował swoich sił w wyborach. Startował wtedy z list komitetu Rozwój Rzeszowa Tadeusza Ferenca. Bezskutecznie. Cztery lata później znów się znalazł na listach komitetu Ferenca. Też nie wszedł do rady. W 2018 roku związał się z Koalicją Obywatelską. Startował z 2. miejsca w okręgu nr 1. Zdobył 790 głosów. Za mało.

– Jest z PSL, lecz zawsze kandydował z innych list. Może to świadczyć o skrzywionym kręgosłupie – mówią o Maciejczyku działacze PSL. 

Nowe możliwości

Los się uśmiechnął do Mateusza Maciejczyka po 13 czerwca br., gdy przedterminowe wybory prezydenckie wygrał Konrad Fijołek. Fijołek był kandydatem m.in. PSL, sam Maciejczyk był w trzonie jego komitetu. W tym tygodniu Fijołek ogłosił, że jednym z jego zastępców będzie Jolanta Kaźmierczak, dotychczasowa radna PO. 

A to oznacza, że w radzie zwolni się miejsce po Kaźmierczak. Zajmie je właśnie Mateusz Maciejczyk. Teoretycznie powinien być w klubie PO. To jednak mało prawdopodobne. Klub Platformy z czterech dotychczasowych radnych skurczy się więc do trzech. To minimum, aby klub przetrwał. Maciejczyk mówi, że na razie chce być radnym niezrzeszonym.

Nie uprawiać polityki

Taką drogę na razie wybrała także Anna Skiba, która do rady miasta weszła za Konrada Fijołka. Też startowała z list Rozwoju Rzeszowa, ale dzisiaj jest w Ruchu 2050 Szymona Hołowni. Być może Skiba będzie chciała stworzyć klub Hołowni i do współpracy zaprosi Mateusza Maciejczyka. On się wzbrania. On myśli, że może stworzyć klub PSL. 

Ten drugi scenariusz jest najmniej realny. – PSL w Rzeszowie praktycznie nie istnieje. Złota koniczynka wręczona na kredyt. Skoro Maciejczyk kandydował na radnego z listy KO, to powinien być w tym klubie – uważają inni jego znajomi. W radzie nie ma takich osób, które chciałyby z Maciejczykiem budować klub PSL. 

– Nie lubię uprawiać polityki w samorządzie. Rewolucja polityczna w radzie nie jest potrzebna – uważa Mateusz Maciejczyk. Zastanawia się, czyj klub w radzie miasta finalnie zasilić. W piątek do Rzeszowa przyjeżdża lider ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz. Maciejczyk ma z nim rozmawiać o swojej przyszłości politycznej w strukturach rady. 

Nowe spojrzenie

Na razie tym radnym trzeba zostać, wcześniej mandat wygasić Jolancie Kaźmierczak, a dopiero potem będzie zaprzysiężenie Mateusza Maciejczyka. Maciejczyk już wie, w jakich komisjach chciałby pracować, interesuje go komisja inwestycji, planowania przestrzennego, budżetu obywatelskiego i współpracy z samorządami osiedlowymi. 

– Do rady wniosę nową jakość i nowe spojrzenie. Jestem pragmatykiem – mówi Maciejczyk. – Chcę poprawiać współpracę rad osiedli z radą miasta i ratuszem, ważne są osiedlowe inwestycje, chciałbym zmian w budżecie obywatelskim, zadbać o sport i powietrze – dodaje. Zapewnia, że będzie reprezentował interesy wszystkich mieszkańców Rzeszowa.

– W serduszku mam jednak osiedle Baranówka, na którym się wychowałem. Mam nadzieję, że Baranówka przestanie być traktowana po macoszemu, na osiedlu wielu rzeczy brakuje. Mam nadzieję, że mój dotychczasowy dorobek w biznesie i pracy społecznej wykorzystam w radzie miasta. Nastawienie mam bardzo pozytywne – mówi Mateusz Maciejczyk. 

Na swojej stronie napisał, że inspiruje go m.in. Barack Obama, były prezydent USA. „Jesteśmy tymi, na których czekamy. Jesteśmy zmianą, której szukamy” – cytował Obamę Maciejczyk. „Ja gwarantuję zmianę na lepsze!” – napisał od siebie.

To się dopiero okaże.

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama