Ponad 11 tysięcy mieszkańców Podkarpacia poparło obywatelski projekt „Tak dla in vitro”. Szanse, że Sejm w obecnej kadencji go uchwali, są nikłe.
Zdjęcia: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News
W poniedziałek (20 marca) w Rzeszowie podsumowano akcję zbierania podpisów pod inicjatywą ustawodawczą „Tak dla in vitro”, której twarzą jest celebrytka Małgorzata Rozenek-Majdan. Akcję wspierali także politycy Koalicji Obywatelskiej.
Projekt ustawy przewiduje wsparcie finansowe par, które udokumentują minimum 12-miesięczny okres nieskutecznych starań o dziecko. Co roku na leczenie niepłodności metodą in vitro z budżetu państwa ma być wydawanych 500 mln zł.
Pod projektem musiało się podpisać co najmniej 100 tysięcy osób. W całym kraju zebrano trzy razy więcej podpisów – ponad 350 tysięcy, z czego na Podkarpaciu – 11 tysięcy. W tym tygodniu projekt ma być złożony w Sejmie.
Polska jest jedynym krajem UE, w którym in vitro nie jest finansowane z budżetu. – Mamy nadzieję, że będzie projekt w Sejmie szybko procedowany i zostanie przyjęty, bez względu na partie polityczne – mówi Elżbieta Łukacijewska, europosłanka KO.
Dajcie ludziom wybór
To nie będzie takie proste, bo w obozie rządu PiS przeciwników in vitro nie brakuje.
– Prywatnie wielu posłów ze Zjednoczonej Prawicy widzi potrzebę finansowania – twierdzi europosłanka Łukacijewska. Obawia się jednak, że w rządzie PiS może obowiązywać dyscyplina partyjna i projekt trafi do kosza.
– Dajcie ludziom wybór i szanse – apeluje do posłów ZP Renata Butryn, stalowowolska radna KO. – Nie ma przymusu korzystania z tej metody – dodaje.
W poniedziałek (20 marca) w Rzeszowie Elżbieta Łukacijewska, która jest także członkinią komitetu inicjatywy „Tak dla In Vitro”, mówiła, że na program finansowania pozaustrojowego leczenia niepłodności czeka tysiące par.
Bądź na bieżąco.
Obserwuj nas na Google News!– Zatrzymywały się przy nas osoby starsze, które ze łzami w oczach mówiły, że nie mają dzieci, bo dawniej ta metoda nie była dostępna, oraz młodsze, które mówiły, że dzięki tej metodzie są na świecie – mówiła o przebiegu zbiórki podpisów Łukacijewska.
Finansowania in vitro z budżetu państwa zaprzestał rząd PiS, wolał wydawać dziesiątki milionów na naprotechnologię, która okazała się kompletnym fiaskiem. W latach 2016-2020 na świat przyszło ponad 400 dzieci, a w przypadku in vitro – 22 tysiące.
Będą się przemeldowywać?
W tym roku miejski program in vitro wprowadził Rzeszów – do 2025 roku wyda na to 650 tys. zł. Sfinansuje trzy takie próby zapłodnienia – każdą do 5000 zł. Leczeniem niepłodności zajmuje się rzeszowska klinika Parens.
– Rzeszów, wzorem innych miast, daje szansę i nadzieję młodym ludziom – chwali miasto europosłanka Łukacijewska. – Mamy nadzieję, że samorządy pójdą tą drogą – dodaje stalowowolska radna KO Renata Butryn.
Do rzeszowskiego programu in vitro zgłosiło się do 21 par. – Pierwszych 14 zostało zakwalifikowanych, a na liście rezerwowej czeka kilkadziesiąt osób – mówi Konrad Fijołek, prezydent Rzeszowa.
W samym tylko Rzeszowie z niepłodnością walczy 7 tys. par. Władze stolicy Podkarpacia zapewniają, że miasto nie zaprzestanie finansowania in vitro, jeżeli projekt obywatelskiej ustawy nie zostanie przeforsowany.
– Spodziewamy się osób, które będą się do nas przemeldowywać, by z tej metody skorzystać – twierdzi prezydent Fijołek. Szczególnie, że wiele samorządów na Podkarpaciu nie stać na własne programy in vitro. Liczą na ogólnopolski program.
(saba)
redakcja@rzeszow-news.pl