Fot. Podkarpacki Urząd Wojewódzki w Rzeszowie. Na zdjęciu Ewa Leniart, wojewoda podkarpacki
Reklama

W podkarpackich szpitalach kończą się tzw. łóżka covidowe. Tylko w ciągu dwóch tygodni niemal podwoiła się liczba chorych, którzy potrzebują hospitalizacji. Wojewoda ostrzega: szpitale są obciążone. 

We wtorek wojewoda podkarpacki Ewa Leniart w trybie pilnym zwołała posiedzenie Wojewódzkiego Zespołu Zarządzania Kryzysowego. Powód? Duży wzrost zachorowań na COVID-19 na Podkarpaciu. Tylko w ciągu dwóch tygodni liczba osób, które wymagają hospitalizacji z powodu zakażenia koronawirusem, zwiększyła się niemal dwukrotnie.

– W połowie lutego zajętych łóżek covidowych było 790. Teraz jest ich aż 1245. W zaledwie dwa tygodnie prawie podwoiliśmy liczbę hospitalizacji. To duże obciążenie dla szpitali, sytuacja jest dramatyczna – mówiła we wtorek Ewa Leniart. – Bardzo proszę o utrzymywanie dystansu społecznego, o zmniejszenie aktywności – apelowała wojewoda.

Bezpieczny zapas?

Na Podkarpaciu są w sumie 1772 łóżka przeznaczone dla chorych na COVID-19. Oznacza to, że wolnych pozostało tylko 527. Jeżeli tempo hospitalizacji z ostatnich dwóch tygodni się utrzyma, w szpitalach wkrótce zabraknie miejsc. 

– Analizujemy sytuację na bieżąco. Adekwatnie do potrzeb zwiększamy liczbę łóżek i respiratorów, aby utrzymać bezpieczny zapas – tłumaczyła Leniart.

Podkreślała przy tym, że Podkarpacie weszło właśnie w najtrudniejszy okres trzeciej fali pandemii. – Wszystko zależy od tego i następnego tygodnia. Musimy ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa, bo już w tej chwili mamy w szpitalach obłożenie takie, jak w kulminacyjnym momencie drugiej fali pandemii. Mamy nadzieję, że nie poszybujemy już wyżej – mówiła wyraźnie zaniepokojona wojewoda. 

Gdzie najgorzej?

Największe obciążenie jest w Sanoku, Dębicy, Łańcucie i w Rzeszowie.  – Zaczęło się od szpitala powiatowego w Sanoku, gdzie obłożono 200 z 217 łóżek covidowych. Potem dołączyła Dębica i Mielec, a teraz Rzeszów i powiat rzeszowski, czego konsekwencją są przepełnione szpital zakaźny w Łańcucie i szpital tymczasowy przy MSWiA. Dlatego jeszcze w tym tygodniu stworzymy nowe miejsca – zapowiedziała wojewoda.

W szpitalu tymczasowym w Rzeszowie przebywa aktualnie 30 pacjentów zakażonych koronawirusem. Sześcioro z nich potrzebuje wsparcia respiratorem. 

Ewa Leniart powołała specjalny zespół, który koordynuje ruch pacjentów między szpitalami. Ma to zapobiec sytuacji, w której karetka wozi chorego po całym województwie w poszukiwaniu wolnych łóżek. 

Będzie lockdown na Podkarpaciu? 

Fot. Podkarpacki Urząd Wojewódzki w Rzeszowie. Na zdjęciu Adam Sidor

Adam Sidor, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Rzeszowie, obawia się, że Podkarpacie może podzielić los województwa warmińsko-mazurskiego. 

– Niestety, znajdujemy się obecnie w strefie czerwonej. Średnio zakażeń w tygodniu przybywa więcej niż 12 na 10 tys. mieszkańców – mówił Sidor. Jego zdaniem przyczyną dużego wzrostu zakażeń na Podkarpaciu jest poluzowanie obostrzeń i nieutrzymywanie dystansu społecznego.

Czy Podkarpaciu grozi więc lockdown? – Mamy w tej chwili 30 proc. wzrost zachorowań w naszym regionie względem początku stycznia. Z niepokojem patrzymy na kolejne dni i na to, czy system opieki zdrowotnej pozostanie wydolny – odpowiedział Sidor.

„Szczepmy się!”

W naszym regionie zamkniętych pozostaje 47 szkół dla klas 1-3 i przedszkoli, które od 18 stycznia mogą stacjonarnie prowadzić zajęcia. Sanepid ocenia, że sytuacja jest na razie stabilna, ale martwić może znikoma liczba nauczycieli, którzy zgłosili się do programu szczepień przeciwko COVID-19. 

– Proszę pedagogów, aby zadbali o bezpieczeństwo swoje i uczniów i ich rodzin i zgłosili się do szczepień. Czas na to mają jeszcze do jutra – mówiła wojewoda Ewa Leniart, przypominając, że także nauka stacjonarna w klasach 1-3 i przedszkolach może przyczyniać się do zwiększonej transmisji koronawirusa. 

We wtorek na Podkarpaciu odnotowano 10 zgonów i 439 nowych zakażeń koronawirusem

marcin.czarnik@rzeszow-news.pl

Reklama