Protest pracowników PGE Obrót. „Dobra zmiana wbiła nam nóż w plecy” [ZDJĘCIA]

Około 200 osób protestowało we wtorek przed rzeszowską siedzibą spółki PGE Obrót. Związkowcy z „Solidarności” bronią zakładowego układu zbiorowego pracy, który wypowiedział im zarząd firmy.

 

We wtorek od południa przed siedzibą PGE Obrót przy ulicy 8 Marca trwał protest pracowników. Do Rzeszowa przyjechali także działacze „Solidarności” z Sandomierza, Przemyśla, Lublina i Warszawy, byli także związkowcy z innych spółek energetycznych: Tauron, Enea, przyjechali również związkowcy z kopalni Turów. 

Protest pracowników był odpowiedzią na decyzję zarządu spółki, który 17 września wypowiedział związkom zawodowym zakładowy układ zbiorowy pracy oraz ponadzakładowy układ zbiorowy pracy. To dokumenty, które dla związkowców są „alfabetem i biblią pracowniczą”. Spór zbiorowy w PGE Obrót trwa od ponad roku. 

Związkowcy są w szoku, że zarząd spółki odważył się wypowiedzieć oba dokumenty. Na czele PGE Obrót od prawie trzech lat stoi Robert Choma, który prezesem firmy został z nominacji polityków PiS. – To ewenement na skalę europejską. Zarząd „dobrej zmiany” wbił nóż w plecy związkowcom – mówił Edmund Myszka, szef zakładowej „S” w PGE Obrót.

Archaiczne układy zbiorowe 

Rzeszowska spółka, która ma sześć oddziałów w Polsce, należy do Grupy Kapitałowej Polskiej Grupy Energetycznej. Związkowcy twierdzą, że zarząd wypowiadając układy zbiorowe pracy może doprowadzić do zwolnień pracowników, ci boją się o przyszłość premii, nagród jubileuszowych, odpraw i dodatków stażowych. 

Podczas protestu wyły syreny, gwizdano, z siedziby spółki wywoływano członków zarządu, który obradował nad tym, jak rozwiązać spór. Robert Choma twierdzi, że układy zbiorowe pracy w spółce są archaiczne. Zapewniał, że na planowanych zmianach organizacyjnych pracownicy nie stracą, że nie będzie zwolnień, a w 2022 roku mają być nawet podwyżki.

W PGE Obrót obecnie pracuje ok. 1600 osób.

– Musimy być konkurencyjni. Budujemy silne aktywa w Rzeszowie, ale nie kosztem pracowników – przekonywał nas korporacyjnym językiem prezes Choma. Tłumaczył, że zmiany w spółce idą w tym kierunku, by w jej oddziałach dyrektorzy przestali być pracodawcami dla pracowników, wszystko ma być scentralizowane. 

Energetyka na zakręcie 

Przed siedzibą rzeszowskiej spółki na Roberta Chomę czekały taczki z napisem: „Pora odejść”. Związkowcy zarzucają zarządowi, że nie realizuje zapisów porozumienia jeszcze z 2018 roku, w których była mowa m.in. o podwyżkach pensji dla załogi. To kość niezgody. – Chcemy dialogu konstruktywnego – mówili działacze „Solidarności”. 

– Energetyka jest dzisiaj tak trochę na zakręcie. Rozumiem jeszcze, że Unia Europejska chce nas ograć, ale to, że nasi mocodawcy, nasi prezesi nie potrafią w sposób konstruktywny rozwiązać problemów, które niewątpliwie istnieją, to trochę dziwne – mówił Roman Jakim, szef „S” w regionie rzeszowskim. 

Związkowcy z energetycznej „Solidarności” są wściekli na zarząd spółki, bo to właśnie „S” od lat jest przybudówką rządu PiS i udzielała mu szerokiego poparcia w każdych wyborach. Dzisiaj „Solidarność” kwestionuje rządowe pomysły na zmiany w sektorze energetycznym, związek uważa, że uderzą one w najsłabszych – pracowników. 

Szczęść Boże w walce 

„Solidarność” zaapelowała do wszystkich podkarpackich parlamentarzystów, by wsparli postulaty związkowców. – Popieramy was. Szczęść Boże w tej walce – mówił do protestujących pracowników Roman Jakim. – Jak pozwolimy na łamanie prawa, to zrobią z nami, co będą chcieli – dopowiadał Marek Boiński, szef krajowej Sekcji Energetyki w „S”. 

– Za dwa lata do nas przyjadą – mówili związkowcy, którzy wierzą, że władze spółki anulują wypowiedzenie układów zbiorowych pracy. Są przekonani, że politycy PiS w 2023 roku ponownie będą zabiegać o poparcie „Solidarności” w kolejnych wyborach parlamentarnych i nie dopuszczą do tego, by związek odwrócił się plecami do rządu Mateusza Morawieckiego. 

Związkowcy po południu spotkali się z Robertem Chomą, by mu wręczyć petycję z żądaniami. Są trzy postulaty, z czego dwa są najważniejsze – jeden dotyczy wycofania wypowiedzenia układów zbiorowych pracy, a drugi realizacji zapisów porozumienia z 2018 roku. Trzeci to „zapewnienie stabilnych i bezpiecznych warunków pracy pracowników”.

Ultimatum do środy, do północy 

Związkowcy dali ultimatum Chomie – kompromis ma być podpisany do środy, do północy. Grożą, że jeżeli nie uda się go osiągnąć, to w spółce będzie strajk. Robert Choma wyszedł do pracowników. Ci go przywitali gwizdami i wyciem syren. – Nie ma działań, które byłyby dyskryminacyjne, mimo że takie być odczucie – przekonywał pracowników Choma. 

Usłyszał kolejne gwizdy i wycie syren, gdy mówił, że spółkę trzeba „dostosować do nowego, dynamicznego, trudnego rynku sprzedaży energii”. – Rozumiem, że w tym temacie się różnimy – komentował Choma. – Chcielibyśmy zakończyć spór. Chodzi nam o to samo, różnimy się w drodze dochodzenia do celu – mówił dalej. 

Robert Choma zapowiedział, że w środę będzie w Warszawie, gdzie spotka się z władzami PGE, by przekazać im postulaty związkowców. Choma bierze pod uwagę rezygnację ze stanowiska prezesa, liczy się też z tym, że w środę może zostać odwołany. – Nie uciekam przed odpowiedzialnością – mówił nam po południu. 

Działacze „Solidarności” biją się w piersi, że są współwinni obecnemu kryzysowi w spółce. – Ale budzimy się. Nie damy do końca sponiewierać pracowników energetyki – zapowiedział Edmund Myszka. Układy zbiorowe pracy PGE Obrót na dotychczasowych zasadach mają obowiązywać jeszcze przez rok. Co potem? Nikt tego nie wie.

PGE Dystrybucja: zmian nie będzie

Na wieść o trudnej sytuacji w PGE Obrót we wtorek zareagowała inna spółka energetyczna – PGE Dystrybucja. Jej zarząd oświadczył, że w żadnym z oddziałów spółki nie przewiduje wypowiadania dokumentów, które gwarantują miejsca pracy. Oświadczenie nie jest przypadkowe, bo pracownicy tej spółki też się boją o swoją przyszłość. 

„Wszystkie działania i decyzje Pracodawców w naszej Spółce podejmowane są z poszanowaniem należnych Im praw, przywilejów oraz szanując i doceniając wartość i wkład pracy w budowanie Spółki” – czytamy w oświadczeniu zarządu PGE Dystrybucja, które po południu trafiło do Rzeszów News. 

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama