Jak pokazują najnowsze badania Polacy są tradycjonalistami, dlatego większość z nas spędza Święta Bożego Narodzenia w domu, w otoczeniu najbliższej rodziny. Muszę przyznać, że również i ja nie wyobrażam sobie świąt poza moimi ukochanymi Bieszczadami i naszym domem. Ten rytm trwa od mojego urodzenia i nigdy nawet nie próbowałam go zmienić.

Zawsze uważałam, że jest jakaś ogromna siła w Świętach Bożego Narodzenia. Z perspektywy czasu wiem, że jest to siła miłości, którą wyniosłam jeszcze z domu rodzinnego. Odkąd pamiętam, na straży bożonarodzeniowych tradycji stali moi rodzice. Czasami bywało biednie. Kolacja wigilijna, brak prezentów pod choinką, ale wszystkie niedostatki rekompensowała atmosfera miłości, śmiechu i wspólnego kolędowania. To czego nauczyli mnie moi rodzice i co przekazuję swoim córkom to tradycje wigilijne obecne u nas od pokoleń. A więc zawsze jest jedno wolne nakrycie dla niespodziewanego gościa oraz sianko na stole. Przy świetle choinki i świec, po pojawieniu się pierwszej gwiazdki wigilijnej, rozpoczynamy wieczerzę od wspólnej modlitwy, potem łamiemy się opłatkiem i składamy życzenia. Potrawy wigilijne to barszcz czerwony z uszkami, pierogi z kapustą i grzybami, karp po żydowsku, ryba po grecku, zupa grzybowa, pierogi ruskie, śledzie, kapusta z grzybami, kompot z suszonych owoców i obowiązkowo strucla z makiem. Wszystkie potrawy przyrządzam osobiście z pomocą córek. Po wieczerzy wigilijnej śpiewamy kolędy, rozpakowujemy prezenty świąteczne, które leżą pod choinką i długo, długo rozmawiamy.

Z perspektywy obecnego trybu życia z jeszcze większą radością czekam na okres Wigilii i Świąt Bożego Narodzenia i na spotkanie z moimi najbliższymi. Uważam, że jest to najpiękniejszy czas i najpiękniejsze wspomnienia, które przekazuję moim dzieciom. Córki są już dorosłe. Od dawna nie mieszkają z nami, ale gdy wracają do domu na święta znów na chwilę stają się moimi małymi córeczkami. Uwielbiam ten moment. Zresztą często przy tej okazji lubimy wspominać jak to było kiedyś, kiedy były małe i przygotowanie kolacji wigilijnej połączone z ich upilnowaniem było prawdziwym wyczynem.

Tak naprawdę myślę, że we wspólnym spędzaniu świąt nie chodzi tylko o tradycję, ale też o to, żeby ta potrzeba bycia razem, wypływał wprost z naszego wnętrza. Jeżeli jest się na co dzień blisko ze swoją rodziną, tak po ludzku lubi się swoich bliskich, to chce się z nimi być także w tym wyjątkowym czasie. U mnie osobiście atmosfera świąt i ich magia, sprawia, że choć na chwilę zapominam o codziennych bolączkach i problemach, o tym całym codziennym zabieganiu i szczerze cieszę się ze wspólnego ich przeżywania tylko z najbliższymi.

Na koniec chciałabym przytoczyć słowa św. Matki Teresy z Kalkuty „Zawsze , ilekroć uśmiechasz się do swojego brata i wyciągasz do niego ręce, jest Boże Narodzenie (…)”. Życzę wszystkim Państwu i sobie również, aby w obliczu ostatnich wydarzeń stały się one mottem zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku 2017. Redakcji oraz czytelnikom portalu Rzeszów News życzę wszystkiego, co tworzy domowe ciepło – dużo wzajemnej serdeczności, uśmiechów, życzliwości i miłości nie tylko w ten wyjątkowy czas, ale i przez cały nadchodzący rok.

P.S.: Dziękuję Kołu Gospodyń Wiejskich Zarzecze z powiatu jasielskiego za przepiękne pierniczki „Barbarki Zarzeczańskie”. Wyglądają, pachną i smakują niesamowicie.

 

Reklama