Zdjęcie: Komenda Wojewódzka Policji w Rzeszowie

Policja zaskoczona informacjami o pobiciu na rzeszowskim osiedlu Baranówka. Twierdzi, że funkcjonariuszy wzywano do incydentu związanego z zakłócaniem porządku przez pseudokibiców. 

W czwartek wieczorem napisaliśmy o tym, że ok. godz. 22:00 na Baranówce zaroiło się od policjantów. Kilkanaście radiowozów na sygnałach pojawiło się w okolicach ulicy Ofiar Katynia. W pierwszych chwilach policja podawała, że interwencja miała związek z zakłócaniem porządku przez pseudokibiców jednej z rzeszowskich drużyn.

Świadkowie temu zaprzeczali, twierdząc, że „wizyta” policjantów nie miała związku z ewentualnymi porachunkami pseudokibiców, tylko z pobiciem chłopaka przez kilku mężczyzn tylko za to, że miał on różowe włosy. W piątek, gdy na ten temat rozmawialiśmy z policjantami, ci byli zaskoczeni informacjami o pobiciu.

– Nikt nam tego nie zgłaszał – zapewniał nadkom. Adam Szeląg, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie. 

Jak się okazuje, oba zdarzenia – zakłócanie porządku przez pseudokibiców oraz pobicie chłopaka – miały miejsca. Oba nałożyły się na siebie. Ta sama godzina, podobna okolica. – Na kładce przy ul. Ofiar Katynia pseudokibice wznosili okrzyki i odpalili race. Gdy nasi funkcjonariusze przyjechali na miejsce, pseudokibice uciekli – mówił nam nadkom. Szeląg. 

Jak się okazało, na kładce pojawiło się kilkudziesięciu kiboli Stali Rzeszów, którzy krzyczeli „Je… Resovię”. Baranówka to „teren” Resovii. Dzień wcześniej, w środę podobną akcję, tym razem przed Stadionem Miejskim urządzili pseudokibice Resovii. Czwartkowa akcja stalowców była odwetem przed niedzielnymi 85. derbami Rzeszowa na stadionie Stali

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

To właśnie ten incydent sprawił, że na Baranówkę zjechały policyjne radiowozy w poszukiwaniu pseudokibiców. A co z pobiciem? Do rana w piątek policja oficjalnie nic o tym nie wiedziała. Po naszej publikacji funkcjonariusze zaczęli weryfikować opublikowane przez nas informacje. Pobicie miało miejsce, o czym wiemy od bezpośredniego poszkodowanego. 

Mateusz twierdzi, że po wyjściu z autobusu na ulicy Okulickiego udał się na przejście dla pieszych, obok niego była grupka ludzi. Mateusz rozmawiał wtedy przez telefon i jednocześnie wysyłał znajomym zdjęcia. – Niechcący włączyła się mi lampa błyskowa – relacjonuje młody mężczyzna. Lampa zaświeciła się bliżej wspomnianej grupy osób.   

– Dwóch mężczyzn w jakimś szale zaczęło mnie gonić – opowiada Mateusz. Napastnicy myśleli, że Mateusz specjalnie robił im zdjęcia, w trakcie gonitwy zażądali ich usunięcia. Sprawcy dopadli Mateusza, wyrwali mu telefon i słuchawki. – Dwóch mężczyzn zaczęło mnie bić – twierdzi poszkodowany. 

Szczęśliwie dla Mateusza, obok całego zdarzenia przejeżdżała jego dziewczyna, która wraz z przechodniami załagodziła całą sytuację. W wyniku zdarzenia, Mateusz bezpowrotnie stracił słuchawki, telefon udało mu się odzyskać. W piątek z mężczyzną skontaktowała się policja, która w tej sprawie wszczęła oddzielne czynności. 

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama