Fot. MATiP-u. Na zdjęciu testy elektronicznych tablic

Praca nad uruchomieniem w Rzeszowie płatnej strefy parkowania zakrawa o kpinę. Ratusz znów uznał, że trzeba kierowcom ulżyć. Jak więc zamierza wygonić auta z centrum miasta?

Nie minęło 10 dni, a urzędnicy uznali, że to, co Rada Miasta Rzeszowa ustaliła 17 listopada, trzeba znów zmienić, czyli stawki za płatne parkowanie w Rzeszowie, które wchodzi w życie od 1 stycznia przyszłego roku.

Prezydent Tadeusz Ferenc znów ugina się pod protestami kierowców, którzy narzekają, że stawki są za wysokie. Już na poprzedniej sesji radni uznali, że propozycje cen, które na zlecenie ratusza przygotowała firma Ecorys, są zbyt wygórowane.

Przypomnijmy je: 2,5 zł za pierwszą godzinę parkowania w pierwszej niebieskiej podstrefie (ścisłe centrum miasta), 3 zł za drugą godzinę, za trzecią – 2,5 zł, za czwartą – 2 zł. W drugiej podstrefie (pomarańczowej) jednakowa stawka – 2 zł. Płatne parkowanie od poniedziałku do piątku – od godz. 9:00 do 17:00.

W strefie ma być ok. 2,4 tys. miejsc parkingowych. W pierwszej podstrefie ponad 1600 miejsc, w drugiej ok. 800. Na wprowadzenie strefy ratusz wyda 11 mln zł.

Radni na wspomnianej sesji stawki w pierwszej podstrefie obniżyli. Odpowiednio: 2 zł; 2,4 zł; 2,8 zł, 2 zł. Stawkę w drugiej podstrefie podtrzymano.

Największe protesty kierowców zaczęły się, gdy parę dni przed sesją usłyszeli, ile trzeba płacić za miesięczny abonament (250 zł) i ile mają płacić mieszkańcy Śródmieścia. Ci drudzy 10 zł na jedno auto w gospodarstwie domowym, na drugie 20 zł, a na trzecie i kolejne już 100 zł.

Wielkie malowanie kopert

250-złotowy abonament nie spodobał się głównie właścicielom lokali w centrum. Zaczęli się skarżyć, że firmy, które mają np. cztery samochody, będą musiały miesięcznie wyciągnąć z kieszeni 1000 zł. Pojawiły się głosy, że ratusz w ten sposób „zabija centrum miasta”.

Tadeusz Ferenc ugiął się, abonament nakazał obniżyć do 200 zł. Radni głowili się, jak jeszcze ulżyć przedsiębiorcom, czy czasem nie powinno się dla nich wyrobić specjalnych kart za niewielką opłatą, bo przecież nie można dopuścić do tego, że przedsiębiorcy zaczną uciekać z okolic Rynku.

W żadnym mieście, w których strefa jest, z tych powodów przedsiębiorcy nie uciekali, ale w Rzeszowie spakowaliby się zapewne jednego dnia. Demagogiczny straszak zadziałał.

Mieszkańcom Śródmieścia opłatę za drugie auta obniżono o połowę – do 10 zł.

Jeszcze radni zastanawiali się, jak pomóc niepełnosprawnym, którzy mają mieć zagwarantowane darmowe parkowanie, ale tylko tam, gdzie są tzw. koperty. A takich miejsc w Rzeszowie nie ma zbyt wiele.

Miejska Administracja Targowisk i Parkingów w Rzeszowie, która będzie zawiadywać strefą, zapowiada, że w grudniu będą na terenie miasta malowane kolejne koperty. Wszystko w porozumieniu ze stowarzyszeniami osób niepełnosprawnych. Czyli darmowe parkowanie tak, ale tylko na kopertach.

Znowu lepiej kierowcom

Radni znów zbiorą się na sesji w najbliższy wtorek (1 grudnia) i znów będą zmieniać stawki za płatne parkowanie. To już przypomina kabaret. W pierwszej podstrefie stawki nie zostaną zmienione, ale po czterech godzinach parkowania opłata za kolejne godziny będzie wynosiła 2 zł, a nie jak planowano ponowne naliczanie. W drugiej podstrefie abonament ma zostać zmniejszony z 200 do 120 zł, a stawka godzinowa ma być zmniejszona z 2 do 1,5 zł.

Kto wpadł na ten nowy „genialny” pomysł? Tadeusz Ferenc, bo – jak się dowiadujemy – wsłuchał się w głosy mieszkańców.

Specjalnie mnie to nie dziwi, bo strefę płatnego parkowania wprowadza z zaciśniętymi zębami. 12 lat temu, gdy zaczął rządzić w Rzeszowie, jedną z pierwszych decyzji, jaką podjął, była likwidacja płatnej strefy. Dziś ratusz nie ma wyjścia, musi strefę wprowadzić, bo taki był wymóg unijnego dofinansowania programu transportowego, który miasto zrealizowało za ponad 330 mln zł.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - InstagramObserwuj nas na Instagramie!

Po co brali te pieniądze?

Ale skoro ratusz do Unii Europejskiej wyciągnął ręce po pieniądze, to nie chyba tylko po to, żeby pieniądze wziąć, ale coś mądrego też z nimi zrobić. Do realizowania programu transportowego ratusza nikt nie zmuszał, ale jak już się zdecydował, to wypadałoby, żeby jego efekty były widoczne.

Uleganie kierowcom na każdym kroku, że im się krzywda dzieje, bo mają płacić, bo za dużo, wypacza cały sens wprowadzenia płatnej strefy. Szczególnie, że ratusz sam mówi, że na strefie nie chce zarabiać, a chce uwolnić centrum od samochodów. Świetnie, tylko metody, które urzędnicy wymyślają nie sprawią, że kierowcy będą zostawiać auta pod blokiem i przesiadać się do autobusów, szczególnie, że bilety w nich mają podrożeć.

Nie mam też pewności, że za miesiąc nie odezwą się kolejne grupy mieszkańców i znów będą żądać obniżenia stawek, a prezydent po raz kolejny uzna, że się „wsłuchał w głos ludu” i trzeba znów mu ulżyć.

Nie wierzę, że przez takie nieustanne gmeranie w stawkach, od 1 stycznia łatwiej znajdę miejsce parkingowe w centrum miasta. Obecna polityka zmierza do tego, by kierowców nie wyganiać.

Stawki nie na zawsze

Jerzy Tabin, dyrektor MATiP-u, mnie uspokaja: – Te stawki nie są na zawsze – mówi. – Będziemy obserwować, jak sytuacja się zmienia. Jeżeli okaże się, że kierowcy na całe dnie zostawiają auta, to stawki będziemy zmieniać – zapowiada.

Uff…

Tabin mówi, że zmniejszenie stawki godzinowej w drugiej podstrefie jest spowodowane tym, że w tym rejonie kierowcy nie mają dużych problemów z parkowaniem, więc nie ma sensu wyciągać od mieszkańców takich samych pieniędzy, jak za parkowanie w ścisłym centrum.

Ulg dla przedsiębiorców – przynajmniej na razie – nie będzie. Co ciekawe, z obliczeń urzędników wynika, że w obrębie centrum miasta jest 2,2 tys. firm, czyli prawie wszystkie mogłyby zająć miejsca parkingowe.

– Auta firmowe zazwyczaj są cały czas w ruchu. Może się okazać, że przedsiębiorcom taniej będzie płacić za godzinę niż wykupywać abonament – uważa dyrektor MATiP-u.

Testy wypadły idealnie

Urzędnicy podpatrywali, jak strefy funkcjonują w innych miastach. Z tych obserwacji wynika, że kierowcy parkują w strefach średnio do dwóch godzin maksymalnie.

Cała infrastruktura pod płatną strefę w Rzeszowie jest już gotowa. Zamontowano 130 parkomatów i 12 tablic elektronicznych, które będą informować kierowców, gdzie są wolne miejsca parkingowe. Testy tablic już się rozpoczęły. – Testy wypadły idealnie – cieszy się Jerzy Tabin.

Od 1 grudnia przy ul. ks. Jałowego 23 zacznie działać Centrum Obsługi Strefy Płatnego Parkowania. Tam będzie można wykupić abonament, zgłosić awarię parkomatów, z tego samego centrum będą obsługiwane tablice elektroniczne.

– Jak strefa będzie działać? Wyjdzie w praktyce – mówi Jerzy Tabin.

KRZYSZTOF WÓJCIK

redakcja@rzeszow-news.pl

 

Reklama