Dzisiaj (18. grudnia) na sesji będzie rozpatrywana uchwała o wynajmie lokali użytkowych, znajdujących się  w zasobach naszego ROSiR-u, czyli w obiektach przy ul. Jałowego i w Hali Podpromie. Sprawa budzi kontrowersje, a jej historia jest następująca.

Większość tych lokali została bez przetargu wydzierżawiona przez Prezydenta Miasta 6 lat temu, kiedy hala świeciła pustkami. Żeby halę ożywić, Prezydent zastosował ceny preferencyjne, chociaż z nie zawsze zrozumiałych, ale być może uzasadnionych powodów, mocno zróżnicowane.   Zgodnie z ustawą dzierżawa bez zgody Rady nie mogła być dłuższa niż 3 lata. W 2011 roku, a więc po upływie tych 3 lat, dzierżawcy zwrócili się o przedłużenie tej dzierżawy – również w trybie bezprzetargowym na kolejne 3 lata. Po burzliwej dyskusji Rada głosami głównie klubów lewicowych  przyjęła stosowną uchwałę. Miała taką treść.

Zwolennicy jej podjęcia argumentowali, że sytuacja przedsiębiorców, którzy dzierżawią te pomieszczenia nadal jest trudna, a wystawienie ich na przetarg może spowodować, iż wygra go konkurencja. Tylko po to, żeby wykurzyć stamtąd rywali, po czym odstąpi od podpisania umowy. Skutkiem takiego działania byłoby zniszczenie drobnych biznesów i pozbawienie pracy ich właścicieli i osób u nich zatrudnionych. A więc rzeczywisty dramat.

Właśnie minęły te 3 lata i sytuacja się powtarza. Otrzymaliśmy analogiczny projekt Dzierżawy w ROSIR-ze i ponownie musimy zdecydować, czy puścić większość tych lokali na wolny rynek, czy nie. Piszę „większość”, bo związki sportowe, czy organizacje charytatywne powinny pewnie otrzymać dzierżawę na czas nieoznaczony i bez przetargu. Głosy o tym, żeby nieznacznie podnieść czynsze o tyle są bezpodstawne, że nie bardzo wiadomo komu i o ile. Moim zdaniem, te sprawy powinien – zgodnie zresztą z ustawą – rozstrzygnąć przetarg. Co najwyżej rozważyłbym, czy w niektórych przypadkach nie zorganizować przetargu ograniczonego do określonego rodzaju działalności.

Ta moja skłonność do takiego rozstrzygnięcia bierze się jeszcze i z tego, że wg zasłyszanej, a spiskowej teorii, tak naprawdę chodzi jedynie o kilka lokali wynajmowanych przez osoby mające właściwe powiązania. Ich lokale skryłyby się w tłumie pozostałych, które skorzystałaby przy okazji. Nie wiem, ile w tym prawdy, ale myślę, że dla ukrócenia tego rodzaju podejrzeń, tym bardziej należało by zorganizować przetarg.

Wszak z tego rodaju wsparcia Miasta mógłby skorzystać każdy przedsiębiorca. Nawet niekoniecznie ten, który ma jakieś trudności. Nie wiemy przecież, jaka jest sytuacja tych, którzy znajdują się na liście lokali do wynajęcia. A nawet gdyby była trudna, to są inne sposoby zabiegania o pomoc, które w jednakowy sposób dotyczą wszystkich. Takie wnioski są rozpatrywane indywidualnie, dzięki temu możliwe jest uwzględnienie rzeczywistej, a nie jedynie deklarowanej sytuacji firmy.

 

 

Reklama