Zdjęcie: Komenda Wojewódzka Policji w Rzeszowie

– Jest strzelanina! – usłyszał w środę wieczorem dyżurny rzeszowskiej policji. Strzelaniny nie było. Była akcja służb. 

„Co się dzieje na ulicy Podkarpackiej? Jest obława, pełno radiowozów!” – takie wiadomości zaczęły do nas docierać od 23:00 przez kolejne godziny. 

Służby postawione na nogi

W środę, 14 czerwca, po godz. 21:00 dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie odebrał telefon od mężczyzny, który dzwonił za pośrednictwem bramki SMS. „Jestem na ulicy na Podkarpackiej. Doszło do strzelaniny! Idę za napastnikiem” – powiedział. 

Dyżurny natychmiast uruchomił alarm. W rejon sklepu Lidl przy ulicy Podkarpackiej, starego cmentarza i ulicy Zawiszy wysłał policyjne patrole, zarówno umundurowane, jak i kryminalnych. Na nogi postawiono też pogotowie ratunkowe i straż pożarną. 

Do akcji zaangażowano także funkcjonariuszy z komendy z wojewódzkiej w Rzeszowie. – Zgłoszenia o strzelaninie jednak nie potwierdzili. Nie ustalili też żadnych innych świadków rzekomego zdarzenia – mówi asp. sztab. Magdalena Żuk, rzecznik rzeszowskiej policji. 

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

Akcja do późnych godzin

Dyżurny komendy miejskiej nie był w stanie ponownie skontaktować się z mężczyzną, który zadzwonił z informacją o rzekomej strzelaninie. Jego numer się nie wyświetlał. Policjanci do późnych godzin nocnych sprawdzali teren, na którym miało dojść do krwawych zajść. 

Ostatecznie akcję odwołano, a całe zgłoszenie okazało się fałszywym alarmem. – Nie zrezygnujemy z ustalenia autora tego alarmu. Gromadzimy dowody, by pociągnąć do odpowiedzialności żartownisia – zapowiada Magdalena Żuk. 

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama