Marcin Warchoł rozdawał sadzonki. W tle manifestacja strażników drzew [FOTO]

Marcin Warchoł obiecuje zielony Rzeszów i rozdaje mieszkańcom sadzonki buków, świerków i brzóz. – Oby to nie była tylko sadzonka wyborcza – komentują Społeczni Strażnicy Drzew. 

 

W pierwszy dzień wiosny po godz. 10:00 Marcin Warchoł zjawił się na placu Wolności. Przypadkowym przechodniom wręczał sadzonki świerków, buków, dębów i brzóz. – Stwórzmy razem zielony Rzeszów – zachęcał wiceminister sprawiedliwości. Kilka osób podarunku jednak nie przyjęło. – To pokazówka – słyszeliśmy od zaczepianych przez Warchoła rzeszowian. 

Innym akcja przypadła do gustu. – Bardzo dobrze, że pan poseł dba o przyrodę – oceniła spacerowiczka. – Ma mój głos – zdecydowała właścicielka jednego z bazarków przy 8-go Marca – Nie potrzebujemy tutaj warszawiaków – dodawała, zapominając, że od wielu lat Warchoł związany jest właśnie z warszawską polityką – od 2015 roku jako wiceminister w resorcie sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. 

Z niektórymi osobami Marcin Warchoł wdawał się w dłuższe rozmowy. Wysłuchał też chorującego na raka trzustki starszego mężczyzny. – Proszę zabrać sadzonkę, rozweseli pana ta zieleń – pocieszał wiceminister. – Miałem pod oknem 45-letnią sosnę, to mi ją wycięli – odparł mu zdenerwowany przechodzień. 

Sporo sadzonek Warchoł rozdał przy pomniku Józefa Piłsudskiego. W 2019 roku miasto planowało wyciąć 35 drzew, aby odsłonić monument. – Nie wyobrażam sobie tego placu bez drzew. One są bezcenne. Nadają temu miejscu urok – mówił nam w sobotę wiceminister sprawiedliwości.

Jednak bez Ferenca

Po południu akcja rozdawania sadzonek przeniosła się na rzeszowskie bulwary. Tam Marcinowi Warchołowi towarzyszyli leśnicy z Leżajska, którzy doradzali zainteresowanym, jakie drzewo wybrać, gdzie je posadzić i jak pielęgnować. – Lasy Państwowe odpowiedziały na moje zaproszenie, z czego bardzo się cieszę. Drzewka opłaciłem z własnej kieszeni, na wszystko mam faktury – uspokajał wiceminister. 

Do akcji, mimo wcześniejszych zapowiedzi, nie dołączył Tadeusz Ferenc. Nie pozwoliła mu na to pogoda. Ferenc w dniu swojej rezygnacji wyznaczył Warchoła na swojego następcę. 

– Mamy święto lasu, święto wiosny. To jest dobry moment, aby okazać wdzięczność panu prezydentowi, dla którego największym bogactwem byli mieszkańcy. Dlatego rozdałem im kilkaset drzewek – mówił Marcin Warchoł. 

Samych rzeszowian na bulwarach było niewielu, zaledwie kilkunastu. Warchoł zachęcał ich do odpoczynku nad Wisłokiem. – Można mnie tutaj często spotkać, to miejsce, gdzie aktywnie spędzam czas – przypominał poseł w otoczeniu rodziny, strażaków ochotników i rzeszowskich sportowców. Wśród nich był Grzegorz Bielec, wielokrotny mistrz Europy i wicemistrz świata w akrobatyce sportowej. 

– Rozsławiacie miasto na cały świat, chwała wam za to – chwalił rzeszowianina i jego podopiecznych Warchoł. – Moja najstarsza córka uczy się u pana Bielca akrobatyki – dodawał.

To podchwycił jeden z zebranych. – Mieszka pan w Rzeszowie? Tutaj płaci pan podatki? Tutaj uczą się pana dzieci? – dopytywał, licząc na potknięcie posła. – Tak, tak i tak. Zdałem egzamin – odpowiedział pewnie Warchoł, przemilczając jednak od jak dawna. 

Strażnicy drzew

Warchoł musiał skonfrontować się ze Społecznymi Strażnikami Drzew, którzy tuż za jego plecami rozstawili transparent: „Sadzonka wyborcza i co dalej? Ściema czy konkret?” 

– Nie chcemy, żeby tak wiele drzew jak dotychczas znikało z krajobrazu Rzeszowa. Potrzeba realnej ochrony drzew – tłumaczył Zbigniew Mieszkowicz ze Społecznych Strażników Drzew. Warchołowi wręczył listę postulatów. Są tam m.in. konieczność objęcia okazałych drzew ochroną prawną i wyposażenia służb miejskich w nowoczesny sprzęt do ich diagnostyki.

– Znam te problemy. Środowisko naturalne to dla mnie temat kluczowy. To nie jest ściema wyborcza. To, co obiecuję, realizuję. I obiecuję państwu zielony Rzeszów, taki, który rozwija się w harmonii z zielenią – mówił Marcin Warchoł. Spotkanie ze strażnikami zapowiedział na nadchodzący tydzień. 

Łamanie obostrzeń?

Pod koniec spotkania na bulwarach pojawiła się także policja. Funkcjonariusze rozejrzeli się, wypytali współpracowników Warchoła i odjechali. – Obostrzenia były przestrzegane, odległości zachowywane. Nie zastaliśmy tłumów – relacjonuje podkom. Dominika Kopeć z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie. 

– Restrykcje są ważne i potrzebne, nigdy ich nie łamię. Maseczkę ściągam tylko w miejscach dozwolonych, takich jak parki i ogrody – zapewniał Warchoł. Swobodne traktowanie obostrzeń zarzucali mu wcześniej posłowie Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba i Katarzyna Lubnauer. Sprawę skomentował nawet minister zdrowia. 

– Pandemia nie ma barw politycznych. Nie ma zgody na to, żeby osoby, które nie przestrzegają zaleceń, były inaczej traktowane – podkreślał Adam Niedzielski.

W poniedziałek decyzja o komitecie wyborczym 

Marcin Warchoł nadal nie zarejestrował komitetu wyborczego. On sam utrzymuje, że nie prowadzi jeszcze kampanii wyborczej, a jedynie społeczną – chce w ten sposób podziękować Tadeuszowi Ferencowi za 18-letnią prezydenturę. 

– W poniedziałek o godz. 11 otrzymam odpowiedź od PKW. Dyskusję wzbudziła bowiem nazwa mojego komitetu, która brzmi: Komitet Wyborczy Wyborców Marcina Warchoła z Poparciem Tadeusza Ferenca. PKW zdecyduje, czy „z poparciem” jest możliwe – zapowiedział Warchoł. 

marcin.czarnik@rzeszow-news.pl

Reklama