20-letnia Magdalena K., podejrzana o znęcanie się nad czteromiesięczną córeczką Nadią, pozostanie w areszcie – tak zdecydował Sąd Okręgowy w Krośnie.
Decyzja zapadła w środę (8 listopada). Sąd w tej sprawie miał się zebrać w czwartek, ale termin posiedzenia przesunął już na środę. O odrzuceniu zażalenia na decyzję Sądu Rejonowego w Jaśle, który Magdalenę K. aresztował 21 października, poinformowała nas Grażyna Krzyżnowska, szefowa jasielskiej Prokuratury Rejonowej.
Obrońca: słabe dowody
Adwokat Magdaleny K. zaskarżył postanowienie sądu w Jaśle. Twierdził, że nie ma wystarczających dowodów na to, by matce Nadii przypisywać udział w znęcaniu się nad córeczką. Obrońca 20-latki przekonywał też sąd, że Magdalena K. na wolności nie będzie utrudniała śledztwa, a nawet jeśli zostanie skazana, to usłyszy łagodny wyrok.
– Nie była wcześniej karana – argumentował w zażaleniu adwokat kobiety.
Sąd Okręgowy w Krośnie tej argumentacji nie podzielił i areszt wobec Magdaleny K. utrzymał. Postanowienie jest już prawomocne, co oznacza, że przez najbliższe miesiące kobieta nie wyjdzie na wolność. Może się to stać wyłącznie wtedy, gdy z takim wnioskiem wystąpi prokuratura, a na to, póki co, się nie zanosi.
Decyzja sądu w Jaśle o aresztowaniu z kolei 25-letniego Artura K., ojca Nadii, także podejrzanego o znęcanie się nad córeczką, nie była przez niego zaskarżana. Ojciec dziewczynki wciąż przebywa za kratkami. Rodzicom grozi do 8 lat więzienia.
Nadia wraca do zdrowia
Nadia, jak twierdzi prokuratura, była katowana przez swoich rodziców od kiedy przyszła na świat – w czerwcu br. Dramat dziewczynki ujrzał światło dzienne 19 października, gdy Magdalena K. przyjechała z córeczką do Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie. Nadia miała połamane nóżki i rączkę, krwiak przymózgowy i siniaki na ciele.
Lekarze stwierdzili u Nadii zespół dziecka maltretowanego i potrząsanego. O wszystkim powiadomili policję, a prokuratura poleciła zatrzymać rodziców dziecka. Oboje zostali aresztowani 21 października. Matka Nadii częściowo przyznała się do winy, ojciec dziewczynki utrzymuje, że jest niewinny.
Magdalena K. swoim bliskim powiedziała, że Nadia przed wizytą w szpitalu wypadła jej z rąk. Prokuratura w tę wersję nie wierzy. Dziewczynka nadal przebywa w KSW nr 2 w Rzeszowie, przez wiele dni była w stanie ciężkim, 30 października lekarze wybudzili Nadię ze śpiączki farmakologicznej. Dziewczynka powoli wraca do zdrowia.
Babcia walczy o opiekę
Gdy Nadia zostanie wypisana ze szpitala, od razu ma trafić do rodziny zastępczej – taką decyzję podjął Sąd Rodzinny w Jaśle. Dziewczynką chce się zaopiekować jej babcia – matka Magdaleny K. Prokuratura kwestionuje ten pomysł. Szukaniem rodziny zastępczej dla Nadii zajmuje się Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Jaśle.
Koszmar Nadii rozgrywał się w podjasielskiej wsi Łubno Opace – w domu rodzinnym ojca Nadii. Matka wyprowadziła się z córeczką do domu w swojej rodzinnej wsi Łajsce 13 października. Rodzinie założono „Niebieską kartę”. Kobieta twierdzi, że jej partner nad nią się znęcał. Gdy 20-latkę pytano, czy Nadia była też katowana przez ojca, to zaprzeczała.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl