pozar-wiezowca-rzeszow
Zdjęcie: Bartosz Frydrych, Rzeszów News

Tragicznie zakończył się wczorajszy pożar mieszkania w wieżowcu przy ulicy ks. Popiełuszki w Rzeszowie. Mimo wysiłków ratowników, życia 14-letniej mieszkanki bloku nie udało się uratować. W nocy mówił o tym cały Rzeszów, ale służby nie potwierdzały.  

W wyniku zdarzenia łącznie poszkodowanych zostało osiem osób, w tym 69-letni mężczyzna wydobyty bezpośrednio z płonącego lokalu. Okoliczności i przyczyny tragedii wyjaśnia policja pod nadzorem prokuratury.

Dym „zamknął” w pułapce mieszkańców  

Informacja o pożarze dotarła do służb w środę około godziny 20:40. Ze zgłoszenia wynikało, że ogień pojawił się w mieszkaniu na czwartym piętrze i błyskawicznie się rozprzestrzeniał. Na miejsce natychmiast skierowano liczne zastępy straży pożarnej, policji i zespoły ratownictwa medycznego.

Część mieszkańców została ewakuowana przez funkcjonariuszy. W trakcie akcji ratownicy weszli do płonącego mieszkania, z którego wydobyli ciężko rannego 69-letniego mężczyznę. Został on natychmiast przetransportowany do szpitala. Łącznie pomocy medycznej wymagało osiem osób, które podtruły się dymem.

Niestety, dla jednej z mieszkanek bloku pomoc przyszła za późno. Mimo podjętej na miejscu reanimacji, nie udało się uratować życia 14-letniej dziewczynki.

Nie można było ewakuować mieszkańców przez okna

Policja wskazuje, że zajmowała się m.in. udrożnieniem dróg dojazdowych, aby liczne wozy strażackie i karetki mogły bez przeszkód dotrzeć na miejsce tragedii. 

Dojazd jednak nie był łatwy pomimo wsparcia policji. Ulice wokół bloków okazały się tak wąskie, że wozy strażackie z dłuższymi drabinami nie mogły już podjechać pod wieżowiec. 

– Ludzie stali w oknach i krzyczeli – mówił wczoraj redakcji Rzeszów News Jan Czerwonka, oficer prasowy komendanta straży miejskiej. – Ostatecznie nie użyliśmy drabin strażackich (do ewakuacji), ponieważ okazały się za krótkie. Nie można było podjechać na tyle blisko bloku, aby efektywnie skorzystać z tych narzędzi.

Funkcjonariusze policji byli na miejscu pożaru przez całą noc, nadzorując mienie  mieszkańców, ponieważ z powodu zniszczeń i zadymienia nie mogli wrócić do mieszkań.

Śledztwo ma wyjaśnić przyczynę tragedii

Gdy akcja ratownicza dobiegła końca, do pracy przystąpiła policyjna grupa dochodzeniowo-śledcza. Pod nadzorem prokuratora i z udziałem biegłego z zakresu pożarnictwa przeprowadzone zostaną szczegółowe oględziny spalonego mieszkania.

Śledczy zabezpieczą wszystkie ślady, które mogą pomóc w ustaleniu, co było przyczyną pożaru. 

(rom)

Czytaj więcej: 

Tragiczny bilans pożaru wieżowca w Rzeszowie. Ludzie stali w oknach i krzyczeli [ZDJĘCIA]

Potężny pożar wieżowca w Rzeszowie. Ludzie uwięzieni w mieszkaniach [FILMY]

Reklama