Pikieta przed urzędem wojewódzkim. Mieszkańcy gminy Krasne chcą do Rzeszowa [FOTO]

„Gmina Krasne chce do Rzeszowa”, „Krasne w Rzeszowie”, „Pani wojewodo, prosimy o dobrą opinię” – z takimi transparentami w piątek po południu przed urzędem wojewódzkim pikietowała około 20-osobowa grupa mieszkańców gminy Krasne. 

 

Pod koniec marca przed gmachem wojewody podkarpackiego Ewy Leniart (PiS) pikietowali mieszkańcy Miłocina i Pogwizdowa z gminy Głogów Małopolski, którzy chcą by ich sołectwa zostały włączone do Rzeszowa. W piątek podobną manifestację zorganizowali mieszkańcy Krasnego. Ratusz całą gminę chce wchłonąć do granic administracyjnych miasta.

28 marca Urząd Miasta w Rzeszowie wysłał do Ewy Leniart wniosek o zaopiniowanie procedury poszerzenia stolicy Podkarpacia o gminę Krasne i ośmiu podrzeszowskich sołectw. Ratusz do wniosku dołączył wyniki gminnych konsultacji, które w zdecydowanej większości dla miasta są niekorzystne.

Wojewoda ma miesiąc na wydanie opinii. Potem prześlę ją do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, a w lipcu o poszerzeniu Rzeszowa ostatecznie zdecyduje rząd PiS.

Mimo sprzeciwu mieszkańców, nie ustają protesty tych, którzy jednak do stolicy Podkarpacia chcą należeć. Najgłośniej o tym mówią mieszkańcy gminy Krasne, którzy starają się o przeprowadzenie kolejnego referendum. 

Jak inny świat

Referendum stoi w miejscu, więc mieszkańcy apelują do wojewody Leniart, by pozytywnie zaopiniowała połączenie gminy Krasne z Rzeszowem. Jednocześnie twierdzą, że w gminie w tym roku nie zostały przeprowadzone konsultacje społeczne, a władze Krasnego, które sprzeciwiają się włączeniu gminy do Rzeszowa, posługują się wynikami konsultacji z 2016 roku.

Gmina posługuje się też wynikami lutowych konsultacji, które przeprowadziło Starostwo Powiatowe w Rzeszowie i w tym przypadku zwolennicy przyłączenia gminy do Rzeszowa przegrali o włos.  W piątek podczas pikiety delegacja mieszkańców gminy Krasne złożyła u wojewody petycję, by ta unieważniła też uchwałę Rady Gminy, która 5 marca wydała negatywną uchwałę o włączeniu Krasnego do Rzeszowa. 

– Jest pani naszą ostatnią deską ratunku. To pani będzie opiniowała wniosek. Jesteśmy rozgoryczeni, ponieważ wybierając naszych przedstawicieli do Rady Gminy, wójta mieliśmy nadzieję, że będzie żyło nam się lepiej – mówił Piotr Jarosz, mieszkaniec Malawy.

– Malawa graniczy z Rzeszowem przy którym wygląda, jak inny świat. W Malawie nie ma porządnego sklepu, domu i ośrodków kultury oraz ośrodków sportowych. Infrastruktura drogowa – brak ścieżek rowerowych, ulic, oświetlenia drogowego – wyliczał Jarosz. 

Z pustego i Salomon nie naleje

Ewa Leniart: – Czy samo przyłączenie do Rzeszowa będzie rozwiązaniem wszystkich państwa bolączek? Można zobaczyć tych, co zostali przyłączeni do Rzeszowa od strony południowej i sprawdzić, jak to wygląda.

– Problemy są wszędzie – zauważył przytomnie Piotr Jarosz.

Wojewoda więc zaproponowała: – Trzeba w wyborach samorządowych dokonać zmiany właściwych reprezentantów, aby słuchali społeczności lokalnej. 

Ale według mieszkańców zmiana władz Krasnego niewiele da, bo gmina jest zadłużona po uszy. – Z pustego i Salomon nie naleje – mówili. Wśród najczęściej powtarzanych przez mieszkańców argumentów o włączeniu ich do Rzeszowa jest fatalnie działająca w gminie komunikacja po tym, gdy gmina zrezygnowała z usług rzeszowskiego MPK na rzecz MKS. 

– Starsi ludzie płaczą. Dawniej była „6”, „46” i „4”, które dowoziły ludzi w każdy zakątek Rzeszowa. Dziś tego nie ma. Ludzie chodzą do Słociny lub Załęża na przystanek, aby tylko nie korzystać z autobusów MKS – przekonywali wojewodę mieszkańcy .

Kto, komu zagląda do domu?

Ewa Leniart nie jest jednak entuzjastycznie nastawiona do tego, co ratusz dotychczas zrobił na przyłączonych już terenach. – Obok domu jednorodzinnego powstają bloki, gdzie ktoś z czwartego piętra zagląda komuś na poddasze. Tak nie powinno być – uważa wojewoda.

Leniart stwierdziła, że wniosek władz Rzeszowa jest przez nią cały czas analizowany i łatwiej byłoby jej podjąć decyzję, gdyby ratusz wypunktował, co chce zrobić na przyłączonym terenie. Wojewoda zarzuciła miastu, że wniosek nie ma specjalnego uzasadnienia. Jej zdaniem ratusz powinien porozumiewać się z gminami, a nie toczyć z nimi permanentnej wojny przyłączeniowej. 

– Rzetelnie przeanalizuję całą sytuację – obiecywała Ewa Leniart. – Oczekiwania są różne, ale muszę mieć na uwadze interes i mieszkańców Rzeszowa, i państwa – powiedziała na koniec mieszkańcom. W rozmowie z Rzeszów News wojewoda zapowiedziała, że jej służby sprawdzą, czy uchwała Rady Gminy Krasne z 5 marca była zgodna z prawem, ale to i tak raczej nie powinno mieć większego wpływu na całą dalszą procedurę.

Ratusz: Miliard daliśmy, damy więcej

Ratuszowi rośnie serce, gdy widzi, że mieszkańcy gminy Krasne tak bardzo chcą być włączeni do Rzeszowa. – W przyłączone tereny zainwestowaliśmy około miliard złotych. Takich pieniędzy nigdy w życie te sołectwa by nie otrzymały – twierdzi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa. 

– Piątkowa pikieta pokazuje także, że mieszkańcy sąsiednich sołectw widzą, jakie możliwości daje im Rzeszów. Ci ludzie u nas się uczą, pracują, chodzą do kina… Gmina im tego nie da. Im bardziej Rzeszów będzie bogatszy, tym oferta dla wszystkich będzie większa – dodaje Chłodnicki.

Ratusz obiecuje, że w gminę Krasne zainwestuje ok. 100 mln zł. 

joanna.goscinska@rzeszow-news.pl

Reklama