Radni przegłosowali propozycje prezydenta Rzeszowa dotyczącą poszerzenia miasta o gminy Krasne i Trzebownisko.  Ale prawdziwą burzę rozpętał radny Wiesław Buż z Rozwoju Rzeszowa. Marcinowi Fijołkowi, radnemu PiS, wypomniał, że nie jest zameldowany w Rzeszowie i nie płaci tu podatków.

[Not a valid template]

 

Sesja rady miasta rozpoczęła się spokojnie i nic nie zapowiadało późniejszej awantury. Zaproszony na sesje przez prezydenta Ferenca biskup Jan  Wątroba, życzył radnym owocnej pracy i spokojnych świąt. Radni podzielili się również opłatkiem i wysłuchali kolęd.

Najważniejszym tematem czwartkowej sesji była kolejna już próba poszerzenia miasta Rzeszowa. Z takim wnioskiem, co roku występuje prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc, który argumentuje, że miasto musi się rozwijać i pozyskiwać nowe tereny inwestycyjne. Co roku również i opozycja sięga po te same argumenty i przekonuje, że najpierw trzeba zadbać o to, co się ma, bo tereny przyłączone są zaniedbane.

Tegoroczna dyskusja na temat powiększenia niewiele różniła się od ubiegłorocznej. Była długa i burzliwa. Prezydent Ferenc do porządku sesji zgłosił trzy projekty dotyczące zmiany granic stolicy Podkarpacia.

Dwa pierwsze dotyczyły połączenia miasta z Trzebowniskiem i Krasnem, a trzeci włączenia do Rzeszowa sołectwa Malawa, które jest częścią gminy Krasne. Powody, dla których Rzeszów chce się powiększyć przedstawił radnym Krzysztof Kadłuczko, pełnomocnik prezydenta ds. zmiany granic.

– Konieczność dokończenia drogi do lotniska w Jasionce, pozyskiwanie nowych terenów inwestycyjnych, które mogłyby wzbogacić Rzeszów, powstaną tereny pod inwestycje usługowe i komercyjne, może powstać baza wypoczynkowa dla Rzeszowa – wyliczał Kadłuczko. – Dla samej gminy Krasne będzie to ok. 130 mln złotych zysków wypłacanych w ratach przez kolejnych 5 lat, w przypadku, gdy się przyłączy dobrowolnie. To pieniądze, których ta gmina nigdy jeszcze nie pozyskała – przekonywał.

Świadomość ludzi się zmienia?

Radni opozycji chcieli natomiast wiedzieć, co się zmieniło od zeszłego roku, że prezydent znów wystosował taki wniosek. – Po co mamy znów ponosić koszty konsultacji i dokumentacji, kiedy mieszkańcy sąsiednich gmin niecały rok temu wypowiedzieli się negatywnie w tym temacie? – pytał Roman Jakim z PiS.

Krzysztof Kadłuczko przekonywał, że obecnie jest inny klimat do przyłączenia, a mieszkańcy są przychylnie nastawieni do zmiany granic. – Musimy jednak dać im szanse wypowiedzieć się w referendum – mówił pełnomocnik.

– Zmienia się świadomość ludzi. Co raz więcej osób uczy się, leczy i pracuje w Rzeszowie. Tylko w MPK pracuje 60 osób z Trzebowniska – przekonywał prezydent Tadeusz Ferenc. – Chcemy by Rzeszów był miastem dużym i miał dużo mieszkańców, bo za tym idą pieniądze. W 2003 roku budżet miasta wynosił 370 mln zł, teraz ma 1 mld 300 mln zł. Miasto nie może stać w miejscu, musi się rozwijać – po raz kolejny perswadował Ferenc.

Poszerzenie – oddalenie

Robert Kultys z PiS przypomniał analizy specjalistów WSIiZ, które mówiły o tym, że w 2006 roku Rzeszów, rzeczywiście, powinien się rozwijać w kierunku północno-wschodnim.

– Teraz jednak trzeba sięgnąć po nowe analizy, które mówią, że największym zagrożeniem jest rozproszenie zabudowy. Poszerzenie się miasta oddala mieszkańców od centrum, a przez to rosną koszty infrastruktury drogowej, rozbudowy sieci na terenach przyłączonych, czy koszty komunikacji publicznej – przekonywał radny. – Mieszkańcy tracą również czas na przejazdy i wzrastają koszty indywidualne.

– Rzeszów musi się wzmacniać, bo za 10-20 lat do Unii Europejskiej zostanie włączona Ukraina. I już teraz trzeba myśleć o tym, by na mapie UE pomiędzy Krakowem, a Lwowem był duży, silny ośrodek – Rzeszów – mówił Konrad Fijołek, przewodniczący klubu Rozwój Rzeszowa.

Ostatecznie radni zgodzili się na przyłączenie do Rzeszowa Krasnego i Trzebowniska (głosami Rozwoju Rzeszowa i PO, PiS był przeciwko) Malawa w głosowaniu nie przeszła (przeciwko głosowali radni PO i PiS). Niewykluczone, że sprawa przyłączenia Malawy jeszcze powróci na obrady rady miasta.

Radny z Rzeszowa, a jakby nie…

Podczas czwartkowej sesji doszło też również do potężnej awantury, sprowokowanej przez prezydenta Ferenca, który wypominał radnym PiS Robertowi Kultysowi i Marcinowi Fijołkowi, że ci w Rzeszowie mieszkają od niedawna, a według niego zabraniają innym tego, by mogli mieszkać w Rzeszowie. – Jesteście zazdrośni? – dopytywał się Ferenc.

– Od 9 lat mieszkam w Rzeszowie i tu widzę swoją przyszłość – przekonywał Fijołek.

Radny Wiesław Buż z Rozwoju Rzeszowa wypomniał jednak Fijołkowi, że chociaż jest rzeszowskim radnym, to nie jest tu zameldowany i nie płaci w mieście podatków. – Ładnych macie wyborców, co na radnych wybierają takie osoby. Pan nie jest tu zameldowany, a jedynie wpisany w rejestr mieszkańców – mówił Buż.

Na te słowa ostro zareagował wiceprzewodniczący rady Waldemar Szumny z PiS, który zażądał 10 min. przerwy na przedyskutowanie wypowiedzi Buża w klubie PiS. W czasie przerwy Buż przekonywał, że Fijołek na listę mieszkańców został wpisany został dopiero w 2010 roku. Inni radni również przekonywali, że rzeszowski radny powinien w mieście być zameldowany i tu płacić podatki, czy opłaty za wywóz śmieci.

Buż gardzi młodymi ludźmi?

Do Buża podszedł również prezydent Ferenec pogratulować mu celnej riposty. Ferenc praktycznie, co tydzień przepytuje dyrektora ds. meldunkowych, czy mieszkańcy nowych bloków meldują się w mieszkaniach.

Po przerwie radni PiS zwołali dziennikarzy i w ostrych słowach skrytykowali zachowanie przewodniczącego rady miasta Andrzeja Deca (PO), który dopuścił do takiej dyskusji oraz zapowiedzieli wniosek o ukaranie Wiesława Buża.

– Taka sytuacja, kiedy jeden z radnych obraża drugiego radnego i to uciekając się do argumentów zupełnie niemerytorycznych jest nie do pomyślenia. Zawnioskujemy do przewodniczącego rady o ukaranie Buża. Żaden radny nie ma prawa podważać dokonanego przez mieszkańców wyboru. A radny Marcin Fijołek został wybrany do Rady Miasta Rzeszowa przez mieszkańców.

To, że Marcin Fijołek, tak jak tysiące innych młodych ludzi, jest na dorobku i dopiero pracuje na możliwość posiadania własnego mieszkania, i to, że od 9 lat wynajmuje mieszkanie w Rzeszowie nie może być powodem do dyskredytowania go. Świadczy to o olbrzymiej pogardzie radnego Buża dla znajdujących się w podobnej sytuacji młodych ludzi – mówił oburzony Robert Kultys, radny PiS.

Fijołek wrócił do wynajmowanego mieszkania

Radni PiS wyrazili również swoje zażenowanie tym, że przewodniczący rady Andrzej Dec nie zareagował na zachowanie Buża. – Do tej pory wydawał się rozsądny, ale nie ukrócił niekulturalnej wypowiedzi radnego Buża – przekonywał Kultys.

Zapytaliśmy Marcina Fijołka, gdzie jest zameldowany. – W swojej rodzinnej miejscowości – odpowiedział. Ta rodzinna miejscowość to Lubcza, wieś w województwie małopolskim. Na nasze pytanie, dlaczego nie zameldował się do tej pory w Rzeszowie np. tymczasowo odpowiedział nie jasno.

– Jest to jedna z możliwości. Jestem w tej chwili zamieszkały w Rzeszowie i wpisany do stałego rejestru wyborców, bo mam do tego prawo i w ten sposób daje wyraz temu, że mieszkam w Rzeszowie. W rejestrze jestem wpisany od ok. 6 lat. Nie stało się to tuż przed wyborami – przekonywał Fijołek.

Wychodząc po sesji bagatelizował sprawę mówiąc z uśmiechem, że idzie do swojego wynajmowanego mieszkania.

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama