Stan epidemii, a w „Przystani na Lato” zabawa w najlepsze. Bez maseczek i odstępów

– Nikt nie nosi maseczek, nikt nie trzyma dystansu – alarmują Czytelnicy Rzeszów News. W piątkową noc w popularnej „Przystani na Lato” o ryzyku zarażenia koronawirusem nikt nawet nie myślał.

 

W Polsce wciąż panuje epidemia koronawirusa. Tylko w sobotę Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 440 nowych przypadkach zakażenia i 15 ofiarach śmiertelnych COVID-19. Na Podkarpaciu przybyło 16 zakażonych

Niestety, coraz mniej osób na poważnie traktuje stan epidemii. Wystarczy zajrzeć pod letnie parasole na rzeszowski Rynek – obsługa lokali nierzadko maseczki ma na brodzie, nie mówiąc już o zachowaniu sanitarnych odległości.

Nie lepiej jest w „Przystani na Lato” przy ul. Szopena. Ta, podobnie, jak inne lokale gastronomiczne, mogła wznowić działalność od 18 maja. To miejsce, w którym w plenerze można usiąść przy stoliku, napić się różnych trunków i spędzić miło wieczór z przyjaciółmi. W długi weekend czerwcowy trwa tam akcja „Długi weekend w Przystani”, lokal jest czynny od godz. 20:00.

Obsługa bez maseczek 

„Przystań…” na Facebooku niby przypomina, że „obowiązują ich obostrzenia w związku z pandemią”, m.in. zachowanie 2-metrowych odległości, noszenie maseczek (można ściągnąć tylko przy stoliku), czy dezynfekcja rąk oraz obowiązek siedzenia przy jednym stoliku osób, które ze sobą na co dzień mieszkają. Ale kto by się tym przejmował. 

Łukasz, Czytelnik Rzeszów News, który w „Przystani…” był w nocy z piątku na sobotę, udowodnił, że ani jedno obostrzenie nie zostało zachowane. „Nikt nie nosi maseczek, nikt nie trzyma dystansu od innych osób. Najzwyczajniej odbyła się typowa impreza. Obsługa bez maseczek, bez rękawiczek” – napisał Łukasz i na dowód przysłał nam zdjęcia.

Na dołączonych filmach z imprezy widać tłumy ludzi siedzących blisko siebie, tańczących w ścisku i kolejki do baru, gdzie nikt nie myśli o żadnych sanitarnych odległościach. 

Bez maseczek, bo… duszno

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

Przedstawiciele „Przystani…” przyznają, że rzeczywiście, w noc z piątku na sobotę obsługa lokalu maseczek nie nosiła. – Nikt nie chciał mieć ich na twarzy, bo było bardzo duszno. Jeśli chodzi o zachowanie odległości – te między pracownikami były odpowiednie, nad klientami trudno było zapanować – tłumaczy menedżer lokalu. Nazwiska nie chce podać. 

– Pojawiły się informacje w dobrze widocznych miejscach, na jakich zasadach można przebywać na „Przystani”. Mamy też płyn do dezynfekcji. Jesteśmy do wizyt naszych gości przygotowani zgodnie z wytycznymi sanepidu – twierdzi menedżer. Przygotowani może i tak, ale czy zasady są przestrzegane? Można mieć co do tego poważne wątpliwości.  

Sanepid: zbadamy sprawę

Pytamy w sanepidzie, czy takie plenerowe wydarzenia powinny się odbywać w czasie epidemii. Odpowiedź jest jednoznaczna: nie!

– Chodzi o bezpieczeństwo. Gdy nie ma się maseczek, jest tłoczno, może dojść do zakażenia. Nam, podobnie jak policji, trudno być wszędzie. Jeśli było zgłoszenie, będziemy badać sprawę – zapowiada wyjaśnia Dorota Gibała, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Rzeszowie.

W sanepidzie słyszymy także, że obsługa, niezależnie od okoliczności, powinna zawsze nosić maseczki i rękawiczki. Za nieprzestrzeganie zasad sanitarnych grozi nawet 500-złotowy mandat. Sanepid może na właściciela obiektu nałożyć także kary administracyjne od 5 tys. do 10 tys. zł. 

(jg)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama