Zdjęcie: Sebastian Fiedorek / Rzeszów News

Ponad 700 tys. zł wydane na zadaszenie skateparku w Rzeszowie może „grzać” magazyny Rzeszowskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Dlaczego? Bo na razie nie ma pieniędzy na wymianę uszkodzonych elementów pokrycia oraz zamontowanie go na nowo.

Skatepark przy Podpromiu po wielu bólach został zadaszony w lutym 2015 roki, za co miasto zapłaciło 736 tys. zł. Po fali krytyki użytkowników obiektu, którzy narzekali na wysokie temperatury w okresie letnim w tym roku, miasto zdecydowało się na zdemontowanie pneumatycznego zadaszenia.

Demontaż zadaszenia skateparku wykonała firma ze Śląska, której zapłacono ponad 20 tys. zł. Mamy październik – jest zimno i deszczowo, czyli zadaszenie obiektu mogłoby już wrócić na swoje miejsce, zresztą taki był od początku plan, aby zadaszenie wracało na swoje miejsce w październiku. 

Czy tak się stanie w najbliższej przyszłości? Niekoniecznie, bo po demontażu zadaszenia okazało się, że dwie folie, z których się składa, wymagają całkowitej wymiany.

– Zadaszenie skateparku składa się z trzech warstw: nośnej, folii bąbelkowej i folii zwyczajnej. Dwie ostatnie wytrzymują tylko dwa sezony, więc po zdemontowaniu zadaszenia okazało się, że trzeba je najpierw wymienić – wyjaśnia Janusz Makar, dyrektor Rzeszowskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, który zarządza skateparkiem. 

– Nie znamy jeszcze dokładnych kosztów wymiany foli i zamontowania dachu na nowo, ale szacujemy, że sięgną one nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych – dodaje. ROSiR nie ma na razie pieniędzy na ponowne zamontowanie zadaszenia skateparku. 

Potężny balon został złożony i przechowywany jest na terenie obiektów ROSiR-u.

Skateparku bez zadaszenia na okres jesienno-zimowy nie wyobraża sobie stowarzyszenie Skatepark Rzeszów, z której inicjatywy cała inwestycja została zrealizowana. Zadaszenie sfinansowano z pieniędzy pierwszej edycji Rzeszowskiego Budżetu Obywatelskiego. 

Roman Reszel, prezes Skatepark Rzeszów, zapowiada, że ich stowarzyszenie będzie do końca walczyło o to, by miasto ponownie zamontowało zadaszenie. 

– Ciągle się słyszy, że nie ma pieniędzy, a jednak różne rzeczy są robione. Zadaszony skatepark to ewenement na skalę europejską. Nigdzie indziej nie ma tak, że rolkarze mogą trenować cały rok – mówi Reszel.

– Nie pozwolę na to, aby zadaszenie nie wróciło na swoje miejsce. Mamy plan, aby zebrać ludzi i rozłożyć je własnymi rękami – dodaje.

Zdjęcie: Internauta "Pisul Maximus" / Czytelnik Rzeszów News
Zdjęcie: Internauta „Pisul Maximus” / Czytelnik Rzeszów News

Zadaszenie skateparku to pasmo porażek. W lutym 2015 roku zamontowała je firma Grimar z Gliwic. Zrobiła to z ponad rocznym opóźnieniem. Potem były kolejne problemy z wpuszczeniem na teren obiektu rolkarzy. Straż pożarna uznała, że konstrukcja zadaszenia została źle wykonana i grozi zawaleniem.

Zadaszenie zdjęto w lipcu 2015 r., by w listopadzie znów jest zamontować. Pod zadaszonym skateparkiem fani rolek zaczęli jeździć dopiero od grudnia. Wiosną 2016 r. urzędnicy chcieli zdemontować balon, ale uznali, że tego nie zrobią z powodu dużych kosztów. Wykonawca zadaszenia za jego demontaż zażyczył sobie ponad 100 tys. zł.

Zadaszenie zostało, a w konsekwencji przez cały ubiegły rok ze skateparku korzystało niewiele osób. Nie odbyły się dwie duże imprezy rolkarskie: Rzeszów Concrete Madness i Carpatia Extreme Festival.

ROSiR-owi w końcu udało się znaleźć firmę, która za dużo mniejsze pieniądze zdemontowała wiosną balon. Teraz wiele wskazuje na to, że zadaszenie nie wróci na swoje miejsce. 

Skatepark jest oświetlony. Można z niego korzystać codziennie od godz. 8:00 do 22:00.

(jg)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama