Często można spotkać się z przypadkami, w których firmy, przedsiębiorstwa prowadzone przez radnych jednostek samorządu terytorialnego wykonują usługi na rzecz tych jednostek.

Przykład? Proszę bardzo

W gminie, bądź w powiecie rozpisywany jest przetarg na nową drogę, remont budynku, wykończenie sali, czy na świadczenie różnego rodzaju usług.  Przetarg przeprowadzany w trybie przepisów o zamówieniach publicznych wygrywa określony przedsiębiorca. I co dalej? Dalej de facto usługi świadczy bądź pracę wykonuje firma radnego/radnej, której zwycięzca przetargu zleca wykonawstwo. Żeby było jeszcze bardziej wyrafinowanie to często właścicielami przedsiębiorstw są rodziny radnych. Sami wybrańcy narodu „jedynie” zarządzają nimi faktycznie.

Nie kwestionuje się legalności takich procederów, bo przecież prawo zabrania wójtowi/burmistrzowi/prezydentowi miasta zawierania umów cywilnoprawnych jedynie  z radnym w gminie w której uzyskał mandat. Jak widać powyżej umiejętność skutecznego lawirowania pomiędzy prawnymi zapisami pozwala na osiąganie przez radnego korzyści pochodzących z samorządu.

Żeby było jeszcze ciekawej spotyka się przypadki, w których przedsiębiorstwa radnych bądź ich rodzin świadczą usługi w innych jednostkach samorządu na zasadzie „ja Kubie, a Kuba mnie” – ja będę podwykonawcą w gminie Twojej, a przy następnym przetargu w mojej podwykonawstwo dostaniesz Ty.

Jeżeli nawet nie ma w tym nic niezgodnego z prawem, to rozsądnie myślący poczują niesmak takiej sytuacji. Często przecież, startujący w przetargu oraz radni są kolegami, bądź to na stopie prywatnej bądź to zawodowej.

Taka sytuacja niewątpliwie rzuca cień (a jeżeli nie rzuca to powinna) na sposób przeprowadzania w Polsce przetargów w jednostkach samorządu terytorialnego.

Reklama