Słońce, deszcz, wiatr, górki, „szaleni” kierowcy TIR-ów – z takimi „wrogami” Adrian Beściak z Rzeszowa musi zmagać się podczas wyprawy „The Best Trip 2016”. To wszystko po to, aby wspomóc Karolinkę Wolanin i jej rodzinę. Na koncie jednak jest mało pieniędzy. Pomóżcie!

[Not a valid template]

 

Bohaterowie w XXI wieku ściągają zbroję, zsiadają z białego konia zamieniając go na wózek inwalidzki i jadą przez całą Polskę w deszczu i słońcu, aby pomagać. Taką postacią jest właśnie Adrian Beściak, 21-latek z Rzeszowa, który już po raz trzeci wyruszył w podróż „The Best Trip 2016 – w drodze po pomoc”.

Tym razem Adrian zdecydował się przejechać 2313 km w 54 dni, po to, aby pomóc Karolince Wolanin z Narola.  Ta 7-letnia dziewczynka, podopieczna Fundacji Aktywnej Rehabilitacji, od urodzenia choruje na przepuklinę oponowo-rdzeniową. Choroba ta, niestety, przykuła ją do wózka już od początku jej życia.

Całą  sprawę dodatkowo komplikuje sytuacja rodzinna Karolinki, która jest bardzo trudna. Jej tata doznał urazu czaszkowego i porusza się na wózku. Nieco później jej mama urodziła kolejne dziecko. Obecnie kobieta nie pracuje, bo swoje zawodowe obowiązki porzuciła na rzecz Karolinki, która wymaga codziennej opieki. Edyta Wolanin, mama dziewczynki, obecnie zajmuje się dwójką niepełnosprawnych osób oraz noworodkiem.

– Karolinka mieszka z rodzicami u babci. Żyją oni jedynie z renty socjalnej. Ledwo wiążą koniec z końcem. Dlatego zdecydowałem, że muszę im pomóc, że to będzie „strzał w dziesiątkę” – wyjaśniał swoją decyzję przed startem Adrian Beściak.

Dlatego 2 lipca rzeszowski „rajdowiec” wyruszył z Rynku w stronę Świlczy. Nim jednak wyjechał uściskały go na szczęście dwie ważne kobiety – jego mama oraz Karolinka, dla której zdecydował się przemierzyć całą Polskę. Podczas pierwszego etapu, liczącego 8 km, towarzyszyli mu na trasie rzeszowscy motocykliści.

„Tirowa” adrenalina i polskie drogi

Dziś „the Beściak” ma za sobą 24 dni jazdy, 22 etapy i na „liczniku” około 1000 km. Po dwudniowej przerwie na regenerację organizmu, Adrian wyruszył w dalszą podróż z Kołobrzegu do Koszalina. Ten etap to zaledwie, albo aż, około 40 km w upale.

Ale warunki atmosferyczne to nie jedyny „wróg” Adriana na trasie, który jazdy mu nie ułatwia.

– Najbardziej adrenalinę mi podnoszą TIR-y… Proszę sobie wyobrazić uczucie, gdy w odległości około półtora metra mija mnie TIR, ważący kilkadziesiąt ton, jadący z prędkością nawet około 100 km/h – opowiada o „niedogodnościach” podczas jazdy Adrian Beściak, będący aktualnie wraz z całą ekipą „The Best Trip” w Koszalinie.

Kolejna niedogodność to… polskie drogi. Asfalt, dziury, wyboje, łaty zdecydowanie nie polepszają komfortu jazdy.

– Nawet wymyśliliśmy swoje nazewnictwo na te wszystkie asfaltowe defekty. Na przykład wyboje, to „garby wypukłe”, a duże dziury – „jamy” – wyjaśnia „tripowy” żargon Beściak.

Taki „kod” ułatwia również kierowcy „nawigowanie” Adriana, ponieważ samochód eskortujący „rajdowca” jedzie przed nim „testując” nawierzchnię, a kierowca odpowiednio wcześniej uprzedza Beściaka o ewentualnych „jamach” czy „garbach wypukłych”.

O tym jak wygląda  to w praktyce można się przekonać zaglądając na Facebooka „The Best Trip 2016” – TUTAJ.

Kolejny „wróg” to zmęczenie, choć rzeszowianin po 26. dniach w podróży deklaruje świetne samopoczucie, ale mimo to przejechanie 1000 km robi swoje.

– Najlepszą walką ze zmęczeniem jest wewnętrzna rozmowa z samym sobą i przekonywanie siebie, że to tylko stan umysłu, że wcale nie jestem zmęczony – wyjaśnia Adrian. – Serio, to pomaga – dodaje ze uśmiechem.

W walce z tym „wrogiem” Adrianowi pomaga również Marcin Miszkiel, fizjoterapeuta. Swoje zadanie spełnia całkiem nieźle. Pod fachową opieką, po przejechaniu tylu kilometrów Beściakowi odnowiła się jedynie kontuzja nadgarstka, o której mówi, że jest „stara jak świat” i daje o sobie znać, nawet, gdy Adrian siedzi w domu i odpoczywa.

„Żarty” nawigacji i fatalna pogoda

Mimo wszystko i tak okazuje się, że Adrian na trasie „działa” lepiej niż chociażby nawigacja, która zamiast poprowadzić ekipę z Bolesławca do Żar, wyprowadziła ich w polne drogi, wydłużając dystans o 20 km.

Najgorszym etapem jednak był ten, który „żarty” nawigacji poprzedzał. Drogę z Prochowic do Bolesławca po 10 km jazdy wózkiem Adrian musiał przerwać, ponieważ warunki atmosferyczne były fatalne. Ulewny deszcz i bardzo silny wiatr tak dały się we znaki Beściakowi, że przemoczony do „suchej nitki” nie mógł samodzielnie nawet wsiąść do auta. Ten moment również został uwieczniony i można go zobaczyć na „tripowym” fanpage’u.

Na szczęście takie etapy należały do rzadkości. O wiele częściej pojawiały się „góry i doliny”, które Adrian musiał pokonywać.

Najlepszym i najlżejszy, etapem dla rzeszowianina okazała się trasa z Nowogardu do Wolina. – Idealna pogoda! Około 20 stopni na zewnątrz, bez słońca i bez większych górek – wspomina Adrian – Jechałem praktycznie cały czas po płaskim terenie – dodaje.

A jak na wózkowego „rajdowca” reagują ludzie, którzy jego oraz całą ekipę „The Best Trip” mijają?

– W większości są to pozytywne reakcje. Wiele osób trąbi, dopinguje, bije brawo. Aczkolwiek zdarzają się też tacy, którym bardzo przeszkadza moja jazda z prędkością 10 km na godzinę  – wyjaśnia Adrian. – Pukają mi do głowy, albo pokazują wulgarne gesty, ale to bardzo sporadyczne sytuacje – podkreśla.

Kolega z pracy Mirosława Hermaszewskiego

Rzeszowianin na trasie ma okazję również poznać ciekawe postaci, które z podziwem obserwują jego poczynania. Jedną z nich był Adam Bisek, wynalazca gumowego asfaltu oraz pilot samolotów, który pracował w NASA. Siedział  przy jednym biurku z Mirosławem Hermaszewskim –  pierwszym Polakiem, który był w kosmosie.

– Adam Bisek to człowiek z charyzmą, a mnie przyciągają ludzie, którzy nie spoczywają na laurach i pną się w górę oraz spełniają swoje marzenia – wspomina Adrian.

O Beściaku można powiedzieć to samo – pomimo wielu przeszkód, pnie się w górę, spełnia swoje marzenia i jeszcze pomaga spełnić je innym

Dla Karolinki Wolanin z Narola nie tylko jedzie przez całą Polskę, żeby zebrać  pieniądze, ale również organizuje aukcje. Na jednej z nich można kupić piłkę z podpisem Marcina Gortata oraz gwiazd z NBA, a także kalendarz z niepełnosprawnymi sportowcami.

W planach jest również licytacja  szalików polskich drużyn ekstraklasy w piłce nożnej oraz koszulek i gadżetów sygnowanych logiem „The Best Trip”. Wszystkie informacje na bieżąco umieszczane są na Facebooku, gdzie w relacjach na żywo można również podpytać Adriana o szczegóły.

Adrian Beściak do Rzeszowa wróci 24 sierpnia. Nim jednak pojawi się w stolicy Podkarpacia, musi pokonać jeszcze około 1300 km. To  27 dni jazdy i 23 etapy. Jego celem jest zebranie jak najwięcej pieniędzy dla Karolinki. Przed startem zdradził nam, że chce, by było to co najmniej 50 tys. zł.

Obecnie na koncie dziewczynki znajduje się 15 tys. zł. – Ta kwota mnie trochę martwi, bo Karola zasługuje przecież na więcej – mówi z lekko zawiedzionym głosem Adrian.

Jak możecie pomóc?

Aby wspomóc dziewczynkę i jej rodzinę należy pieniądze wpłacać na konto: Edyta Wolanin, Kadłubiska 14a, 37-610 Narol. Bank Pekao SA w Lubaczowie. Numer konta: 52 1240 2584 1111 0010 2458 7195. W tytule przelewu należy dopisać: „W drodze po pomoc – The Best Trip 2016″.

JOANNA GOŚCIŃSKA

redakcja@rzeszow-news.pl

 

Reklama