Fot. Ewa Szyfner / Rzeszów News. Na zdjęciu Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa

– To była trudna decyzja, ale przeważyły argumenty o bezpieczeństwie. Prezydent będzie konsekwentny – mówi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.

We wtorek 4 czerwca Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa, ogłosił zakaz dla II Marszu Równości, który 22 czerwca ma się odbyć w Rzeszowie. Decyzją prezydenta oburzeni są organizatorzy marszu, ale również niektóre partie polityczne, łącznie z SLD, do którego Tadeusz Ferenc należy. 

Marcin Kobiałka: Prezydent Tadeusz Ferenc spodziewał się takich reakcji po tym, jak zakazał Marszu Równości?

Maciej Chłodnicki: – Oczywiście, to było łatwe do przewidzenia, że będą protesty. Prezydent nie boi się podejmować trudnych, czy kontrowersyjnych decyzji. Musiał wszystko zważyć. Zależało mu tylko i wyłącznie na bezpieczeństwie mieszkańców. Na manifestacji jej zwolennicy i przeciwnicy nie padną sobie w objęcia. Obie strony nie darzą się przyjaźnią. Policja też twierdzi, że mogłoby dojść do incydentów. Decyzja prezydenta była trudną decyzją, ale spowodowana tylko i wyłącznie kwestiami bezpieczeństwa. 

Pojawiają się apele do Tadeusza Ferenca, by odwołał swój zakaz. Przychyli się do tych apeli? 

– Nie. Ta decyzja nie powstawała z godziny na godzinę. Decyzja była analizowana przez kilkanaście dni. Zgłoszenia o kontrmanifestacjach docierały się do nas od miesiąca. Zakaz dla Marszu Równości nie był decyzją podjętą pod wpływem impulsu, to była decyzja przemyślana. Prezydent na pewno się z niej nie wycofa. 

Inne sądy w Polsce podobne decyzje prezydentów w innych miastach wcześniej już uchylały.

– Oczywiście, że istnieje taka możliwość. Wtedy będziemy musieli się dostosować do woli sądu. Prezydent zrobił to, co powinien zrobić i musiał to zrobić.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

Ale to policja jest odpowiedzialna za zapewnienie bezpieczeństwa i porządku. 

– Oczywiście, że tak, tylko nie wiadomo, jaką skalę mogłyby przyjąć incydenty. Mamy zgłoszenie 30 manifestacji (główny II Marsz Równości i 29 kontrmanifestacji). Wszyscy musieli zgłosić przewidywaną liczbę uczestników. Do kontrmanifestacji zgłoszono po 400 osób, a to oznacza, że łącznie może być 12 tysięcy ludzi. Zapanować nad tak dużą liczbą osób, które idą ulicami miasta i jeszcze gdyby miały się spotkać we wrogich nastrojach z uczestnikami Marszu Równości, nie jest błahostką.

W tym dniu w Rzeszowie trwać też będzie Europejski Stadion Kultury. W weekend do miasta przyjedzie od kilku do kilkunastu tysięcy osób. Im też trzeba zapewnić bezpieczeństwo. Powtarzam, to była trudna decyzja, ale przeważyły argumenty o bezpieczeństwie. Prezydent będzie konsekwentny. 

Prezydent, delikatnie mówiąc, wybrał niefortunny moment na ogłoszenie swojej decyzji. We wtorek 4 czerwca świętowaliśmy 30. rocznicę częściowo wolnych wyborów do polskiego parlamentu, obchodziliśmy Święto Wolności. 

– Codziennie można znaleźć jakieś święto, pretekst i mówić o „niefortunności”. Ogłoszenie decyzji prezydenta z datą 4 czerwca nie ma nic wspólnego. Nie można tego rozpatrywać jako zamach na wolność słowa, czy wolność zgromadzeń. Są pewne granice, których nie wolno przekraczać. Jeżeli jest zagrożone życie mieszkańców, to wybiera się najwłaściwsze rozwiązanie. Gdyby doszło do rozruchów, to pod adresem prezydenta byłyby zarzuty, że mógł przewidzieć, że coś takiego się stanie. Jeżeli mówimy o bezpieczeństwie, to nie ma wyproś. 

– Czyli prezydent nie zmieni decyzji?

– Nie zmieni. 

Rozmawiał: MARCIN KOBIAŁKA

Reklama