Zdjęcie: Policja.pl

Nie żyje 54-letni Andrzej S., mieszkaniec Korczowisk (pow. kolbuszowski), który zaginął 27 grudnia 2019 roku. Jego zwłoki znaleziono w Sylwestra kilkaset metrów od domu. 

Andrzej S. zaginął 27 grudnia. Ostatnią osobą, która go widziała, była sprzedawczyni gminnego sklepu w Korczowiskach na terenie gminy Raniżów. Mężczyzna po południu w sklepie kupił alkohol. Od tamtej pory już go potem nikt nie widział.

Andrzej S. na noc nie wrócił do domu. Na co dzień 54-latek mieszkał z bratem i swoją bratową. Policja w Kolbuszowej o zaginięciu mężczyzny została poinformowana w poniedziałek, 30 grudnia. Wcześniej rodzina Andrzeja S. szukała go na własną rękę. 

– Do akcji poszukiwawczej został wykorzystany także pies tropiący – mówi podkom. Jolanta Skubisz-Tęcza, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Kolbuszowej.

Finał poszukiwań okazał się, niestety, tragiczny. We wtorek, 31 grudnia, przed południem policjanci odnaleźli ciało Andrzeja S. – Znajdowało się wśród pól uprawnych, kilkaset metrów od domu mężczyzny – mówi Jan Ragan z Prokuratury Rejonowej w Kolbuszowej.

Na miejsce ściągnięto ekipę dochodzeniowo-śledczą. Z przeprowadzonych oględzin nie wynika, by osoby trzecie przyczyniły się do śmierci mężczyzny. W chwili odnalezienia zwłok, mężczyzna nie miał na sobie butów, znajdowały się kilkanaście metrów dalej. 

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - InstagramObserwuj nas na Instagramie!

– Były w błocie. Obok znajdowały się pieniądze, co wyklucza motyw rabunkowy, znaleziono również telefon komórkowy. Mężczyzna miał obrażenia głowy, które wskazują, że mógł wcześniej upaść – dodaje prokurator Ragan. 

Ciało Andrzeja S. zabezpieczono do badań. Sekcja zwłok nie wykazała, co było bezpośrednią przyczyną zgonu mężczyzny. Konieczne są dodatkowe badania. Na polecenie prokuratora pobrano krew do badań na zawartość alkoholu. 

– Bierzemy pod uwagę trzy możliwości: zatrucie alkoholem, wychłodzenie organizmu i krwiak, który mężczyzna miał w obrębie kości czaszki. Postępowanie jest prowadzone pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci – mówi Jan Ragan. 

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama