Prokuratura nie dopatrzyła się przestępstwa w działaniu Podkarpackiego Centrum Finansowo Prawnego z Rzeszowa, które pośredniczy w udzielaniu pożyczek. Centrum dostawało prowizję od banku, prowizję płacił też klient.
Prokuratura Rejonowa dla miasta Rzeszowa 13 grudnia opublikowała komunikat, w którym napisano, że osoby pokrzywdzone mają siedem dni na złożenie zażalenia na umorzenie dochodzenia.
Dochodzenie prowadzono ponad rok. Wszczęto je w sierpniu 2018 roku. Zostało ono zainicjowane przez policję. Funkcjonariusze wzięli pod lupę umowy pożyczkowe z okresu 7 marca 2016 roku – 26 lutego 2018 roku.
O co chodziło? Podkarpackie Centrum Finansowo Prawne z Rzeszowa pośredniczy w napędzaniu dla banków klientów, którzy chcieli brać pożyczki. Rzeszowska spółka chwali się w internecie, że oferuje „nową jakość na rynku usług finansowych”.
PCFP zostało wzięte pod lupę, bo policjanci mieli wątpliwości, czy spółka może pobierać podwójną prowizję za pożyczkę. Jedną na mocy umowy z bankiem, drugą bezpośrednio od klienta. W tym drugim przypadku prowizje zaczynały się najczęściej od ok. 1000 zł.
PCFP wyszukiwało klientów dla banków. – Badaliśmy, czy zapisy umów, jakie firma przedstawiała do podpisu, nie wprowadzały w błąd klientów i czy firma miała prawo pobierać prowizję – mówi prokurator Paweł Winiarz.
Dochodzenie prowadzono pod kątem „niekorzystnego rozporządzenia mieniem w różnych kwotach” co najmniej 149 osób w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez ludzi zarządzających PCFP. Spółka na prowizjach od klientów zarobiła ponad 566 tys. zł.
Dochodzenie jednak umorzono „wobec braku znamion czynu zabronionego”. – Doszliśmy do przekonania, że jest swoboda zawierania umów cywilno-prawnych. Umowa z bankiem nie zabraniała zawierania dodatkowych umów za pośrednictwo – mówi prokurator Winiarz.
– Klienci mieli świadomość, co się dzieje i jakie umowy podpisują – dodaje.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl