Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

Ziarno wątpliwości zasiał poseł PO Marek Rząsa z Przemyśla. W internecie wrze. Aktywiści apelują, by nie ścigać się o palmę pierwszeństwa w zasługach.

W niedzielę, jak informowaliśmy, prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski uhonorował  Rzeszów pierwszym tytułem „miasta-ratownika” za pomoc ukraińskim uchodźcom. Szybko pojawiły się głosy, które kwestionowały ten tytuł dla Rzeszowa. 

Zaczął przemyski poseł Platformy Obywatelskiej, Marek Rząsa. „To PRZEMYŚL był PIERWSZYM miastem Unii Europejskiej, które wzięło na siebie największy ciężar pomocy, zwłaszcza w kilku pierwszych dniach wojny na Ukrainie” – napisał na Facebooku. 

Dodał, że Przemyśl, jako pierwszy, uruchomił punkty noclegowe i pierwszej pomocy dla uchodźców z Ukraińcy, i to przemyślanie przez całą dobę opiekowali się uchodźcami, głównie kobietami i dziećmi. Na reakcję nie trzeba było długo czekać. 

„Przyznanie tego wyróżnienia Rzeszowowi to drwina z Przemyśla”, „Policzek dla Przemyśla”, „Rzeszów honorowo powinien oddać ten honor Przemyślowi”, „W czym jest lepszy Rzeszów od Przemyśla, czy choćby Medyki?”, „Kolejność pomylona” – komentowali internauci. 

„Trochę zawodu jest” 

Głos zabrał prezydent Przemyśla, Wojciech Bakun. Pogratulował Rzeszowowi tytułu, ale… „Nikt z nas nie niesie pomocy dla wyróżnień i odznaczeń, mimo to trochę zawodu jest, że miasto nr 1 jakim jest Przemyśl nie zostało zauważone” – skomentował na Twitterze.

Sam Konrad Fijołek, prezydent Rzeszowa, podziękował za honorowe wyróżnienie. Podkreślił, że pomoc stolicy Podkarpacia nie miałaby sensu, gdyby nie współpraca z Przemyślem, czy Ustrzykami Dolnymi, które są na pierwszej linii frontu w niesieniu pomocy uchodźcom.

„To Wy jako pierwsi przyjmowaliście na siebie ciężar Unii Europejskiej związany z uchodźcami” – zwrócił się do swoich samorządowych kolegów z przygranicznych miast prezydent Fijołek. Ale to nie wystarczyło. Deprecjonowanie zasług Rzeszowa nadal trwa.

Działacze obywatelscy apelują, by nie ścigać się o zaszczyty i honory. „Naprawdę rywalizacja w takiej sprawie nie przydaje honoru nikomu” – skomentował na Facebooku Kuba Karyś, lider Komitetu Obrony Demokracji. 

„Polskie piekiełko” 

Do dyskusji w internecie odniósł się poseł Marek Rząsa, który uważa, że jego komentarz o przyznaniu Rzeszowowi tytułu „miasta-ratownika” wywołał niepotrzebne emocje. Znów przypomniał, że Przemyśl od pierwszego dnia wojny na Ukrainie pomaga uchodźcom. 

„Jeśli jednak dziś symbolem POLSKIEJ solidarności, empatii, otwartości, bezinteresowności, wolontariatu ma być jakieś konkretne miasto, to wszystkie fakty przemawiają za tym, by był to Przemyśl” – nie ma wątpliwości poseł Rząsa. 

Rzeszów na tym tle wcale nie wypada gorzej od Przemyśla. Też ekspresowo uruchomiono punkty pomocy, we wsparcie uchodźców zaangażowano wszystkie filie Rzeszowskiego Domu Kultury, uruchomiono przychodnię dla uchodźców, punkt noclegowy w Full Markecie.

„Żałosne, skandaliczne i biegunowo odległe od dobrego obyczaju dyplomatycznego” – ocenia całą dyskusję Dariusz Bobak, rzeszowski aktywista, związany z Obywatelami RP. Jego zdaniem Polaków najłatwiej skłócić, gdy się przyznaje wyróżnienie jednemu z nich.

Dariusz Bobak zaproponował „wszystkim wylewającym swoje żale na Facebooku i w mediach”, by wybrali się do Kijowa, stolicy Ukrainy. 

„Prezydent Zełeński ma sporo wolnego czasu i z pewnością, między bombardowaniem a ostrzałem rakietowym, chętnie pochyli się nad niuansami lokalnej konkurencji pomocowej. Polskie piekiełko ma się dobrze” – napisał w mediach społecznościowych aktywista.

„Tytuł nieprzypadkowy”

Trwającej w internecie dyskusji z niesmakiem przyglądają się władze Rzeszowa. – Jesteśmy zaskoczeni częścią komentarzy. Wszyscy pomagaliśmy i nadal pomagamy uchodźcom – mówi Marzena Kłeczek-Krawiec, rzecznik prezydenta Rzeszowa. 

– Tutaj nie chodziło o splendor, żadne dowartościowanie. Nie zabiegaliśmy o ten tytuł, był dla nas niespodzianką – miłą. Ale też nieprzypadkową, bo nie sądzę, by administracja prezydenta Ukrainy nie wiedziała, co robi – uważa Kłeczek-Krawiec. 

Przedstawiciele rzeszowskiego ratusza są przekonani, że wcześniej, czy później takie miasta jak Przemyśl, czy Ustrzyki Dolne także otrzymają podobne wyróżnienia za niesioną pomoc naszym wschodnim sąsiadów, którzy uciekają przed bombami i rakietami. 

– Przecież w tym wszystkim najważniejszy jest człowiek. Sam tytuł jest ważny dla mieszkańców, że doceniono ich pomoc. Ta dyskusja jest niepotrzebna. Po co się tak dowartościowywać? – pyta retorycznie Marzena Kłeczek-Krawiec.

Prezydent Konrad Fijołek powiedział nam, że na tytuł „miasto-ratownika” pracowało wiele środowisk. – Przyznanie go Rzeszowowi, jako stolicy województwa, jest symbolicznym podkreśleniem pracy wszystkich samorządów, także tych przygranicznych – uważa. 

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama