– To jest wojna. Nie będzie cicha i pokorna – słychać było w niedzielę (12 marca) podczas czwartej Manify Rzeszów.
Zdjęcia: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News
Manifa, coroczne wydarzenie feministyczne organizowane w okolicach Dnia Kobiet, nie przyciągnęła tłumów. W marszu wzięło udział około 30 osób. Czwartą edycję rzeszowskiej Manify zorganizowały głównie licealistki, ich samych na marszu jednak nie było.
– Przyzwyczaiłyśmy się, że nie ma w nas woli walki. Jeszcze nam trochę praw zostało, jeszcze trochę możemy – mówiła ze smutkiem Agnieszka Itner z Lewicy Razem, która od lat wspiera postulaty środowisk feministycznych.
Choć w marszu brały głównie osoby starsze, to zdaniem Itner odpowiedzialność za walkę o prawa kobiet spoczywać będzie na młodych osobach. Dlatego też hasłem tegorocznej Manify było: „Nadciąga siła kobiet. Łapy precz od naszych macic”.
– To dopiero młode osoby zrobią rewolucję. To one są zwyczajem wysyłane do szkół katolickich, tam najwięcej rodzi się lewaków, to tam najwięcej osób przechodzi na lewą stronę i walczą o prawa człowieka, bo prawa kobiet są prawami człowieka – mówiła Itner.
Siedem postulatów
Uczestnicy Manify spotkali się na al. Lubomirskich. Stamtąd ruszyli w kierunku ulicy 3 Maja. Tam zatrzymali się przed I Liceum Ogólnokształcącym. Tam mówili o postulatach Manify, m.in. o potrzebie uruchomienia gabinetów ginekologicznych bez barier.
Tam mówiono też o wprowadzeniu antydyskryminacyjnych zajęć dla lekarzy ginekologów i nauczycieli, edukacji seksualnej, Europejskiej Karty Równości kobiet i mężczyzn, ustanowieniu pełnomocnika ds. równego traktowania, wprowadzeniu szczepień HPV.
Uczestnicy Manify postulowali też, by w nazewnictwie ulic, placów, skwerów było więcej kobiet. Jako pierwszą proponują Irenę Sendler, która w czasie II wojny światowej uratowała 2,5 tys. dzieci z getta warszawskiego.
Martyna, jedna z uczestniczek Manify, mówiła, jak dużym problemem jest brak rzetelnej edukacji seksualnej w szkołach. Że młodzi wiedzę o seksie czerpią głównie z internetu. Nie wiedzą, jak uprawiać bezpieczny seks. Nie znają często swoich praw, mylą pojęcia.
Bądź na bieżąco.
Obserwuj nas na Google News!– Niektórym się wydaje, że edukacja seksualna uczy dzieci uprawiać seks, a przecież edukacja seksualna to nauka o anatomii seksualnej człowieka aspektach zdrowotnych, naszych prawach, naszych granicach – mówiła Martyna.
W trakcie marszu puszczano wolnościowe piosenki, m.in. „Moje ciało” w wykonaniu: Ms. Obsession, Zagi, Wdowy – utworu, który powstał po serii strajków kobiet z jesieni 2020 roku, po wyroku Trybunału Julii Przyłębskiej ograniczającego prawo do aborcji w Polsce.
Ta władza ma krew na rękach
Uczestnicy Manify przeszli na Rynek przed pomnik Tadeusza Kościuszki. Tam Dorota, inna uczestniczka marszu, mówiła, że przed wspomnianym wyrokiem TK w Polsce przeprowadzono rocznie około 1000 zabiegów aborcji, w 2021 już ich było 107.
– Fundamentaliści religijni chcą karać za informowanie o aborcji farmakologicznej. Kobiety umierają w szpitalach. Pamiętamy o Izabeli z Pszczyny, Agnieszce z Częstochowy… Ich krew została na rękach tej władzy – mówiła Dorota.
Zwracała uwagę, że w Polsce nadal przemoc domowa jest bagatelizowana, a gwałt małżeński nie istnieje, sprawcy gwałtów dostają niskie kary, lawinowo rośnie liczba osób, które nie płacą alimentów, a opiekunowie niepełnosprawnych zarabiają tylko 2119 zł.
– Żyjemy w kraju, w którym Kościół katolicki od lat ukrywa pedofilię, przenosząc sprawców z parafii do parafii, chroniąc sprawców a nie ofiary. Żyjemy w kraju, w którym prawicowi publicyści doprowadzają do samobójstwa 16-latka – mówiła Dorota.
Manifa Rzeszów trwała kilkadziesiąt minut. Marszowi przyglądali się policjanci. Obyło się bez interwencji.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl