Szybka reakcja rzeszowskich policjantów. Zatrzymali 32-latka, który odbierał pieniądze od seniorek, nabranych na historie o rozbijanej szajce oszustów.
Od dawna nie ma w zasadzie miesiąca, by rzeszowska policja nie była informowana o ludziach, którzy stracili swoje oszczędności w wyniku działalności oszustów posługujących się legendą „na wnuczka”, czy „na policjanta”.
Policja wie o dwóch kolejnych takich przypadkach w ostatnich tygodniach. 13 kwietnia do 71-letniej kobiety zadzwonił „policjant”. Wmówił seniorce, że jest na tropie szajki oszustów i należy do niej pracownik banku, w którym kobieta ma konto.
Potem historia potoczyła się według znanego scenariusza. Kobieta pojechała do banku, wybrała z konta 45 tys. zł. Poinstruowana przez „policjanta”, pieniądze zostawiła w… koszu na śmieci. To miało ją uchronić przed utratą oszczędności.
Nie trzeba się domyślać, że seniorka z żadnym policjantem nie rozmawiała, a pieniądze przekazała oszustom. Gdy się o tym zorientowała, powiadomiła policję. Kryminalni z rzeszowskiej komendy ustalili personalia mężczyzny, który odebrał gotówkę.
Dzień później przestępcy, posługując się tą samą legendą, oszukali inną mieszkankę Rzeszowa. 85-latka wyrzuciła przez okno saszetkę, w której było ponad 16 tys. zł. Funkcjonariusze obserwowali to miejsce i czekali aż pojawi się w nim „pobierak”.
– Zatrzymali go godzinę po drugim oszustwie – poinformowała asp. sztab. Magdalena Żuk, rzecznik rzeszowskiej policji.
W ręce już prawdziwych policjantów wpadł 32-latek. Miał przy sobie saszetkę z pieniędzmi 85-latki, a także telefony komórkowe i narkotyki – marihuanę, amfetaminę i mefedron. Mężczyzna trafił do policyjnego aresztu.
Dzień później policjanci z komisariatu na Śródmieściu przedstawili 32-latkowi trzy zarzuty: dwa dotyczyły oszustwa, a trzeci posiadania narkotyków. Na wniosek Prokuratury Rejonowej dla miasta Rzeszów, mężczyzna został aresztowany na trzy miesiące.
Policjanci sprawdzają, czy 32-latek brał udział w innych, podobnych oszustwach.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl