Rok i osiem miesięcy więzienia – to kara, jaką Sąd Rejonowy w Tarnowie wymierzył Januszowi W., byłemu dyrektorowi rzeszowskiej delegatury Urzędu Ochrony Państwa, oskarżonemu w tzw. aferze podkarpackiej.
Janusz W. został przewieziony do sądu z aresztu śledczego, w którym przebywał od 14 marca 2017 roku, gdy został zatrzymany przez CBA. Już na pierwszej rozprawie obrońca Janusza W. złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Były szef rzeszowskiej delegatury UOP (poprzednik ABW) chciał, by sąd wymierzył mu karę 1,5 roku więzienia.
Wniosek o wydanie wyroku bez przeprowadzania procesu Janusz W. złożył tuż po odczytaniu aktu oskarżenia przez prokuratora. – Oskarżony oświadczył, że przyznaje się do popełnienia wszystkich zarzucanych mu czynów – poinformował sędzia Tomasz Kozioł, rzecznik Sądu Rejonowego w Tarnowie.
Po naradzie, w której uczestniczył również prokurator, sąd do wniosku się przychylił, ale łączną karę Januszowi W. podwyższył do roku i ośmiu miesięcy więzienia. Jednocześnie sąd orzekł przepadek korzyści majątkowych – 295 tys. zł. Janusz W. przed sądem wyraził ubolewanie i skruchę. Po rozprawie W. został zwolniony z aresztu. Wyrok nie jest prawomocny.
Były dyrektor rzeszowskiego UOP-u był jedną z ponad 20 osób, które dostały zarzuty w tzw. aferze podkarpackiej, która wybuchła latem 2014 roku. Są w nią zamieszani także podkarpaccy politycy, prokuratorzy i księża, którzy byli korumpowani przez Mariana D., prezesa spółki paliwowej „Maante” z Leżajska za załatwianie mu prywatnych i biznesowych spraw.
Janusz W. został oskarżony o popełnienie pięciu przestępstw: powoływania się na wpływy w instytucjach państwowych i samorządowych: w sądzie, prokuraturze, służbach specjalnych, urzędach skarbowych, urzędach kontroli skarbowej, ZUS-ie, Państwowej Inspekcji Pracy.
Z ustaleń katowickiej prokuratury, która prowadzi śledztwo w tzw. aferze podkarpackiej, we wspomnianych instytucjach Janusz W. podjął się pośrednictwa w załatwianiu różnych spraw i przyjął za to ponad 295 tys. zł korzyści majątkowych. Miał również obiecane kolejne 100 tys. zł.
Bądź na bieżąco.
Obserwuj nas na Google News!Janusz W. został skazany także za pranie brudnych pieniędzy (ponad 150 tys. zł) i nakłanianie osoby do składania fałszywych zeznań w procesie dotyczącym wyprowadzania majątku jednej ze spółek działających na terenie Mielca. Z ustaleń prokuratury wynika, że Janusz W. dopuścił się przestępstw w latach 2005-2014.
Janusz W. został skazany również za branie łapówek od szefa „Maante”. Były dyrektor UOP–u zapewniał leżajskiego biznesmena, że załatwi mu korzystną decyzję Naczelnego Sądu Administracyjnego w sprawie zwolnienia z płacenia podatków. Pośrednikiem miał być Zbigniew N., były szef Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie, także zamieszany w aferę podkarpacką. Janusz W. wziął za to 50 tys. zł łapówki.
Kolejne 50 tys. zł Janusz W. wziął od Mariana D. przy załatwianiu mu innych spraw biznesowych i prywatnych, powołując się na znajomości w prokuraturach, sądach, policji, urzędach skarbowych, urzędach kontroli skarbowej oraz służbach specjalnych.
Janusz W. na Podkarpaciu miał opinię filmowego „Ojca chrzestnego”. Prokuratorzy w trakcie śledztwa mówili nam, że Janusza W. do niedawna można było zaliczyć do jednych z najważniejszych osób w Polsce.
– Za załatwianie spraw, płatną protekcję wystawiał nawet faktury, w których opisywał, że pieniądze otrzymał za tzw. osłonę biznesową. W interesach przyjmował ludzi w baraku. To, co było pokazane w filmie „Psy”, na Podkarpaciu było rzeczywistością – mówili nam kilka miesięcy temu katowiccy prokuratorzy.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl